„Zło
cechuje słodycz…”
Kolejne spotkanie z
autorką i kolejna wyimaginowana rzeczywistość. Mam wrażenie, że Jennifer L.
Armentrout ma nieprawdopodobny dar przekonywania mnie do spotkań z książkami
gatunku, którego na co dzień raczej się wystrzegam. Kiedy na rynku pojawiła się
seria Lux sama nie mogłam uwierzyć w
to, że sięgam po historię z kosmitami na czele, a co więcej, byłam autentycznie
zdziwiona, że to wszystko bardzo mi się podobało. Tym razem stanęłam oko w oko
z gargulcami, demonami i wojną ras. Brzmi odrobinę infantylnie, a jednak
przekraczając próg serii Dark Elements
rozpoczętej Ognistym pocałunkiem można
się zdziwić, jak dobrze i wiarygodnie funkcjonuje wykreowany przez autorkę
świat. Czy pierwszy tom faktycznie okazuje się zachętą do kontynuowania
przygody z całym cyklem? Czy kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, jak
wiele magii kryje się w dłoniach Jennifer L. Armentrout?
Sfrustrowana Layla przyrównuje siebie do muła.
Jako pół-demon i pół-strażnik nie może odnaleźć sobie właściwego miejsca,
chociaż tak naprawdę od początku wychowywana jest przez szanowaną rodzinę
strażników chroniących ludzi i stawiających czoła wysłannikom piekieł.
Pochodzenie nie jest jednak jedyną przeszkodą w drodze do normalności. Layla
potrafi zabić każdego, kto tylko posiada duszę, a robi to za pomocą pocałunku.
Próbując żyć zgodnie z wyznaczonymi zasadami
wie, że w chwili słabości może liczyć na pomoc Zayna, przystojnego strażnika, w
którym od dawna się podkochuje. Chodząc do szkoły i tropiąc wrogów nie ma pojęcia,
że wkrótce w jej poukładaną codzienność wkroczy zamęt, któremu nie będzie mogła
się oprzeć. Otóż pewnego dnia na jej
drodze staje Roth, przystojny, wytatuowany i pełen tajemnic chłopak. Nie byłoby
w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest demonem. Znając wiele tajemnic jej
przeszłości postawi jej przyszłość pod wielkim znakiem zapytania, a wyciągając
pomocną dłoń i otwierając oczy na to, co dotąd pozostawało niewidoczne, skłoni
ją do głębokich przemyśleń. Czy jej dotychczasowa rodzina coś przed nią ukrywa?
Czy Roth przybył po to, by zwieść ją na złą drogę? A może demon okaże się
jedyną szansą w drodze do poznania prawdy? Czas mija, a prawdziwy wróg czeka.
Główna bohaterka to
zwyczajnie niezwykła siedemnastolatka. Obdarzona
ponadludzką umiejętnością, odważna, a jednak w tej swojej całej aurze
wyjątkowości tak prosta, tak przystępna, jak gdyby żyła tuż obok nas. Piękna,
chociaż niewyniesiona na piedestały musi zmierzyć się z trudnym zadaniem, kiedy
to przyjdzie jej wybierać pomiędzy honorem rodziny, a zaufaniem do kogoś, kto
nagle pojawił się znikąd. Roztargniona, ale i zdeterminowana okazuje się
bohaterką, z którą nietrudno znaleźć wiążącą nić porozumienia. Wielki plus za
jej kreację, ale jeszcze większy za…
Roth, podobnie jak Zayn przystojny, zniewalający,
przyspieszający bicie serca.
Nietrudno się domyślić, który z panów przypadł mi bardziej do gustu. Mroczny, trudny do rozgryzienia, z ciętym
językiem, ale i chroniącą Laylę piersią. Czy okaże się jej zgubą? A może
wybawieniem?
„Oczy
demona zabłyszczały.
-
Piekło cię szuka, Laylo. I cię znalazło.”
„Ognisty pocałunek”
to powieść rozgrywana w na pozór zwyczajnym świecie z jedną bardzo wyraźną
różnicą. Oprócz ludzi, którzy oczywiście
nie są niczego świadomi, po ziemi poruszają się istoty nad nimi górujące, z
umiejętnościami paranormalnymi, z pewnością przekraczającymi granicę wyobraźni
zwykłego śmiertelnika. Demony, gargulce, postacie z duszą, lub bez, ci z
dobrymi intencjami oraz ci działający według nieczystych reguł i zasad. Zwykłe, szkolne zmagania nastolatków
skontrastowane z tym, co dzieje się po zajęciach. A dzieje się wiele, ponieważ
bohaterowie stawiają czoła potężnemu zagrożeniu. Rzeczywistość stworzona na
potrzeby tej książki została przeze mnie całkowicie zaakceptowana, chociaż
przez kilkanaście pierwszych stron targały bardzo mną różnorakie wątpliwości. Autorka jednak nie poskąpiła wnikliwego
przedstawienia pełnego obrazu wykreowanych przez nią postaci czy świata, przez
co brak tutaj niewygodnych domysłów, nieścisłości czy niedopowiedzeń.
Wiarygodni i wyraziści bohaterowie, oryginalna
koncepcja fabuły, nieprzewidywalny bieg wydarzeń i to coś, co posiada każda,
dobra książka – duszę.
Jennifer L. Armentrout kolejny raz zafundowała mi nie lada rozrywkę i spośród
wszystkich elementów składowych tej historii znalazłam tylko jedno uchybienie –
postać zombie, jak dla mnie nieco bajkowa i niedopasowana. Cała reszta
absolutnie przekonuje, więc z przyjemnością sięgnę po kolejną część serii,
która już czeka na mojej półce. Jest
bardzo wolno rodzące się uczucie, niebezpieczeństwo, trudne dylematy i są
decyzje, których skutki ogromne mają znaczenie. Jest dreszcz podekscytowania,
szczypta mroku i kropla humoru. Książka z pewnością zasługuje na to, by
wieść o niej dalej poszła świat.
Ten tytuł polecę w szczególności młodzieży,
fanom paranormal romance czy urban fantasy, wszystkim tym, którzy mają ochotę
na skomplikowaną relację rodzącą się w świecie, gdzie słowa decyzja i problem mają spotęgowany wymiar. Zabawicie się, zaangażujecie i
poznacie smak prawdziwej przygody. Myślę, że jeżeli lubicie historie
przyozdobione wykraczającą poza granice niezwykłością, nie zawiedziecie się.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 496
data wydania: marzec 2016
Książkę do recenzji dostarczyła księgarnia BookMaster.
Bardzo dziękuję!
Ach, zgadzam się! Roth jest genialny <3 Książkę uwielbiam, drugą część też (choć Layla mnie trochę tam denerwowała :/)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą książką, wydaje się bardzo interesująca. :)
OdpowiedzUsuńDziś wypożyczyłam razem z drugim tomem!
OdpowiedzUsuń