Niedawno księgarnie w całej Polsce zostały udekorowane nową powieścią, zatytułowaną "Babie lato". Chociaż książka zyskuje bardzo wysokie noty, w Internecie nie znajdziemy zbyt wielu informacji na temat jej autorki. A wszystko dlatego, że owa powieść to debiut, zdaniem moim i wielu innych - bardzo udany. Toteż postanowiłam przygotować dla Was niespodziankę, jaką jest wywiad z panią Danutą Pytlak, kobietą o której właśnie mowa. Dzięki paru zadanym jej pytaniom będziecie mieli okazję przybliżyć sobie sylwetkę tej autorki, a naprawdę warto, bo zapowiada się na to, że jeszcze nieraz o niej usłyszymy.
źródło |
1. Co Pani czuła widząc swoją
pierwszą książkę na półce w księgarni?
Przede
wszystkim było niedowierzanie i zdumienie, że to dzieje się naprawdę. Następnie
radość i wzruszenie, i strach przed tym, co będzie, co wydanie książki może ze
sobą przynieść. Czy będzie to pozytywny odbiór, czy może nieprzyjazna krytyka. Od
premiery mam wrażenie, że to wszystko dzieje się obok mnie, że mnie to nie
dotyczy, ja jestem tylko widzem, a uczestnikiem jest ktoś inny. Na pewno nie
ja. Niestety, wciąż brakuje mi wiary w siebie.
2. Jak wielką cząstkę siebie
zawarła Pani w Michalinie, bohaterce książki „Babie lato”?
Wiele osób
zadaje mi to pytanie. Odpowiedź jest zawsze taka sama - Michalina nie jest moim
odzwierciedleniem, nie zawarłam w niej nawet odrobiny siebie. Ale kilka dni
temu koleżanka, która zaczęła czytać Babie Lato powiedziała mi, że czytając ma
wrażenie, że obok niej jestem, słyszy mnie i moje powiedzenia :) Wtedy
pomyślałam, że jednak, mimo woli, zawarłam w Michalinie część siebie, część
swoich poglądów, zachowań w konkretnych sytuacjach. Ale stało się to w sposób
nieuświadomiony, bo ani przez chwilę nie miałam zamiaru pisać o sobie. A nie,
przepraszam. Mamy coś wspólnego. To ulubiona muzyka Cesarii Evory :)
3. Czy „Babie lato” było tworem
spontanicznej weny twórczej, która pchnęła Pani w kierunku stworzenia powieści,
czy też długo planowała Pani napisanie książki?
Pomysł był
spontaniczny, ale jak już się urodził, to koleje losu bohaterów planowałam
długo, zanim w ogóle zabrałam się za pisanie. Książka najpierw powstała w mojej
głowie, dopiero po wielu miesiącach zdecydowałam się przelać ją na papier.
4. Każdy z nas ma swoich
ulubionych autorów. Zatem kto dla Pani jest tym numerem jeden literatury
polskiej i zagranicznej?
Jest wielu
autorów, których twórczość lubię, ale zdecydowanie moją najbardziej ulubioną
autorką jest Stanisława Fleszarowa-Muskat, do której książek wciąż powracam. W
mojej biblioteczce zaczytane do granic możliwości są dwie pozycje - trzytomowa
powieść "Tak trzymać" i "Szukając gdzie indziej".
A gdy
potrzebuję poprawić sobie humor - wtedy zawsze sięgam do lektury kryminałów
Joanny Chmielewskiej.
5. Patrząc wstecz, na lata
dzieciństwa, czy miała Pani wtedy swoją ulubioną książkę?
Oczywiście,
jest kilka takich książek. Jedną z nich mam na swojej półce do dzisiaj, choć
tak naprawdę należy do mojej siostry (nie oddam!). Czytam ją przynajmniej raz w
roku i zawsze z tymi samymi emocjami. To książka Janiny Porazińskiej -
"Pan Twardowski w Czupidłowie" z ilustracjami Jana Marcina Szancera.
Druga pozycja
to "Bułeczka" Jadwigi Korczakowskiej - przekazana w spadku mojej
siostrzenicy, dziś już dorosłej, która z kolei nie chce oddać jej mnie. Taki
mamy między sobą umowny handel wymienny na najbardziej ulubione książki z
dzieciństwa.
No i trzecia
- "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej. Niestety, książki już nie
posiadam :(
A, i jeszcze
"Pamiętnik Czarnego Noska" Janiny Porazińskiej z ilustracjami Adama
Kiliana, i Kiermasz Bajek - Baśnie Warmii i Mazur i... całe mnóstwo innych.
Miałam naprawdę zaczytane dzieciństwo, za co moim Rodzicom serdecznie dziękuję.
Szczególnie mojemu już nieżyjącemu Tacie, który zawsze, gdy chorowałam, czytał
mi "Pyzę na polskich dróżkach" Hanny Januszewskiej.
6. Co sądzi Pani o szkolnych
lekturach? Jak korzystnie wpływają one na szerzenie czytelnictwa wśród młodych
ludzi?
Trudne
pytanie. Ja lubiłam lektury szkolne, czytałam je z przyjemnością. Przez dwie
tylko nie przebrnęłam, za jedną dostała dwóję :) Nie napiszę jednak, co to było
:)
Nie potrafię
zająć stanowiska na poruszony temat. Może dlatego, że w czasach, gdy chodziłam
do szkoły, książki zajmowały dużo ważniejsze miejsce w naszym życiu. Poświęcało
się więcej czasu na lekturę, na kontakty międzyludzkie. Dzisiaj dominują
komputery, cyfrowy świat wdziera się w każdy zakamarek naszego życia. Rodzice
nie zachęcają dzieci do czytania, nie wiem, może nie mają czasu, a może sami
męczyli się czytając szkolne lektury. Jednak ja osobiście myślę, że czytanie
ich jest ważne, bo poszerza wiedzę na temat epoki, w której książka powstała. Jeśli
chce się być człowiekiem wykształconym, posiadać wiedzę ogólną, to wypada
zapoznać się z tymi książkami. To nasze polskie dziedzictwo. A ono się nie
zmienia i ci, którzy twierdzą, że trzeba nadążać za duchem czasu i dostosowywać
lekturę do dzisiejszej rzeczywistości - w moim odczuciu nie mają racji. Bez
tego ubożejemy.
7. Czy jest Pani marzycielką, czy
raczej twardo stąpa Pani po ziemi?
Jako
zodiakalny Rak z natury jestem marzycielką i często bujam sobie w obłokach. Ale
życie zmusiło mnie do tego, żeby twardo stąpać po ziemi. Nie mogę jednak
powiedzieć, żebym to lubiła :)
8. Czy mogłaby Pani zdradzić nam
chociaż odrobinę planów na przyszłość, związanych oczywiście z twórczością
literacką? Czy jest szansa, że już niedługo zobaczymy kolejną książkę z Pani
nazwiskiem?
Oczywiście,
dzięki Wydawnictwu ZYSK , zachęcona debiutem,
mam w planach kolejne powieści. Jak na razie pomysłów mi nie brakuje,
brakuje tylko czasu na ich realizację, ponieważ piszę tylko popołudniami,
wieczorami i w weekendy. A i to nie zawsze, bo większość czasu i energii
pochłania mi praca zawodowa. Pisanie jest moim "wentylem", dzięki
któremu jest mi łatwiej trwać w korporacyjnej rzeczywistości :)
9. Czy jest Pani zwolenniczką
e-booków, czyli książek elektronicznych, czy też raczej
preferuje Pani książki w
tradycyjnej, papierowej wersji?
Nie mam nic
przeciwko e-bookom, mają swoje zalety. Jednak ja preferuję książki w
tradycyjnej, papierowej wersji. Taka jestem staroświecka. I pomimo, że byłoby
mi łatwiej czytać e-booki, choćby w metrze, w drodze do i z pracy (a na pewno
miałabym lżejszą torebkę), to dźwigam grubaśne tomiska tradycyjnych książek.
Uwielbiam ich dotykać, wąchać (szczególnie nowe). A gdy się starzeją, ich
kartki żółkną i się strzępią, mam wrażenie, że dotykając ich, czuję ich
historię i wiem, że mogłyby mi wiele opowiedzieć, nie tylko z tego, co jest na
nich wydrukowane.
I tak sobie
myślę - jeśli kiedyś nadejdą czasy, w których nie będzie prądu, to moje
papierowe książki będą zawsze ze mną :)
10. Co przyciąga Pani serce
mocniej – miasto czy też wieś?
A to pytanie
zmusiło mnie do głębszego wejrzenia w siebie, do przeanalizowania tego, czego
naprawdę chcę. Wydawało mi się bowiem, że umęczona zgiełkiem wielkiego miasta,
bez wahania odpowiem - wieś. Zawsze chciałam żyć z dala od miasta. Potrzebuję
kontaktu z naturą, bez względu na porę roku. Mam wewnętrzne przekonanie, że
życie na wsi byłoby dla mnie satysfakcjonujące. Dałoby mi spokój, za którym tak
bardzo tęsknię, ciszę, której na co dzień mi brakuje. Chcę słyszeć szum drzew,
śpiew ptaków, szelest spadających liści. Ale może twierdzę tak, bo żyję w
mieście i nie mam tego? Nie wiem. Jestem świadoma niedogodności, jakie niesie
ze sobą życie na prowincji, np. trudniejszy dostęp do kultury, do lekarzy
specjalistów. Przychodzą więc chwile zwątpienia. Może jednak miasto, jego
obrzeża, które dadzą namiastkę prowincji?
A potem
nagle słyszę kolejną imprezę u sąsiadów, wrzaski, krzyki, głośną muzykę do
bladego świtu. I wtedy moje serce stuka - chcę na wieś! chcę daleko stąd!
Pani Danucie bardzo serdecznie dziękuję za poświęcony czas, a Wam życzę miłej lektury i zachęcam do przeczytania książki "Babie lato". Nie pożałujecie.
fajny blog zapraszam do mnie jeśli ci sie spodoba to zapraszam do obserwacji
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Po takim świetnym wywiadzie jeszcze bardziej nabrałam ochoty na książkę. Dobre i celne pytania :)
OdpowiedzUsuń