„- Ee, nikogo takiego – kłamię, żeby
zagłuszyć to, czego najbardziej się obawiam.
Że Rylee może być taką kobietą, jakich
zabroniłem sobie zdobywać.
Że jest dziewczyną na zawsze, a ja jestem
facetem na jedną noc.
A niech mnie diabli, jeśli nie sprawi mi
przyjemności obserwowanie tego, na ile nagniemy własne reguły.”
Podeszłam do tej książki z nieco negatywnym, a już na
pewno beznamiętnym nastawieniem, chociaż cała seria Driven bardzo przypadła mi do gustu. Wszystko dlatego, że niezbyt
przepadam za powielanymi historiami, powieściami powtarzającymi tę samą bajkę
widzianą oczyma innego bohatera. I to nie dlatego, że się nudzę, a mam nieodparte
wrażenie pragnienia zysku ze strony autora, który z migającymi przed oczyma
dolarami chce wycisnąć ze swoich pięciu minut jak najwięcej. Toteż jakże
wielkie było moje zdziwienie po przeczytaniu przedmowy, która zmieniła
praktycznie wszystko. Uspokoiła mnie, odpędziła obawy i podkręciła mój apetyt.
Pospiesznie ruszyłam w głąb kolejnych stron, by stawić czoła wyzwaniu.
Proszona przez fanki, wykorzystując krytykę i napisane
listy stanęła oko w oko z wyzwaniem, zostawiając na boku „swoją Rylee” i
oddając głos Coltonowi. Kristy Bromberg,
nie kryjąc początkowych trudności, dopełniła całą historię wklejając w brakujące
miejsca obrazu puzzle, które wiele czytelniczek tak bardzo chciało odkryć.
Wreszcie jest, „Raced. Ścigany uczuciem”, powieść, w której wyjątkowy na wiele
sposobów, jak i skomplikowany rajdowiec zostaje obdarty z szat. Jego myśli,
uczucia i plany przestają stanowić tajemnicę. Teraz możemy dowiedzieć się co działo
się w jego głowie w trakcie najistotniejszych scen erotycznej trylogii.
Jakie było pierwsze wrażenie Donavana w chwili, kiedy
natknął się na Rylee? Co czuł w momencie, kiedy na imprezie promocyjnej zobaczył
ją z „panem surferem”? Dlaczego powiedział jej, że spał z Tawny? Jakie emocje
towarzyszyły Coltonowi podczas intymnych zbliżeń?
Główny bohater powieści, dotąd znany z niezależności,
arogancji i odwagi, przejmuje pałeczkę na zawsze żegnając się z wizerunkiem
bycia zagadką. K. Bromberg, przenosząc się
w głąb męskiego świata, całkiem dobrze poradziła sobie z jego kreacją, gdyż do
tej chwili boski Donavan zabierał głos jedynie w dialogach. Jego pewność,
ale i niepewność siebie, obawy, plany i lęki stanęły w świetle reflektorów i to
właśnie im autorka poświęciła najwięcej uwagi. W tej kwestii zdradzę jeszcze tylko jedno – Colton, pomimo ogołocenia się
z nieodkrytego dotąd oblicza, nie traci ani krzty uroku. Wręcz przeciwnie.
Jak dla mnie,
strzałem w dziesiątkę okazało się to, że autorka nie przepisywała kolejny raz
szeregu tych samych rozmów. Dotrzymała słowa i faktycznie stworzyła powieść
skupiającą się właśnie na przemyśleniach Coltona. Pomimo tego, że mamy
tutaj powielone sceny, nabierają one zupełnie innego, nowego kształtu – pewnej świeżości.
Ażeby
zainteresowanie czytelnika nie zmalało, wybrała te najciekawsze,
najistotniejsze wydarzenia, w których perspektywa Coltona wręcz prosi się o
poznanie. W rezultacie nowa powieść liczy niespełna 200 stron. W sam raz
jak na dopełnienie, nie za dużo, by ktoś zaczął się nudzić.
Jako że nie mamy tutaj ciągu akcji znanej z pierwszego
tomu trylogii, „Raced. Ścigany uczuciem” nie jest dobrym pomysłem dla tych,
którzy nie zaznajomili się z powieścią „Driven. Namiętność silniejsza niż ból”.
Dla tych zaś, którzy mają pewne obawy z
tym, czy aby na pewno przypomną sobie o czym dana scena poprzednio opowiadała,
autorka za każdym razem czyni wstęp. Przywołując pytania czytelniczek i dodając
coś od siebie tworzy odpowiedni nastrój i ukierunkowując pokazuje, na co w
danym momencie warto zwrócić uwagę. Brawa za pomysł i za wybrnięcie z
sytuacji. Jest pod wielkim wrażeniem.
Przekonałam się więc, że moje obawy nie znalazły potwierdzenia.
Oczywiście książka nie wywołała u mnie tylu emocji, ile trylogia Driven, jednak pod wieloma względami
pozytywnie mnie zaskoczyła i zapewniła mi nie lada rozrywkę podczas drogi
odkrywania prawdziwej twarzy głównego bohatera. Powieść polecam więc głównie
wielbicielkom Coltona Donavana, tym czytelniczkom, które chciałyby poszerzyć
horyzonty swojej wiedzy na temat rodzącej się w pożądaniu miłości.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo:
Septem
ilość stron: 183
data wydania: maj 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Septem.
Mnie również zaskoczyło to w jaki sposób Bromberg napisała tą książkę. Uważam, że pomysł z przedstawieniem tylko wyrywkowych fragmentów z perspektywy Coltona było bardzo dobrym posunięciem. ja również nie lubię za bardzo "odgrzewanych kotletów" jednak Raced nie można to takiego typu książek zaliczyć, książka się nie nudzi a czyta się ją z zaciekawieniem, jaki kolejny fragment wybrała autorka. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie taka ksiażka :(
OdpowiedzUsuńhttp://verierra.blogspot.com/
Cała ta seria mnie coraz bardziej intryguje - skoro autorce udało się zrobić odgrzewanego kotleta w taki sposób, że to wcale nie jest kotlet, to chyba jest to ostateczny argument, żeby te serie przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńRaced o Raced cała trylogia- uwielbiam! Z tą częścią miałam problem, ponieważ nie zachwyciła mnie tak, jak oczekiwałam:) Oczywiście nie jest zła, ale to już było...:)
OdpowiedzUsuńPoluję na "Driven", aczkolwiek nie jest to moje must read. Słyszałam jedynie, że jest na tyle dobra, by sięgnąć w wolnej chwili i chyba dlatego tak mocno kusi mnie, by się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
Pierwsza część serii stoi na półce i niestety nie przywołuje mnie do siebie. Zaczęłam ją czytać kiedyś z braku lepszego zajęcia, ale szybko mnie znudziła. Dlaczego? Bo takich książek już wię wiele naczytałam i mam dość. Powielonuy schemat strasznie mnie zniechęcił i wiedziałam, że nie przebrnę przez jedną książkę, a co dopiero przez całą serię. Kiedyś była moda na wampiry, a teraz jest moda na erotyki pokroju Greya, które koniecznie muszą mieć kontynuację z perspektywy faceta. Książka nie dla mnie. W wolnej chwili wpadnij do mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com
To może być interesująca lektura dla tych, którzy z przyjemnością zaczytywali się w tej serii, brzmi interesująco. :)
OdpowiedzUsuńO, tak, powielanie tych samych wątków pisanych innymi oczami bywa niebezpieczny, ale skoro akurat tutaj się to udało to tylko gratulacje dla autorki za dopełnienie z perspektywy bohatera :D
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Wydaje się ciekawa. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale teraz będę ją mieć na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tej książki. Czytać o tym samym, tylko z innej perspektywy... Nie, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam.
http://tamczytam.blogspot.com
Ogromnie mam ochotę na całą serię. Czuję, że byłaby dla mnie dobrą serią na wakacje. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń