wtorek, 24 marca 2020

""Ekstradycja" - Remigiusz Mróz.
Gdzie zniknęła Chyłka? I czy naprawdę jest winna?


Chociaż Remigiusz Mróz, najpoczytniejszy polski pisarz, wydał wiele niezależnie funkcjonujących powieści wykraczających poza gatunek, jakim jest kryminał, to jednak jego absolutnie flagowym i popisowym numerem jest seria dotycząca ekscentrycznej i ponadprzeciętnie inteligentnej adwokat Chyłki. I choć pojawił się tom, który skłonił mnie do przemyśleń, że być może cały cykl zbliża się ku końcowi, zdaje się, że w tym temacie autor dopiero się rozkręca. A to jest jak najbardziej pozytywna wiadomość, bo nie wyobrażam sobie końca przygody – przygody przez wielkie „p” - u boku ciętego humoru i zadziornego charakterku postaci, która w mojej pamięci zdążyła zapisać się na wieczne czasy już dawno, dawno temu. Co zatem czeka na czytelnika w kolejnym tomie zatytułowanym „Ekstradycja”? Zapraszam na kilka słów recenzji.

ZARYS FABUŁY
Odkąd Chyłka zniknęła, życie Kordiana Oryńskiego straciło wszystkie barwy. Od namiętnego poszukiwania kobiety, która zapadła się pod ziemię przeszedł w stan przygnębienia. Zdaje się, że nadszedł wielki, niespodziewany koniec pewnego dynamicznego etapu jego życia. By nie popaść w totalną nicość, Zordon podejmuje się obrony wybudzonego ze śpiączki  Ukraińca, Witalija Demczenko oskarżonego o morderstwo na Powiślu. Obciążające go oskarżenia świadczą o tym, że to nie będzie sprawa należąca do łatwych. Ale to nie jedyny problem Kordiana. Sęk w tym, że jego klient stracił pamięć i nie pamięta niczego z chwil, w których ponoć dopuścił się czegoś tak okropnego. Witalij pamięta tylko o jednym. O tym, że ma dla Oryńskiego wiadomość od Chyłki.


CHYŁKA – WINNA CZY NIEWINNA ZARZUCANEGO JEJ CZYNU?
Chyłka przepadła, ścigana przez śledczych i oskarżona o morderstwo zaszyła się gdzieś, gdzie nie jest w stanie dotrzeć nawet najbliższy jej człowiek. Ale to nie oznacza, że powiedziała ostatnie słowo. Pociąganie za sznurki nawet z dystansu wychodzi jej całkiem nieźle. Spektakularny powrót i szalona rozprawa dotycząca jej samej przybiera zupełnie niespodziewany obrót. W tym temacie Remigiusz Mróz zafundował tak wiele zwrotów akcji, że już sama nie dowierzałam swojej intuicji. Spreparowane dowody, solidne argumenty, które po chwili kończyły się fiaskiem. Bohaterowie drugoplanowi do końca stojący pod wielkim znakiem zapytania. Oj, potężnego wroga postawił autor przed Chyłką i Zordonem, stale będącego przed nimi o krok do przodu. A finał? Kolejny szok i szczęka opadnięta ku samej ziemi. Prawdziwy popis wyobraźni. I niech mi nikt nie mówi, że autor powinien zrobić sobie przerwę od pisania. To było naprawdę dobre.

UKRAIŃSKI KLIENT I TŁO
Skupiłam się na kwestii głównych bohaterów, bo mam wrażenie, że w tym tomie nie tyle sprawa samego Witalija, którego obrony podjął się Zordon, ile właśnie temat rzekomej niewinności Chyłki zajmuje pierwszy plan powieści. A z czasem okazuje się, że obie te kwestie ściśle się łączą. Zdjęcia sprawnie obrobione w photoshopie, odciski palców na narzędziu zbrodni, wielkie zmartwychwstanie nieżyjącego. Dzieje się, oj dzieje, zaś akcja powieści nie ma czasu na przestoje. Swojscy już dla czytelnika bohaterowie pierwszoplanowi nie tracą animuszu, choć na przestrzeni całego cyklu, wraz z każdym tomem dojrzewają, momentami pokazując swoje ludzkie, niezawodowe emocje. Uwielbiam cięty język Chyłki, jej nieprzebieranie w słowach. I uwielbiam też ponadprzeciętną umiejętność autora przenoszenia współczesnych realiów na karty książki. „Dzbany”, „eluwiny”, Bedoes - u Mroza zawsze jest to, co otacza nas naprawdę. Stąd jego książki są tak wiarygodne, realne i aktualne, że nie w sposób naprawdę nie uwierzyć w to, że gdzieś tam w Warszawie faktycznie funkcjonuje kancelaria Żelazny &McVay.


PODSUMOWANIE
Błyskotliwy kryminał, który nawet na moment nie przestaje zaskakiwać. Kwestie społeczne przeplatające się ze sprawą rodem wyjętą z sądowej sali, prokuratorskie i adwokackie dylematy, osobiste problemy, podważone argumenty i osłupiający finał. A do tego dialog w najbardziej wiarygodnym wydaniu. Remigiusz Mróz nadal pozostaje w szczytowej formie i choć cenię wszystkie jego powieści, to u boku Chyłki i Zordona czuję się najlepiej. Życzę Wam poznania tej historii, choć oczywiście warto zacząć od początku serii, by móc szerzej spojrzeć na losy flagowych bohaterów cyklu. Ja już nie mogę się doczekać kontynuacji. I znając możliwości autora, chyba nie będę musiała długo za nimi tęsknić.

wydawnictwo: Czwarta Strona
cykl: Chyłka (tom 11)
kategoria: kryminał
ilość stron: 510
data wydania: 25 marca 2020

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

9 komentarzy:

  1. To już jedenasty tom! A ja nie czytałam ani jednego jeszcze, wstyd ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, to już 11 tom. A ja czytałam jedynie pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie nie polubiłam twórczości pana Mroza, ale akurat serię o Chyłce chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam 9 tomów.Czekam na resztę.Polecam

      Usuń
  4. Nie miałem okazji jeszcze spotkać się z twórczością tego autora, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej pory nie znam twórczości tego autora. Nie lubię kryminałów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakos nie moge sie zebrac do przeczytania czegoś pana Mroza

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w trakcie czytania tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to chyba zdecyduje się na audiobooki w przypadku tej serii :]

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...