„Zaczyna się robić nerwowo, bo nie masz nic
nowego?
No dalej, gliniarze! Weźcie się w końcu do
roboty!
TFTH”
Geocaching to gra terenowa, podczas której użytkownicy
odbiorników GPS za pomocą wytyczonych współrzędnych poszukują tzw. skrytek.
Dlaczego o tym piszę? Ani dlatego, że z tym rodzajem zabawy została
nierozerwalnie połączona fabuła powieści „Polowanie”, autorstwa Ursuli
Poznanski. Tutaj jednak książkowi detektywi nie będą beztrosko natrafiać na
kolejne wskazówki. Gra, w którą zostają wciągnięci, okazuje się krwawa i
niebezpieczna, a ceną upływającego czasu może stać się kolejne życie… Wszystkich wielbicieli thrillerów i sensacji
zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Beatrice Kaspary i
Florin Wenninger zostają przydzieleni do rozwiązania sprawy zabójstwa
zepchniętej ze skały kobiety. I być może w tej okrutnej egzekucji nie byłoby
nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że na stopach denatki zostały wytatuowane
współrzędne geograficzne prowadzące śledczych do ściśle określonego miejsca. To
właśnie tam natrafiają na przerażające znalezisko – odciętą, męską dłoń oraz
zagadkę wskazującą na to, że to początek gry. Zabawy w kotka i myszkę z
nieobliczalnym mordercą, który pozostawiając ślady i będąc nieuchwytnym zarazem,
zaprasza na krwawe polowanie.
GEOCACHING I
MORDERCA
Dobry motyw przewodni. Oczywiście nie mam tutaj na myśli
morderstwa, bez którego powieści tego gatunku ciężko byłoby się obyć, a raczej
o skomplikowaną grę, która wplata w
treść kryminału kawał ambitnej przygody i łamigłówki. To raczej z typem
ukrywającego się zabójcy mamy do czynienia najczęściej. Książkowi śledczy
usilnie poszukują kolejnych wskazówek próbując natrafić na coś nie mając prawie
nic. Tutaj szalony sprawca zbrodni nie
pozwala policji się nudzić. Wyznacza tropy, sypie fantami, staje się
groźniejszy i coraz bardziej aktywny. Czy aby jednak na pewno w ten sposób
ułatwia sprawę? Niekoniecznie. Przed Beatrice i Florinem długa, krwawa droga.
ŚLEDCZY
Kolejni przesłuchiwani, dziesiątki hipotez, następne
ofiary. Współpracująca ze sobą para śledczych na rzecz niebanalnej sprawy musi odsunąć
prywatne życie na bok. To zaś wydaje się w szczególności trudne dla Beatrice, która zmaga się z konsekwencjami nieudanego
związku i wyrzutami sumienia dotyczącymi zbyt małej ilości czasu poświęcanego
dzieciom. Inteligentna kobieta, choć nie zapałałam do niej wybitną sympatią,
została przez autorkę wyposażona w odpowiednią ilość cech tak, by można ją było
sobie w pełni wyobrazić. Nie mogę
także narzekać na kreację postaci Florina, toteż generalizując – bohaterowie
powieści wypadają jak najbardziej przekonująco.
TROCHĘ PRAWDY
W książce przez cały
czas coś się dzieje. Akcja nie nuży, wydaje się etapowo zaplanowana i choć początkowo niejasna, w końcowej fazie
zaskakuje spajając ze sobą wszystkie
elementy. Ursula Poznanski zadbała o szczegóły zapewniając zarazem, że podane
przez nią współrzędne geograficzne oraz opis wyznaczonych przez nie miejsc odpowiadają rzeczywistości. Lubię,
kiedy w fikcję wkrada się odrobina prawdy, toteż ów dodatek uważam za kolejny
argument opowiadający się za atrakcyjnością tegoż tytułu.
MINUS
Mimo wszystko, zabrakło mi tutaj adrenaliny. To jedyny kulejący element powieści, którego byłoby mi
trzeba do wystawienia bardzo dobrej oceny. Nie nudziłam się, choć dałabym
wiele, by móc poczuć te dreszcze i przerazić się w pozytywnym tego słowa
znaczeniu. W efekcie całej tej historii przypatrywałam się jakby z boku, nie angażując się emocjonalnie, co
prawda, w energiczne oraz
intrygujące śledztwo.
PODSUMOWANIE
Wiarygodna, z
motywem odkrywczej i krwawej gry na czele, z nieosiadającą w jednym miejscu
akcją i pełnowymiarowymi bohaterami, którzy pozostając realnymi poprzez
przestawiony obraz ich prywatnego życia – nie przyćmili nim zarazem głównego
tematu. Nie drżałam z emocji, nad czym ubolewam, niemniej dobrze się bawiłam
przypatrując się nieco nietuzinkowym, jak dla mnie, tropom mordercy. Dobry styl
autorki, dobre tłumaczenie (pozdrawiam Panią Anię :) ), mający potencjał pomysł
- w efekcie udany debiut. Niedługo zabieram się za „Głosy” i jestem ciekawa,
czym Ursula Poznanski zaskoczy mnie tym razem.
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo: Media
Rodzina
ilość stron: 444
rok wydania: 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Szkoda, że trochę zabrakło tych dreszczy, ale nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńDreszczy zabrakło, za to sam wątek śledztwa bardzo dopracowany i ciekawy :)
UsuńZabierając się do czytania takiej powieści, spodziewałabym się masy adrenaliny, bo o to przecież tutaj chodzi. Skoro nie uświadczyłabym tego, to odpuszczam.
OdpowiedzUsuńMi właśnie tego troch brakowało. Stąd zaniżyłam ocenę. Szkoda, bo sam motyw zabójstwa i dopracowane śledztwo bardzo przypadły mi do gustu.
UsuńChyba to jednak książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSkoro recenzja Cię nie przekonała, lepiej odpuścić. Ale może kiedyś zmienisz zdanie, bo pomimo minusów, książka ma wiele zalet :)
UsuńSama nie wiem czy to coś w moim stylu, ale chyba muszę sięgnąć i się przekonać :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdzić na "własnej skórze" ;p Fajny motyw, dobra kreacja bohaterów - nie obyło się bez wad, ale generalnie mi się podobało :)
UsuńChoć nie wywołuje dreszczy na plecach dam jej szansę:)
OdpowiedzUsuńWarto. Bo pomimo tego ma wiele pozytywnych cech :)
UsuńSzkoda, że zabrakło adrenaliny, ale może się przekonam do tej książki :)
OdpowiedzUsuńWarto się do niej przekonać. Nie było adrenaliny, ale było ciekawe śledztwo i świetnie poprowadzony wątek z nietypowym zachowaniem przestępcy, który celowo pozostawia po sobie ślady - a jedna te paradoksalnie zamiast pomagać, mylą.
UsuńJuż dużo słyszałam o tej książce i były to raczej pozytywne opinie. Poza tym okładka jak najbardziej przyciąga, a tacy wiarygodni bohaterowie tylko dodają uroku :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma swoje wady, ale ma szereg zalet, stąd i ja z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Mam nadzieję, że jeżeli po nią sięgniesz - nie zawiedziesz się :)
UsuńFabuła wydaje sie być interesująca - chętnie podejmę tę grę i przeczytam ksiażke
OdpowiedzUsuńAutorka wciąga też czytelnika do gry. To coś dla mnie. Ale też by mi brakowało adrenalinki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że zabrakło tej adrenaliny i widzę, że to nie tylko moje odczucie oglądania akcji gdzieś z boku :)
OdpowiedzUsuń