„[…] zawsze powinno się pokazywać swoje
najlepsze oblicze i być otwartym na nowe możliwości. Aby znaleźć szczęście, należy
ryzykować, a ludzie zbyt często tkwią w codziennej rutynie albo myślą, że ich
życie nie może już być lepsze, nawet jeśli czują, że nie są szczęśliwi.”
Calendar Girl,
czyli seria autorstwa bestsellerowej pisarki Audrey Carlan, wywołała we mnie
wiele mieszanych uczuć. Pierwsza część okazała się bez dwóch zdań jedną z
najbardziej oryginalnych powieści erotycznych, z jakimi dotąd się zmierzyłam. Z
drugiej strony przyszło mi towarzyszyć bohaterce, której wyborów nie potrafiłam
do końca zrozumieć. Zaintrygowana rozwojem sytuacji, postanowiłam sięgnąć po
kontynuację. Tym sposobem dość szybko po styczniu,
lutym i marcu zabrałam się za następne
okresy, czyli książkę „Dziewczyna na miesiąc. Kwiecień – maj – czerwiec”. Co
myślę teraz, kiedy znalazłam się na półmetku?
ZARYS FABUŁY
By ratować
pobitego ojca i siebie, Mia Saunders musi zdobyć niebotyczną kwotę miliona
dolarów. Jeśli nie spłaci długów zaciągniętych przez rodzica, być może zginą
oboje. Decydując się na bardzo odważny krok przyjmuje posadę ekskluzywnej kobiety
do towarzystwa. Dotychczas ma jednak szczęście. Trzej poznani mężczyźni okazali
się dla niej intrygującą przygodą. Co ześlą jej kwiecień, maj i czerwiec? Z
pewnością wiele nowych wrażeń. Będzie zwariowany i przystojny miotacz drużyny
Boston Red Sox, wielki i namiętny Samoańczyk poznany dzięki kampanii strojów
kąpielowych oraz starszy Warren Shipley, który potrzebuje młodej dziewczyny, by
wkupić się w łaski towarzystwa. Czy i tym razem wszystko pójdzie zgodnie z
planem?
CZY MOŻNA MIEĆ ICH
DOŚĆ?
Kolejny raz autorka funduje czytelnikowi historię, przy
której nie trzeba obawiać się przestojów akcji. Tak samo jak i pierwsza część,
druga została wyposażona w przystojnych
mężczyzn będących przedstawicielami różnych
środowisk. Jak dla mnie za dużo w serii tych boskich ciał, przez co robi
się trochę za mało wiarygodnie. Niemniej jednak trzecia z historii, ta ze starszym panem w roli głównej, przełamuje utarty wzorzec umięśnionego ideału
oraz co więcej, miesza bohaterce szyki udowadniając, że nie zawsze może być tak
miło.
PODZIW I
NIENAWIŚĆ? DA SIĘ? DA.
Mia Saunders, mój koszmar. Czy można jednocześnie nie znosić bohaterki dziękując jej za
odwagę i niebanalną osobowość? Można. Jak dla mnie bardzo niestabilna emocjonalnie, zazdrosna o „niby” partnera, a
jednocześnie robiąca się mokra na widok każdego napotkanego samca alfa, któremu
z chęcią wskakuje do łóżka akcentując przy tym to, że nie jest dziwką. Na
pewno? Naprawdę nie chciałabym mieć z nią do czynienia, a jednak dzięki jej postawie w książce przez cały
czas coś się dzieje. Autorka nie postawiła na sympatię czytelnika, zadbała
za to o jego sprzeczne emocje. Mię
trudno polubić, ale niełatwo też przejść obok niej obojętnie. Fajna odmiana
po tych wszystkich konwencjonalnych postaciach.
PODKRĘCONE OBROTY
NAMIĘTNOŚCI
Sporo tutaj namiętności. Na różne sposoby, w różnych miejscach,
co więcej, z różnymi mężczyznami. Dla czytelników poszukujących treści o luźnych związkach – prawdziwa gratka.
Choć główna bohaterka w pewien sposób wiąże się z każdą z poznanych osób, nie
odważyłabym się powiedzieć, że „Dziewczyna na miesiąc. Kwiecień – maj -
czerwiec” to powieść o uczuciach. Skupiona
na fizyczności tworzy erotyk z odbiegającym od normy pomysłem. Ale pod żadnym
pozorem to nie jest romantyczna seria o miłości. Przynajmniej do tego
momentu. Zobaczymy czym zabłyśnie autorka w kolejnych dwóch częściach.
CHĘTNA? ZAWSZE.
ALE TAKŻE DO POMOCY.
Są płacący za towarzystwo Mii mężczyźni, ale są także
kobiety – oczywiście niepłacące, a stanowiące dodatek do tej historii. Główna
bohaterka, choć na co dzień niezbyt wrażliwa, w kontakcie z płcią piękną
wyzwala w sobie pokłady współczucia oraz chęci
do pomocy. Okazuje się więc nie tylko towarzyszką za pieniądze, ale także
lekarką złamanych serc.
PODSUMOWANIE
Jaka okazała się
więc druga część? Poziomem bardzo podobna do poprzedniczki, ciekawa, ale i skrajnie
irytująca. Przekupująca oryginalnością akcji, dręcząca główną bohaterką. Jeżeli
szukacie powieści erotycznej innej niż wszystkie, bez tej całej słodkiej
otoczki, romantycznych gestów, cudownych metamorfoz głównych bohaterów – to strzał
w dziesiątkę. Jeżeli macie zamiar szukać tutaj romantyczności – odpuście.
moja ocena: 6/10
wydawnictwo:
Edipresse Książki
seria: Calendar Girl (tom II)
ilość stron: 434
data wydania:
kwiecień 2017
seria Calendar Girl: Styczeń - luty - marzec / Kwiecień - maj - czerwiec
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki.
Nie czytałam pierwszego tomu, ale bardzo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała się rozglądnąć za tą pozycją, a teraz jak mam więcej wolnego czasu to na pewno szybko bym ją pochłonęła.
Pozdrawiam.
Jeżeli szukasz oryginalnej powieści erotycznej, może Ci się spodobać. Ale nie licz na romantyzm i miłość. Tego w fabule brak :) Przynajmniej do tego momentu, bo przede mną jeszcze dwie części.
UsuńJa sama nie wiem co robić. Raz mam ochotę na całą serię raz nie.. Już kilka książek o tej tematyce czytałam i nie zbyt mi się spodobało, ale tyle osób zachwala..
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo nietuzinkowa powieść erotyczna. Ale inna nie znaczy lepsza. Gdybym od niej zaczęła moją przygodę z tym gatunkiem, szybko bym podziękowała. Ale dla tych, którzy przejedli się już namiętnymi i romantycznymi historiami może to być fajna odmiana. Zależy czego szukasz, bo jeżeli miłości - to nie ta książka.
UsuńPoprzedniej części jeszcze nie przeczytałam, ale w sumie to rzadko sięgam po ten gatunek.
OdpowiedzUsuńJeżeli nieczęsto sięgasz po powieści tego gatunku, raczej odradzam. Ta jest dobra, ale dla tych, którzy przejedli się już namiętnymi i romantycznymi powieściami.
UsuńChyba nie jest to powieść dla mnie niestety :) Nie należę raczej do miłośników powieści erotycznych.
OdpowiedzUsuńJeśli nie przepadasz za tym gatunkiem, książka na pewno by Ci się nie spodobała. Powieść skupia się w dużej mierze właśnie na cielesności.
Usuń