„Każdego dnia, gdy się budzę, przypominam sobie, że
teraźniejszość daje możliwości, a przeszłość jest lekcją.”
Dziś trudno o książkę z niesztampową fabułą, jeszcze trudniej o taką, która
u boku oryginalności przekupi także umiejętnością wywoływania pozytywnego
wzruszenia. Czego spodziewałam się biorąc do ręki „O wiele więcej” Kim Holden?
Spodziewałam się właśnie tego, wysoko zawieszonej poprzeczki, bo w końcu nie
bez przyczyny Promyczkiem zdobyła tak
wiele czytelniczych serc. Historia o miłości – to brzmi zbyt banalnie. Powieść
o uleczalnej mocy i potędze uczucia, które jest w stanie stawić czoła ludzkim
ułomnościom. Takim wstępem chciałam zachęcić Was do zapoznania się z recenzją wspomnianej
książki, która, uczciwie przyznając, wywarła na mnie pozytywne wrażenie.
ZARYS FABUŁY
Dla Mirandy życie
przybrało formę odwiecznej rywalizacji, a priorytety barwę pieniądza. Wiążąc
się z Seamusem miała wrażenie, że go kocha. Czy jednak można prawdziwie kochać
patrząc wyłącznie na własne szczęście?
Faith wybrała drogę usłaną
poznawaniem. Lecz choć nigdy nie miała łatwo, przepełniona pozytywną energią
wciąż potrafi dzielić się sobą z innymi. Czy to dlatego jest striptizerką?
Seamus nie widzi świata
poza dziećmi. Oddany, napiętnowany chorobą, walczy z przeciwnościami losu
skrzywdzony przez tych, którym ufał. Jak wiele jest w stanie znieść człowiek?
Czy ślepo wierząc w
miłość można zacząć nienawidzić? Czy można nauczyć się kochać na nowo?
TEN ŚWIĘTY, TA DOBRA I TA
ZŁA
Trzej główni bohaterowie, tak skrajnie różni, tak mocno dający się we znaki. Zacznijmy od mężczyzny,
bo tak naprawdę to jego postać musi mierzyć się z tym, co najgorsze. Seamus to człowiek szczerze kochający,
dobry, troskliwy, cierpliwy, wręcz święty. Może chwilami trochę zbyt
naiwny, ale to z czasem ulega zmianie. W tej całej swojej idealnej postawie nie
sprawia wrażenia faceta „bez jaj”. Budzi w czytelniku współczucie, ale nie litość. W kreacji kobiet Kim Holden postawiła na czarny
i biały charakter. Miranda to podła
jędza, skrajnie irytująca, taka, że miałabym ochotę rozszarpać ją gołymi
rękami. Faith z kolei emanuje ciepłem,
pogodą ducha, ale i życiową mądrością. Przyznam, że jej sylwetka przez
pewien czas wydawała mi się wręcz przejaskrawiona, jednak szybko przywykłam do
obranego przez nią sposobu bycia i w niego uwierzyłam.
Przy tworzeniu tak rozmaitych osobowości autorka nie zapomniała
o tym, że ludzkie zachowania kryją w
sobie coś głębszego, wypływają z źródła, którego czasami nawet nie chcemy
poznawać. Nie pozostawiła więc bohaterów wyłącznie z bagażem przeładowanym wadami
i zaletami, ale wyposażyła ich także w przeszłość.
Ciekawa historia, która utrzymywała mój wysoki poziom zainteresowania aż do
samego końca.
O WALCE,
SŁABOŚCIACH, SZCZĘŚCIU I MIŁOŚCI
Jak już wspomniałam na wstępie, „O wiele więcej” to nie jest tylko historia o miłości, choć
nawet to uczucie ma tutaj wielowymiarowy
obraz. To opowieść o trudnych decyzjach,
które mogą zrujnować, o chorobie, o złudnych priorytetach oraz o walce –
zaciętym boju o szczęście, które dla każdego może przybierać inną postać. Bogata
w piękne fragmenty, które chce się zaznaczać, by nie umknęły. Kiedy tylko
przeczytałam prolog wiedziałam, że może mi się spodobać. I nie zawiodłam się.
EMOCJE
Książka wzruszyła mnie, oburzyła, wprawiła w stan
wściekłości i poczucia bezradności, ale nie doprowadziła mnie do łez. Przeżywałam ją mocno, choć czytałam
powieści z intensywniejszą treścią, która naprawdę roztrzaskała mi serce.
Podobało mi się, co więcej - podobało mi
się bardzo. Kim Holden sprostała oczekiwaniom i chętnie będę ten tytuł polecać.
Nie jest to jednak numer jeden tego gatunku.
CZY ABY NA PEWNO TYLKO
DLA DOROSŁYCH?
Wypisana na
okładce wzmianka dotycząca tego, że „O wiele więcej” to wydanie dla dorosłych, może sprawiać mylne
wrażenie. Nie myślcie, że to książka bogata w sceny erotyczne, a raczej
skupiona na życiu dojrzałych ludzi – mających dzieci oraz bagaż doświadczeń.
Pomimo to wydaje mi się, że książka mogłaby spodobać się nie tylko czytelnikom
dorosłym, ale także młodzieży. Mądra, zawierająca istotny przekaz, a zarazem
naprawdę wciągająca. Z ponadczasowymi wartościami i wewnętrznym pięknem.
Sięgajcie po nią śmiało.
moja ocena: 7+/10
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 409
data wydania: marzec
2017
Tę książkę oraz
inne nowości możecie znaleźć na Taniaksiążka.pl, w księgarni internetowej,
która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji.
"Promyczek" przypadł mi do gustu, chociaż jak zwykle w przypadku tak zachwalanych lektur - nie zachwycił mnie tak, jak wiele innych czytelniczek. Niemniej na pewno sięgnę po "O wiele więcej".
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz. Mi książka naprawdę się spodobała, z tym, że nie popadłam w całkowity zachwyt :) Czytałam nieraz lepsze.
UsuńKsiążka faktycznie jest bardzo emocjonująca, głównie przez postać Mirandy, ale z drugiej strony trochę nie podobała mi się jej szybka przemiana. Trudno było w to uwierzyć. Na pewno nie jest to moja ulubiona powieść Kim Holden, ale czytało się dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Muszę się z Tobą całkowicie zgodzić. Tak, jakby nagle ktoś tę kobietę podmienił. Nie chciałam o tym w poście pisać, by nie spojlerować. Ale ta rychła przemiana to poważny błąd autorki, niemniej jednak książka dostarczyła mi wielu wrażeń i naprawdę mi się podobała.
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej powieści Holden, a nie potrafię się zabrać za "Promyczka". Może z "O wiele więcej" pójdzie mi lepiej? ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto się zmotywować - jeżeli oczywiście lubisz taki gatunek. Nie powinnaś do tej książki podchodzić z mocno wygórowanymi oczekiwaniami, bo nie jest to mistrzostwo literatury, ale spędzisz u jej boku bogaty w emocje czas. Mi się podobało.
UsuńJestem chyba ostatnią osobą na świecie, która nie czytała żadnej książki tej autorki. Każdy mi je poleca, ale wciąż nie mogę się przekonać.:(
OdpowiedzUsuńSpróbuj, bo możesz przeoczyć książki naprawdę dobrej autorki :) Nie gwarantuję, że przypadną Ci do gustu, bo spotkałam się także z nieco przygaśniętym entuzjazmem związanym z twórczością Kim Holden. Mi jednak naprawdę jej powieści bardzo przypadają do gustu.
UsuńInteresujący prolog.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Na mnie zrobił wrażenie i aż zacierałam ręce głodna dalszej treści :)
Usuń