„Przypadki tworzą jednak rzeczywistość.”
Pojęcie „niemożliwe”, dla każdego z nas mające nieco inny
wymiar oraz różne granice, jest tylko blokującym nas głosem umysłu, bo jak się
okazuje, czasami to, co dotąd nierealne, staje się rzeczywistością. By spełniać
marzenia potrzeba odwagi, choć nieraz także szansy oraz impulsu. O tym, jak
nieplanowanie przeżyła Anna Korzeniowska jedną z najwspanialszych przygód,
pisze w swojej książce „Z plecakiem przez Indochiny”. Interesuje Was Azja i
chcielibyście kiedyś tam wyruszyć? Zatem zapoznajcie się z recenzją tej
publikacji.
DOKĄD?
Przez Tajlandię,
Kambodżę, Wietnam i Laos, podziwiając zapierające dech świątynie, przyglądając
się okrutnej historii Demokratycznej Kampuczy czy robiąc sobie zdjęcia w klatce
z tygrysem. Odważna podróż na własną rękę, z nieplanowanymi wydatkami, w
otoczeniu egzotycznego jedzenia i zabytków, w chwilowym towarzystwie
rozstrojonego żołądka. Relacja orientu widzianego oczyma Polki. Macie ochotę na
wielką wyprawę w pigułce? Anna Korzeniowska zaprasza do swojego świata.
Wat Phra Kaew w Bangkoku, muzeum ludobójstwa w Phnom Penh
czy słynne miasto Sajgon. Podróżniczka zabiera czytelnika do najciekawszych
miejsc Indochin, częstując przy tym istotnymi faktami oraz niewielką porcją historii. Odbiorca książki staje się
bogatszy w różnorodne informacje dotyczące władców tamtejszych rejonów,
egzotycznych owoców czy chociażby słynnych, aczkolwiek dla nas wcale nie tak
popularnych środków transportu. To jednak nie wszystko.
PRZEWODNIK
To, co niewątpliwie stąpa na czele zalet tej publikacji,
to podana jak na tacy trasa, którą
warto podążać udając się do wspomnianych powyżej państw. Wyszczególnione
perełki architektury oraz miejscowości, wraz z cennymi radami dotyczącymi tego jak nie dać się wrobić tubylcom i
jak dzięki nim skorzystać, czynią z książki przyjemnie napisany przewodnik.
Autorka skupia się na opisie świata zewnętrznego
widzianego oczyma. Trochę zabrakło mi
tutaj tradycji, kultury i napotkanych ludzi, którzy przecież ją tworzą. Nie doszukałam się zbyt wielu emocji,
oryginalnych wydarzeń czy dzikiej przygody. W końcu książka liczy sobie
niespełna sto trzydzieści stron. Sięgając po publikację tej objętości trudno spodziewać
się czegoś więcej poza konkretnym opisem
kolejnych etapów. To cywilizowana podróż, w miejscach cywilizowanych inaczej.
PYTANIA
Jakiego owocu lepiej nie jeść, by nie nabawić się
biegunki? Czy konsulat z wizami jest faktycznie zawsze tym, za co się podaje?
Jak wygląda dająca się we znaki podróż w Laosie i dlaczego wymaga ona wkładu
pasażerów? Czy grillowane tarantule to jedyne dziwne danie serwowane w
Kambodży? I co oznacza „Bum! Bum” pobrzmiewające na ulicach Wietnamu?
Odpowiedzi na te, ale także inne pytania znajdziecie w książce „Z plecakiem
przez Indochiny”.
PODSUMOWANIE
Jako przewodnik
dla tych, którzy chcą zagościć w azjatyckich krajach orientu – jak najbardziej.
Jako kawałek poruszającej wyobraźnię literatury podróżniczej – nie do końca. W relacji
Anny Korzeniowskiej można doszukać się wielu zalet, ale zadowolenie odbiorcy na
pewno będzie zależało od punktu widzenia i oczekiwań, o czym przed momentem
wspomniałam. Wybór sięgnięcia po tę publikację pozostawiam więc Wam.
moja ocena: 6-/10
wydawnictwo: Sorus
ilość stron: 125
rok wydania: 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję Autorce.
Zapraszam także na jej stronę internetową: http://www.annakorzeniowska.pl/
źródło |
Mam nadzieję, że ja kiedyś zdobędę się na taką podróż :D Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa też marzę o tak dalekich wyprawach. Jeszcze nie teraz, ale może kiedyś :) Takie książki na pewno mnie motywują.
UsuńDla kogoś, kto wybiera się w taką podróż to pewnie interesująca książka.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Jeżeli ktoś wybiera się w tamtejsze rejony, ma gotowy przewodnik z wytyczoną trasą i wskazówkami.
UsuńMogłabym zajrzeć do tej książki:)
OdpowiedzUsuńJeżeli chciałabyś się dowiedzieć co warto zwiedzić w wymienionych w recenzji państwach, po książkę sięgaj śmiało :)
UsuńBrzmi zachęcająco, ale niestety nie czytam takiej literatury. Widzę, że jest pięknie wydana :)
OdpowiedzUsuńZ tym pięknym wydaniem to tak nie do końca. Książka posiada wkładkę ze zdjęciami, ale nie jest tego zbyt wiele. Sama estetyka wydania pozostawia wiele do życzenia. Ale to nie wina autorki, tylko wydawnictwa. Piękne książki podróżnicze wydaje Bernardinum czy NG Polska. Sorus wypada przy nich blado.
UsuńNiestety to nie moje klimaty, o takich wątkach to wolę oglądać filmy :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię :) Literatura podróżnicza jest bardzo specyficzna. Nie zawsze przypada do gustu :)
UsuńKsiążka wprost dla mnie, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń