„Mówią, że ludzie są dla siebie nawzajem
lustrami. Faktycznie wystarczy spojrzeć na drugą osobę przez pryzmat własnych
doświadczeń i uczuć, aby zobaczyć w niej znajome oblicze.”
O tańcu wdziałam już niejeden film, od amerykańskich Step upów zaczynając, na bollywoodzkich
hitach kończąc. Jednak sięgając pamięcią wstecz nie przypominam sobie, bym
kiedykolwiek czytała powieść z takim tematem przewodnim. Aż do teraz.
Poświęcenie, walka o marzenia i szukanie szczęścia pomimo kłód rzucanych pod
nogi. Rywalizacja, której wynik pozostaje zagadką do samego końca. Przed Wami
debiutancka książka Adrianny Rozbickiej - „Uwertura”. Chcecie poznać historię
kobiety, która postanowiła stawić czoła przeciwnościom? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Kiedy świetnie
zapowiadająca się kariera Alicji otwierała przed nią bramy prowadzące do
sukcesu, zdarzył się wypadek. Dziewczyna, dla której taniec był całym życiem,
miała już nigdy nie stanąć na scenie. Miała…
Mija kilka lat.
Pomimo wcześniejszych rokowań, Alicja zjawia się na castingu zorganizowanym z
powodu mającej się odbyć rewii. Jako jedyna amatorka pośród wszystkich
posiadających wykształcenie taneczne kandydatów, wydaje się posiadać nikłe
szanse. Tym bardziej, że nie zyskuje sympatii zasiadającej w jury producentki.
Wtedy jednak na horyzoncie zjawia się Pierre, francuski choreograf, który
dostrzega w dziewczynie potencjał. Czy jednak ogromne zaangażowanie, chęci i
talent wystarczą? Czy w świecie zawiści można osiągnąć coś uczciwością? Czy
Alicja spełni swoje marzenia?
NIEKOLOROWANA
RZECZYWISTOŚĆ SCENY
Świat żmudnych prób, perfekcyjnie wyćwiczonych figur,
piruetów oraz upragnionej sceny. Rzeczywistość
tańca uchwycona w rozmaitych momentach, także chwilach nieczystej gry, kiedy
nie wszystko wygląda tak, jak wyglądać powinno. Autorka bardzo sprawnie operuje fachowym językiem wyjętym
rodem z tegoż środowiska (plié relevé itp.). Zaś fakt,
że sama była choreografem i tancerką pozwolił jej na wiarygodną kreację tła, na
którym wyrysowała swoje postaci. Na chwilę mogłam więc sama wkroczyć za kulisy,
by przyjrzeć się czemuś, co dotąd było mi raczej znane od tej drugiej, idealnej
i wyreżyserowanej strony. Ciekawe
doświadczenie.
WOJOWNICZKA I
ARMIA SKRAJNOŚCI
Główną bohaterką książki jest młoda dziewczyna o
niezwykłych oczach, Alicja. Osoba z
niewesołą przeszłością, ale też ogromną
determinacją i odwagą. Niezłomna, ale wrażliwa. Silna, choć potrafiąca w
ukryciu uronić łzę. Dla czytelnika świetny przykład
na to, że nie warto stać w miejscu. Dla mnie osobiście – postać godna naśladowania,
choć niezupełnie mi bliska. Podziwiałam ją do samego końca, jednak nie
odczuwałam emocjonalnej więzi, która by mnie z nią połączyła.
Na słowo zasługują także bohaterowie drugoplanowi, a
tutaj mamy całą mieszankę osobowości
oraz intencji. Są ci niewiarygodnie pomocni, ryzykujący w imieniu innych, ale
też ci zepsuci do szpiku kości, zawistni tak, że trudno dostrzec w nich oznaki
człowieczeństwa. Mam tutaj na myśli sympatycznego Pierra oraz żmijowatą Izę,
tworzących wyraźny kontrast bieli i
czerni, nieco przypominającej baśniowe wróżki i okrutne czarownice. Nie
wiem, czy autorka nie przesadziła z tymi skrajnościami,
dodając do tego kotła bardzo uczynnego przyjaciela geja i obleśnego sponsora
Witolda. Myślę, że postaci stojące na drugim planie to chyba najsłabszy element tej książki. Bo niby
wyraźnie naszkicowane pozostają zarazem słabe.
Z TAŃCEM NA CZELE
„Uwertura” to udany debiut, bo raczej nieschematyczny i wciągający. To jednak
przede wszystkim wielowątkowa
powieść z tańcem na czele, ale też rodzinnymi problemami, tragedią i namiastką
uczucia. Czyta się całkiem szybko i całkiem przyjemnie, a styl Adrianny Rozbickiej ma w sobie raczej mało z nieudolnych,
pisarskich początków. Zaskoczyła
mnie ta treść, może też i dlatego, że w filmach o tańcu reżyserowie poświęcają
sporo uwagi miłości, zaś autorka postanowiła udowodnić to, że w literaturze
może być inaczej. Spodobało mi się zakończenie i choć mam zastrzeżenia co do
postaci drugoplanowych, ogólnie czuję się tą lekturą usatysfakcjonowana.
„Przeznaczenie jest elastycznym kręgosłupem
istnienia.”
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo: Zysk
i S-ka
ilość stron: 447
data wydania:
kwiecień 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Okładka bardzo wpada w oko, a jeśli mówisz, że książka jest nieschematyczna i że to debiut, to tym bardziej czuję się zaciekawiona tą historią :)
OdpowiedzUsuńTo z pewnością powiew świeżości na naszym rynku wydawniczym. Filmów z tym motywem widziałam wiele, ale to chyba moja pierwsza powieść tego typu.
UsuńGłówny wątek jest faktycznie nieschematyczny i też chyba jeszcze się z takim nie spotkałam. Mimo tych postaci drugoplanowych i ich chyba przesadzonej skrajności jestem oczywiście zainteresowana tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńJeżeli będziesz miała ochotę na książkę z tańcem na czele, pewnie Ci się spodoba. Poza tym pojawiają się w tle także inne wątki. Dobry debiut, chociaż ma wady, co już zdążyłaś zauważyć :)
UsuńMam ją w planach. Jestem ciekawa czy również mnie zachwyci :)
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
To dobry debiut. Obeszło się bez zachwytów, ale biorąc pod uwagę generalny zamysł autorki oraz umiejętną kreację tła, podobało mi się.
UsuńNie jestem pewna czy to coś dla mnie, boje się, że bym się wynudziła.
OdpowiedzUsuńNo to nie będę na siłę polecać. To nie jest powieść o miłości, choć nie jest też nudna. Ale trzeba być przekonanym do motywu tańca, żeby dobrze bawić się u jej boku.
Usuńdla mnie brzmi ciekawie, wpisuje sobie na listę (która po odwiedzinach na Twoim blogu zawsze wzbogacona zostaje o nowe pozycje)
OdpowiedzUsuńTeż tak często mam odwiedzając blogi :) Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba - jeżeli uda Ci się po nią sięgnąć.
UsuńUdany debiut z bohaterką Alicją? Super, jestem za, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń