„[…] są dwa rodzaje ludzi. Jedni, którzy
wiedzą, czego chcą, ale boją się po to sięgnąć, i drudzy, którzy niczego się
nie boją, lecz sami nie wiedz a, czego pragną.”
W życiu niejednokrotnie uciekamy - od niebezpieczeństwa,
trudnych wyborów, niewygodnych sytuacji. Jesteśmy odważni i stawiamy czoła
wyzwaniom, bądź kryjemy się za ścianą unikając tego, co może okazać się przykre
i złe. Czasami jednak bywa i tak, że zapominamy o tym, by powrócić na czas i
kiedy się na to decydujemy, może być już za późno. Czy w każdym przypadku da
się odnaleźć szansę, by naprawić swój błąd? O ucieczce, powrocie, bólu, śmierci
i nadziei pisze tym razem Gaja Kołodziej w książce „Kalejdoskop wspomnień”. Zapraszam
zatem do zapoznania się z moją recenzją.
Po dłuższej nieobecności
Aniela wraca do domu. Dotąd uciekając przed przeszłością, niepowodzeniami i
bliskimi, w końcu postanawia postawić nogę na ojczystej ziemi. Jej powrót wiąże
się jednak z ogromnym ciosem, który dziewczyna otrzymuje od losu. Tracąc matkę
w nieszczęśliwym wypadku pozostaje sama czując, że to, co mogło stanowić jedyną
oazę bezpieczeństwa, właśnie runęło. Zrozpaczona Aniela udaje się do domku
ciotki, by podzielić się tragiczną informacją i znaleźć ukojenie duszy. Tam
jednak czeka na nią ktoś jeszcze, mężczyzna, który wyciągnie w jej kierunku
pomocną dłoń. Czy dziewczyna doświadczy tego, że po burzy zawsze przychodzi
błogi spokój? Czy dawne uczucia zapłoną na nowo?
Powieść Gai Kołodziej rozpoczyna się mocnym, aczkolwiek
nieradosnym wydarzeniem. Umiera człowiek, taki z którym co prawda czytelnik nie
jest jeszcze związany, chociaż jego odejście już wiąże się z narastającymi
emocjami – cierpieniem, bólem i przygnębieniem. Ponura atmosfera ciągnie się przez długi czas, więc na ma co liczyć na
poprawę humoru. Rozwlekła akcja, raczej unikająca zwrotów czy punktów
kulminacyjnych, zaczyna mocno dawać się we znaki, a jednak w końcu pojawia się
moment, w którym można doszukać się dwóch pozytywnych stwierdzeń. Po
pierwsze, życie bohaterki zaczyna nabierać kolorów, po drugie – książka staje
się ciekawsza i znacznie przyspiesza, nawet do tego stopnia, że chce się u boku
bohaterów biec do samej mety.
Autorka postawiła tutaj na narrację pierwszoosobową,
przekazując możliwość opowiedzenia tej historii głównej bohaterce. Aniela to wrażliwa, zmagająca się ze
wspomnieniami dziewczyna, która początkowo sprawia wrażenie egoistki,
zapatrzonej wyłącznie na swoje cierpienie. Po porównaniu z trzeźwo myślącą
i pomocną ciocią wydaje się taka niezaradna, chociaż trudno oceniać z wygodnej
pozycji kogoś, kto znalazł się w jej sytuacji. Niemniej jednak z czasem dziewczyna jest w stanie zyskać zarówno
zrozumienie, jak i sympatię czytelnika, bo powrót do wspomnień i bieg
wydarzeń pokazują, że jest zupełnie inną osobą - dobrą, silną i miłą.
„Kalejdoskop wspomnień” to powieść obyczajowa otwierająca
bramy prowadzące do niezbyt pozytywnej, jednak nieuchronnej strony ludzkiego
życia, do śmierci, cierpienia i tęsknoty. Gaja
Kołodziej, rozpoczynając od tematyki, którą wielu z nas raczej chętnie
ominęłoby szerokim łukiem, skłania do refleksji nad przemijalnością i
ulotnością chwili, po czym pokazuje, że czas zawsze leczy rany. Zawierając w
książce zarówno te czarne, jak i te białe elementy codzienności, mieszając
samotność z miłością i rozczarowanie z przychylnym zaskoczeniem proponuje
historię o prawdziwym życiu, tym słodko-gorzkim, tym prawdziwym, bo skropionym wzlotami
i upadkami. Toteż powieść, chociaż przez pewien czas jest z pewnością
przygnębiająca, przekształca się w pokrzepiającą lekturę, tą dającą nadzieję,
satysfakcję i radość.
Myślę, że historia
Anieli może przypaść do gustu dojrzałym czytelniczkom gotowym do sięgnięcia po
niełatwy temat, będącym w stanie usiąść na chwilę i pomyśleć, by wynieść z tej
książki jak najwięcej. A niewątpliwie niesie ona przesłanie, z którego warto
skorzystać. Przygotujcie się na smutek i nie zniechęćcie się rozwlekłym
początkiem, ponieważ potem wszystko się zmienia, podobnie z resztą, jak w życiu
– kiedy po wielkich łzach na twarzy w końcu gości uśmiech.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: Muza
ilość stron: 288
data wydania:
czerwiec 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Lubię literaturę obyczajową i gdy tylko nadarzy się okazja sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńChyba się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Chciałabym przeczytać. Zaciekawiła mnie fabuła.
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda ciekawie. Jak to możliwe, że mi umknęła?
OdpowiedzUsuńTematyka dość trudna i niewątpliwie smutna, ale z chęcią książkę przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka z przesłaniem, czyli taka, na jaką mam obecnie ochotę.
OdpowiedzUsuńPowieść obyczajowa, ale pachnie mi tu całą gamą uczuć. Z miłą chęcią poznałabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńHmm... w pierwszej kolejności dla mojej mamy.
OdpowiedzUsuńTakie obyczajówki lubię, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń