W czasach, kiedy słowo równouprawnienie mężczyzn i kobiet
na stałe wpisało się już nie tylko w słownik, ale także w poczynania ludzi,
bywają takie sytuacje, w trakcie których możemy zauważyć przejawy autentycznej
dyskryminacji. Zazwyczaj mają miejsce wtedy, kiedy zagrożeni mężczyźni nie
czują się pewnie na swojej pozycji i za wszelką cenę zrobią wszystko, by
nieczystymi zagrywkami doprowadzić do eliminacji płci pięknej. Ale kobiety
bywają uparte. A na pewno jest taka bohaterka powieści Juliany Stone, Billie-Jo
Barker. Gotowi na dynamiczną grę? Grę w hokeja oraz grę uczuć? Będzie gorąco i
bardzo przyjemnie. Zapraszam wszystkie wielbicielki romantycznych i pozytywnych
historii na kilka słów recenzji.
ZARYS FABUŁY
Talent, wytrwałość
i samozaparcie Billie wystarczyły, by mogła rozwijać swoją karierę w Europie, w
jednej ze szwedzkich drużyn hokejowych. Jednak agresywna jazda na lodzie skończyła
się dla niej wypadkiem i wstrząśnieniem mózgu, w wyniku czego musiała pożegnać
się z czymś, co stanowiło sens jej życia. Teraz powraca w rodzinne strony. A to
wcale nie oznacza, że będzie miała łatwo.
Nie witana w
chwale, obarczona pretensjami, Billie zapisuje się do lokalnego, hokejowego
klubu. Sęk w tym, że pomimo braku podziałów stanowionych przez regulamin,
wszystkimi członkami drużyny są po prostu mężczyźni. Niezadowoleni z faktu, że
pomiędzy nich ma trafić dziewczyna, i to nie byle jaka, zrobią wszystko, by
uprzykrzyć jej codzienność i zniechęcić do kontynuowania uczestnictwa. To
jednak nie jedyny problem Billie. Drugim, ważniejszym, jest Logan Forest,
facet, który niegdyś złamał jej serce. Facet, który teraz staje u jej boku na
lodowisku. Czy mężczyzna zauważy, że Billie nie jest już tą samą chłopczycą,
którą byłą kiedyś? Że pod twardym charakterkiem kryje się piękna kobieta?
HOKEISTKA W
OPAŁACH
Główna bohaterka powieści to kobieta, której samozaparcia mogłaby pozazdrościć niejedna osoba. Niezłomna, wytrwała, gotowa na stawianie
czoła wyzwaniu. Pomimo tego, że na wskutek jej decyzji spotyka ją cała fala przykrości i daleko idącego hejtu,
nie załamuje rąk i nie rezygnuje z wyborów. Walczy jak lwica i wie co odpowiedzieć na wredne zaczepki.
Dziewczyna z charakterem, pod mocną skorupą którego kryją się oczywiście ciche
pragnienia i słabostki. Logan z
kolei, czyli główny przedstawiciel płci męskiej tej powieści, to wbrew pozorom nie jest jeden z tych mało mądrych typów,
którzy dowartościowują się czyjąś krzywdą. Pewny
siebie, potrafiący wyciągnąć w kierunku potrzebującego pomocną dłoń,
niekopiący leżącego. Daleko mu do
złośliwego bad boya, choć Billie wciąż ma w pamięci fakt, że Logan niegdyś wolał jej siostrę. Relacja pomiędzy tą
dwójką rozwija się niespiesznie,
naturalnie, wiarygodnie. Bez przesadnych scen uniesień.
UPRZEDZENIA,
PRZYKROŚCI I MIŁOŚĆ
Historia pełna uprzedzeń, niesprawiedliwego traktowania i stereotypów, które z czasem zostają
obalone. Za sprawą skrajnie różnych
bohaterów drugoplanowych czytelnik ma okazję przeżywać cała gamę emocji, od
złości i frustracji, po napady śmiechu. Są zachowania typowo neandertalskie, skropione dużą dawką humoru, są
nadzieje i dowody na to, że pomoc przychodzi często od tej najmniej oczekiwanej
strony. Autorka wplata w historię także rodzinne
niesnaski, siostrzane konflikty, pretensje, nierozwiązane sprawy. W końcu
główna bohaterka to nie jedyna panna Barker. Takowe są aż trzy, a każda z nich
obrała dla siebie inną drogę. Nie spodziewałam się po „Offside” tak dobrej zabawy. To lekka i odprężająca
lektura, na pewno warta uwagi zwłaszcza na poprawę nastroju.
HOKEJ
W tle gra w
hokeja. Przerwane ambicje, prężnie rozwijająca się kariera, która na
wskutek pewnego zdarzenia zostaje po prostu przekreślona. Autorka za pomocą
głównej bohaterki uczy tego, że zawsze jednak jest jakieś wyjście i przy odrobinie chęci i samozaparcia człowiek może
realizować własne marzenia na różne sposoby.
PODSUMOWANIE
Jeden z bardziej lekkich
i pozytywnych romansów, jaki miałam okazję ostatnio czytać. Książka, która
kupiła mnie wytrwałością głównej
bohaterki i głupotą co poniektórych mężczyzn, co niejednokrotnie ciskało na
moją twarz uśmiech, ale i złość. Nieprzesłodzona,
choć też wcale nie gorzka love story z wiarygodną relacją rodzącą się
pomiędzy postaciami. Może to nie jest odkrywcza powieść, ale na pewno taka, po
którą warto sięgnąć, by samopoczucie
powędrowało w górę.
Na ten trudny czas to chyba odpowiednia lektura. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę. Lubię lekkie romanse, więc jest szansa, że mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńLekka i odprężająca lektura to coś, na co aktualnie mam mega ochotę. :)
OdpowiedzUsuńObecnie warto przeczytać coś lżejszego, aby nie zwariować :)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu klimaty więc z chęcią tę książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Romanse to gatunek mojej przyjaciółki. Ciekawe swoją drogą, że zawsze dają na okładkę albo do zdjęcia z książką chłopców: szczupłych z 3 dniowym zarostem. No tak bo poradniki wskazują, że to ulubiony typ urody kobiet. Ciekawe czy jest tak rzeczywiście.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńW obecnej sytuacji, taka odprężająca lektura może być bardzo pomocna. 😊
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty latem:)
OdpowiedzUsuńJuz lubię główna bohaterke
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń