„Nic nas już nie rozdzieli: będziemy tylko
my i prześcieradła.”
Jakiś czas temu miałam okazję sięgnąć po pierwszy tom
serii Driven. Dość szybko przekonałam
się, że mam do czynienia z nieprzeciętną powieścią erotyczną, która oprócz
podnoszących temperaturę scen oferuje coś więcej. Z niemałą fascynacją
sięgnęłam po drugą część i wreszcie dotarłam do trzeciej, zadając sobie to samo
pytanie, które trapi mnie za każdym razem gdy przychodzi mi zmierzyć się z
trylogią. Czy autorka będzie w stanie jeszcze czymś mnie zaskoczyć? Ja odpowiedź
na to pytanie już znam. Teraz kilka słów na ten temat chciałam skierować do
Was.
Colton, po wielu
godzinach nieprzytomności, powraca do świata żywych. Wypadek na torze postawił
pod wielkim znakiem zapytania wszystko, jego karierę, uczucie oraz istnienie.
Czuwająca przy jego łóżku Rylee uświadomiła sobie to, jak bardzo go kocha, wie,
że jeżeli by go straciła, umarłaby razem z nim. Jednak w chwili, kiedy tli się
nadzieja, pojawiają się kolejne przeszkody. Colton chciałby wrócić na tor,
jednak czy jego ukochana zaakceptuje coś, co za każdym razem będzie otwierało
niezagojone rany? I kiedy oboje próbują znaleźć wspólną drogę, pośród zamętu,
sprzeczności, kompromisów i wewnętrznej walki, pojawia się dziecko –
nienarodzone jeszcze maleństwo Coltona, które jednak nie Rylee nosi pod sercem…
Główni bohaterowie, których autorka postanowiła dopuścić
do głosu w pierwszoosobowej narracji (z tym, że Rylee ma wyraźnie więcej do
powiedzenia), muszą zmierzyć się z przeszkodami mogącymi zmienić wszystko –
nawet ich samych. Nie ma chwil na niepotrzebne, błahe kłótnie. Nie ma miejsca
na słabości, czy uprzedzenia. Do akcji wkracza prawdziwe życie, to, które nie
zna litości. Colton, wyraźnie odczuwając
potrzebę towarzystwa swojej ukochanej wie dobitnie, jak nigdy przedtem, że to
ona jest mu teraz najbliższa. Pragnąc
ją chronić ma na uwadze jednak fakt, że chwilami właśnie on stanowi dla niej największe
zagrożenie. Rylee z kolei dojrzewa, wie, że będzie musiała dźwigać na barkach o
wiele więcej, aniżeli przedtem. Musi zawalczyć i udowodnić to, jak bardzo bywa
niezłomna. Czy jednak wystarczy jej sił?
Po walce z wewnętrznymi demonami, po obraniu właściwych
pozycji i celów przychodzą problemy o wiele gorsze – te z zewnątrz, atakując
znienacka, niespodziewanie, intensywnie. K.
Bromberg sypnęła w trzeciej części garścią pieprzu, zarówno w oczy bohaterów
jak i czytelnika. Akcja „Crashed. W zderzeniu z miłością” cały czas pracuje na
najwyższych obrotach i jeśli nawet na chwilę wydaje się uśpiona, wkrótce
powraca z impetem.
Tytuł powieści okazuje się jak najbardziej adekwatny do
treści. Jest miłość i są zderzenia, te rozbijające przedmioty, kaleczące ciała
i targające serca. Pojawiają się godziny
zwątpienia, minuty wlotów i sekundy upadków, a wszystko razem tworzy wspaniałą,
spójną historię, sądząc po gatunku literackim mało ambitną, a jednak w tym
wypadku całkiem angażującą i wartościową.
Autorka oczywiście
nie zapomniała o scenach miłosnych, o dialogach przepełnionych pożądaniem i
namiętnością. Niemniej jednak nie przepchała kart swojej książki ogromną,
często odpychającą ilością ognistych scen, przez co w momencie, kiedy dochodzi
do zbliżenia bohaterów, czyta się o tym z autentyczną przyjemnością.
Nieraz miewam problemy z recenzowaniem kolejnych tomów
serii erotycznych, bo niejednokrotnie bywa tak, że rozwlekła akcja i brak
punktów kulminacyjnych pozostawiają uczucie niedosytu czy niezadowolenia. O „Crashed.
W zderzeniu z miłością” można byłoby opowiadać naprawdę bardzo długo, więc może
zakończę, by nie zdradzić Wam zbyt wiele, a jest co odkrywać.
Wszystkim
wielbicielkom literatury erotycznej rekomenduję całą trylogię Driven, która rozpala, angażuje i
zaskakuje. Daleko tutaj do nudy czy rutyny, a co więcej, mam wrażenie, że z
każdą kolejną częścią autorka coraz wyraźniej rozwija swoje skrzydła. Chyba nie
trzeba więcej mówić. Po prostu – polecam.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Septem
wydawnictwo: Septem
ilość stron: 504
data wydania: maj
2015
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Septem.
teraz tylko zostało Ci przeczytać Raced do kompletu :) cieszę się że tak wysoko oceniasz te książki, bo naprawdę na to zasługują :)
OdpowiedzUsuńKolejny raz spotykam się z pozytywną opinią, dlatego propozycję zapisuję. :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona seria i żadna inna nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia. Arogancki Colton-mój ideał :) Przeczytaj Raced, ale nie nastawiaj się na emocjonalną rozrywkę. Będzie to zlepek wszystkiego z całej trylogii:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeczytam...
OdpowiedzUsuńNie mam nic do tematyki erotycznej tylko po prostu zdecydowanie rzadko po nią sięgam, ale gdy będę miała ochotę.. to rozejrzę się za tą serią :)
OdpowiedzUsuń