„Trudne dzieciństwo jest jak niewidzialny wróg. Nigdy
nie wiadomo, kiedy uderzy.”
„Najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale pustka w
nim samym” pisał Bolesław Prus. Bo choć wokół nas żyją inni ludzie, czasami
czujemy się jak na pustkowiu. Zaczęłam od tego cytatu, bo dziś chciałam
przedstawić Wam pokrótce książkę Benedicta Wellsa „Koniec samotności”, w której
opuszczony na wiele sposobów człowiek uczy się akceptacji jednej z
najtrudniejszych do przełknięcia prawd - głoszącej, że wszystko przychodzi i
odchodzi. Historia o stracie, o brutalnym obliczu ludzkiego losu, o miłości i
przede wszystkim o samotności. Czy powieść dołuje? A może wypływa z niej jakiś
wartościowy przekaz? Jeżeli czujecie się zainteresowani, zapraszam do
zapoznania się z recenzją.
ZARYS FABUŁY
Dzieciństwo Julesa z
pewnością nie należało do łatwych. Tracąc ukochanych rodziców chłopak trafił w
progi domu dziecka, gdzie zyskał miano oderwanego od rzeczywistości odludka. Pozostawiony
na pastwę losu zauważył, że nie może polegać nawet na własnym rodzeństwie.
Samotny i opuszczony wycofał się z towarzystwa, jednak wtedy na jego drodze
stanęła rówieśniczka Alva.
Mijają lata, dla Julesa
raczej ubogie w szczęście, i nagle ponownie ją spotyka. Chociaż tak wiele
zdążyło się zmienić, rodzi się nadzieja – wiara w to, że mogą odzyskać utracony
czas. Tylko czy ludzkie założenia zawsze idą w parze z planami przeznaczenia?
SAMOTNY JULES…
Zamknięty w sobie,
wyobcowany, rzucony na pastwę losu. Samotny pod wieloma względami, skrzywdzony przez bieg wydarzeń i
odepchnięty przez siostrę. Dziecko, które przeżyło tragedię i dorosły człowiek,
który staje przed niełatwymi decyzjami mierząc się oko w oko z najprawdziwszym,
najboleśniejszym rozdziałem życia. Taki właśnie jest główny bohater książki, Jules. Mężczyzna, dla którego
przygotowano niełatwy scenariusz,
choć z uwzględnionymi scenami radości i nadziei.
…I INNI
Tę powieść tworzą jednak także postaci drugoplanowe, potrafiące wyrazistą osobowością oraz wiarygodnym zachowaniem wywołać wiele
emocji. Oprócz wyciągającej pomocną dłoń Alvy, której z resztą czeka zawiła
droga prowadząca do uciekającego szczęścia, pojawia się kontrowersyjna siostra bohatera, na której trudna przeszłość postanowiła
wyraźnie wymalować trwały ślad. Staczająca się, sięgająca po coraz groźniejsze
używki. Co ją czeka? Tego zdradzić Wam nie mogę.
RODZINNY DOM, DOM
DZIECKA…
Tło wydarzeń zmienia
się
wraz z upływającymi latami. Szczęśliwy dom z troszczącymi się o pociechy
rodzicami, niełatwy do przebrnięcia internat czy posiadłość jednej z
powieściowych kobiet. Autor postawił na ruchomy obraz, nie przywiązując jednak
uwagi do kreacji środowiska w takim stopniu, w jakim skupił się na samych wydarzeniach oraz emocjach towarzyszących bohaterom. Nieczęsto sięgam po książki,
które swoją historią pokazują tak szeroki zakres czasu. Od dzieciństwa, do lat
dorosłości – w nieustannym towarzystwie poczucia kruchości życia.
TRUDNA, ALE MĄDRA
„Koniec samotności” to nie jest
łatwa lektura. To także nie jest ten typ powieści, który wciąga od samego
początku. Mam wrażenie, że autor nie miał zamiaru uderzyć przebiegiem akcji czy
co rusz zaskakiwać wydarzeniami. Jest tutaj jeden bardzo istotny moment zwrotu, jednak potem całość biegnie
raczej spokojnym rytmem. A to, co
jest najbardziej wartościowe, to realność
treści, to jej przyziemny,
rzeczywisty do bólu wydźwięk. To odwaga pokazania czegoś, co nieuchronne i
lekcja pełna trudnych do przełknięcia
prawd, z których można wyczytać niejeden wartościowy morał.
PODSUMOWANIE
Książka o
samotności, o barykadach stawianych przez codzienność, o wielkich dylematach, oczekiwaniach,
o miłości, śmierci, szczęściu, jednak przede wszystkim o życiu. Nie wciągnęła
mnie tak, bym przewracała kolejne strony z zapartym tchem. Nie zachwyciła
przebiegiem akcji, choć urzekła mądrością słów, tym spokojnym przekazem tak
niełatwych kwestii, tą nadzieją, której raczej na co dzień nie szukamy w
akceptacji tego, co nieuchronne. „Koniec samotności” to lekcja - mądra, chociaż
nie lekka. Polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę na coś ambitniejszego. Na
depresyjne dni – odradzam.
moja ocena: 6/10
wydawnictwo: Muza
SA
ilość stron: 384
data wydania:
kwiecień 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Czasami i na taką książkę mam właśnie ochotę. Nie mówię nie, może przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz prawdziwe, jednak także pełne smutku historie, ta jest dobra. Mądrą, przyziemna, choć niekoniecznie ciekawa na depresyjne dni. Mnie wprawiła w stan przygnębienia.
UsuńCzasami lubię poczytać książki, gdzie brakuje wartkiej akcji. Chyba się skuszę i na tę.
OdpowiedzUsuńTo bardzo przyziemna, ale też smutna historia. Wprawiła mnie w melancholijny nastrój. Prawdziwa, choć nie polecam jej na deszczowe, przygnębiające dni - bo może Cię zdołować. Mimo to od czasu do czasu fajnie sięgnąć po coś takiego, innego.
UsuńUwielbiam takie nostalgiczne i melancholijne powieści. W nich wartka akcja jest zbędna. One dają możliwość zatrzymania się i spojrzenia w swoje "ja". Chętnie bym przeczytała ale przyznam szczerze, że się trochę boję. Za dużo ostatni lęku i obaw we mnie. Może kiedyś, kiedy będę w stanie spokojnie przeanalizować jej treść...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ps. Okładka, tak skromna, a tak wymowna. Czy może coś lepszego, kojącego samotność niż przytulenie?
Ta książka, jak mało która, naprawdę pozwala zatrzymać się i pomyśleć nad sensem życia i ulotnością chwili. Mądra, prawdziwa, ale też smutna.
UsuńA co do okładki masz rację. Ta samotność i to przytulenie widoczne na niej w dużej mierze odzwierciedla treść :)
książka chyba sprawdzi się dla mnie ;) bardzo podoba mi się to, że ktoś wkłada wysiłek w tworzenie powieści i faktycznie porusza trudne tematy.
OdpowiedzUsuńTutaj autor naprawdę mocno skupia się na ulotności chwili i przy tym skłania czytelnika do przemyśleń dotyczących sensu życia. Mądra, prawdziwa, choć smutna historia.
UsuńCzęsto tak jest, że w przypadku trudniejszych tematów akcja w książce nigdzie się nie spieszy, że tak to ujmę. Chętnie przeczytam historię tego biednego chłopca i jego siostry, ale chyba najpierw musi poprawić się pogoda. Ta obecna nastraja raczej depresyjnie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, pogoda nas nie rozpieszcza, a ja sięgnęłam po nią raczej w niewłaściwe dni, bo treść wprawiła mnie w jeszcze bardziej melancholijny nastrój. Książka naprawdę pozwala zastanowić się nad własnym życiem, choć nie jest to mistrzostwo gatunku.
UsuńNie zagłębiam się zbyt mocno w Twoją recenzję, bo jestem właśnie w trakcie czytania "Końca samotności". Generalnie nastawiłam się na lekturę, która mnie zachwyci, jednak na dzień dzisiejszy jestem nieco zawiedziona.
OdpowiedzUsuńJa podeszłam do niej bez większych oczekiwań. Żeby Ci nie spojlerować powiem tylko tyle, że książka, jak dla mnie, jest bardzo prawdziwa, tak że aż bolesna. Ale nie powaliła mnie na kolana, a raczej wprowadziła w melancholijny nastrój.
UsuńOstatnio szukam czegoś pozytywniejszego, ale może za jakiś czas przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa takie melancholijne książki trafiam zazwyczaj przypadkiem, będę pamiętała o tym tytule gdy przyjdzie pora na poważniejszą lekturę
OdpowiedzUsuń