Nie jest żadną nowością fakt, że ostatnimi czasy w
romansach i erotykach królują powieści uwite wokół świata przestępczego. Mafia.
Środowisko wdzięczne jeśli chodzi o powieści i dające spore pole do popisu. A
jednak w tym temacie zostało już napisane tak wiele, że trudno o oryginalność. Byłam
więc ogromnie ciekawa jak z historią poradziła sobie debiutująca Kinga
Litkowiec, której „Miasto mafii” miałam okazję ostatnio poznać. Pochodząca z
Lubelszczyzny spełniona mama i żona, w biogramie wspomina o swojej miłości do
odważnych i niebanalnych historii wyróżniających się na tle innych. Czy sama
taką stworzyła? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Emma Greene pracuje
w restauracji wiodąc bardzo zwyczajne życie. I tylko chwilami przypomina sobie
o tym, że jej miastem rządzą trzej bracia, których dom baczne obserwuje,
mijając go po drodze. Bracia, za sprawą których od czasu do czasu przestaje być
normalnie. Robi się zaś niebezpiecznie. Mafiozo Rossi, trzymający pieczę nad
całą społecznością, bywają nieszkodliwi dla tych, którzy nie wchodzą im w
paradę. Teraz jednak ktoś ukradł im sporą sumę, więc sprawa przybiera nieco
inny obrót. Kiedy Emma staje się świadkiem mającym ogromne znaczenie dla sprawy
braci, nie ma pojęcia, że właśnie wpadła prosto do paszczy lwa. Arthur Rossi,
jeden z trójki, nie pozwoli jej tak łatwo odejść. Pomiędzy Emmą, a nim, rodzi
się namiętna więź.
NAMIĘTNA PARA, Z
POLOTEM CZY BEZ?
On, jak na bohatera podobnych klimatów przystało, bywa bezwzględny i okrutny. W stosunku do
głównej bohaterki, niekoniecznie zagrażając jej życiu, niemniej jednak stosując wiele swoich erotycznych „sztuczek”,
które nieraz wywołują u niej samej mieszane uczucia. Mroczny, władczy, mający poczucie
wolności i pola do popisu. A ona? Zachowanie Emmy bywa często nieracjonalne. Z jednej strony dziewczyna chce się uwolnić i zawalczyć o swoje, z drugiej
czuje zazdrość i podniecenie. Pomimo upokorzeń. Postaci dość sztampowe jeśli chodzi o gatunek, toteż
nie powinny mnie dziwić podobne relacje, niemniej jednak tutaj wszystko zaczyna
się dość szybko, bez solidnej bazy,
która nadałaby treści wiarygodności. W wyniku czego nie do końca mogłam się doszukać chemii rodzącej się pomiędzy Emmą,
a Arthurem. Co nie oznacza, że wszystkie sceny z ich udziałem spisałam na
straty.
SEKS, MAFIA,
MIŁOŚĆ
Książka to erotyk
z typowym mafijnym tłem, w którym chodzi o kasę, władzę, zaspokajanie
seksualnych potrzeb i zabijanie. Perwersyjne
sceny nie powinny więc dziwić, toteż nie będę skupiać się na omawianiu
czegoś, co już zdążyło przylgnąć do niniejszego gatunku. Pomiędzy tym pojawiają
się próby zrozumienia drugiej osoby,
dotarcia do siebie, w drugiej połowie jest już nieco bardziej „po ludzku”.
Niemniej jednak nie znalazłam w tej
historii niczego odkrywczego i to nad tym ubolewam najbardziej. Kiedy
skończyłam uświadomiłam sobie, że to wszystko już po prostu było. Styl autorki jest lekki i dobry, początek zwiastuje
dobrą historię, tymczasem w dalszej części po prostu czegoś mi zabrakło.
CO BYŁO, A CZEGO
ZABRAKŁO?
Zaczęłam we wstępie od przywołania biogramu autorki i
tak, jak kwestia o odważnych powieściach,
które pani Kinga lubi, na pewno znalazła tutaj swoje ujście, tak samej nie udało się jej zbudować historii
niebanalnej, a już na pewno nie takiej wyróżniającej się na tle innych. Żebyście
mnie nie zrozumieli źle, to nie jest niewarta
uwagi książka, ale raczej dla tych, którzy z powieściami mafijnymi nie mieli
jeszcze zbyt wiele do czynienia. Ci, którzy oczekują dogłębnego wejścia w
podobne tło oraz jakiegoś delikatnego
powiewu świeżości, mogą poczuć się zawiedzeni. Od siebie daję pięć na
dziesięć gwiazdek. Obok nazwiska autorki piszę zaś znak zapytania. Sama nie
wiem, czy zdecyduję się jeszcze dać jej kiedyś szansę.
Pierwszy rozdział książki - KLIK.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Dziękuję za szczerość w recenzji. Ja jednak po tę książkę nie sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda, że summa summarum się zawiodłaś. Powieści mafijne są obecnie na czasie.
OdpowiedzUsuńmafijna tematyka tak średnio mnie interesuje - a jeśli jeszcze szału nierobi, to na bank nie zaglądnę
OdpowiedzUsuńuściski
Fajna książka, ale faktycznie na raz ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny tytuł:)
OdpowiedzUsuńRaczej po nią nie sięgnę, ale jak zawsze miło mi czytało się twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dobra recenzja. Chociaż nie znam twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuńPisarki mocno wyeksploatowaly temat mafi
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe zakończenie jest?
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe zakończenie jest?
OdpowiedzUsuń