Nowa powieść
Mielissy Darwood o dość tajemniczym i skłaniającym do snucia skojarzeń tytule
„Schizis”, nurtowała mnie od momentu, kiedy tylko pojawiła się w zapowiedziach
wydawnictwa. Od dawna przyglądam się twórczości autorki i zdążyłam zauważyć, że
potrafi zafundować swoim czytelnikom tak szeroki przekrój emocji i tematyki, że
po każdej jej kolejnej książce można spodziewać się zaskoczenia. Komedie
romantyczne, mocne erotyki, powieści fantasy, a teraz to… I już powinniście się
domyślić, że tym razem książka nie będzie podlegała powyższym standardom
literackich gatunków. Ta historia wykracza poza typową sferę komfortu. Ta
książka to ukłon w stronę tematu, o którym wielu z nas po prostu wygodniej nie
rozmawiać. O czym mowa? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Marcja włącza
kamerkę i rozpoczyna kolejne nagranie. Jej cel: sto tysięcy subskrypcji kanału
na YouTubie, w którym uzewnętrznia swoje emocje. I w którym zapowiada, że
pewnego dnia raz na zawsze skończy z piekłem. Piekłem będącym jej życiem. W
końcu byłby to nie pierwszy raz, kiedy próbowałaby popełnić samobójstwo.
Cruella, jej nieodłączna towarzyszka podpowiada jej, że wybiera właściwą drogę.
I zaczyna szeptać jej do ucha coraz mroczniejsze scenariusze. Terapia u
psychologa i pigułki fundowane przez psychiatrę mogą nie wystarczyć, by
zagłuszyć głosy i rozmyć wizje widziane oczyma nietypowej nastolatki.
Jedno jest pewne.
Absolutnie nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, jak zakończy się ta
historia.
MARCJA I JEJ STAN
Główna bohaterka ma przyjaciółkę i znajomego, z którym
łączą ją bliżej niesprecyzowane relacje zakrawające o coś więcej, niż przyjaźń.
I na tym kończy się jej „normalność”.
Wyśmiewana wśród rówieśników, mająca na swoim koncie samobójcze próby, zmagająca się z wizją towarzyszącej jej Cruelli, która sugeruje jej pomysły, od których włos
jeży się na głowie. Wychowywana wyłącznie przez matkę, którą Marcja zaczyna o coś podejrzewać. Uczestnicząca w terapiach i poniekąd
świadoma dręczących ją problemów niewątpliwie cierpi. Myślicie, że już wiele o niej wiecie? Ja też tak myślałam.
Ale autorka skutecznie wodzi czytelnika
za nos. Schizofrenia? A może coś zupełnie innego? Chociaż Marcja to nie
jest bohaterka, z którą jakoś szczególnie chciałabym się zaprzyjaźnić, to z
pewnością postać, względem której odczuwa się pewien dystans, respekt, ale i niezdrową ciekawość. Co zrobi? Co
siedzi w jej głowie? Jakiego dokona wyboru? Kogo posłucha? Autorka postawiła na
nieprzewidywalność postaci i
konsekwentnie podążyła tą ścieżką do ostatnich stron książki. Jestem pod
ogromnym wrażeniem.
CRUELLA, CZYLI TA
DRUGA
Pojawiają się postaci drugoplanowe, dzięki którym powieść
zyskuje delikatny zarys wątku przyjaźni
i miłości, przy czym nie radziłabym
się nastawiać na wielki rozwój tych tematów. Melissa Darwood w pełni
skupiła się na innym problemie i innej, bardzo kontrowersyjnej postaci drugo-,
a może i pierwszoplanowej, jaką jest Cruella.
Nieodłączna towarzyszka Marcji. Jej
drugie ja. Jej złe oblicze, które momentami przejmuje dowodzenie, kiedy
indziej zostaje skutecznie stłumione. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że Cruella
jest uosobieniem choroby Marcji, a przynajmniej przez
długi czas tak właśnie sądziłam. Autorka etapowo pokazuje kolejne etapy problemu oraz różne jej oblicza. A finał? Zgodnie z
zapowiedzią staje się czymś, czego na pewno nie przewidziałam. To jedna z tych
historii, w których jeden rozdział może zmienić całość.
REALNY PROBLEM
Autorka porusza w książce bardzo istotne zagadnienia, o których wciąż mówi się za mało. W
podsumowaniu odnosi się do statystyk
unaoczniając wymiar problemu i ludzkie reakcje nań, często niewłaściwe i
krzywdzące. Nie chcę nazywać tutaj rzeczy po imieniu, by nie zepsuć Wam
możliwości samodzielnego dotarcia do prawdy, niemniej jednak sądzę, że to jedna
z tych historii, po które trzeba sięgnąć. I do których podchodzi się bez żadnych oczekiwań i domysłów. Bo i tak okazują
się zbędne.
PODSUMOWANIE
Dla mnie zupełnie
nowe, świeże i nieznane dotąd oblicze prozy Melissy Darwood. Temat ciężki, niewygodny, a zarazem temat, który
autorka w pełni udźwignęła. „Schizis” to wielki powiew świeżości, jeśli chodzi o literaturę, historia, w której nie
brak elementów zaskoczenia i finalnego
zwrotu. Z genialnie nakreśloną główną bohaterką, której myśli nieraz
wzbudzają poczucie lęku i niepewności.
Polecam jako coś zupełnie innego. I jako głębsze
wejście w zagadnienie, jakim są choroby psychiczne.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Wow, już Twoja recenzja mnie tu wciągnęła, więc strach pomyśleć co byłoby przy samej książce. Mam nadzieję móc ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Zakończenie jest rewelacyjne! Uwielbiam Melissę Darwood!
OdpowiedzUsuńCiekawe ^^ z ciekawości moze przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka u mnie w kolejce, więc niebawem zabieram się za lekturę :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać. Recenzja zachęcająca.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że nie wiem co było ze mną nie tak, że wcześniej nigdzie nie zwróciłam uwagi na tę pozycję. Sama fabuła mnie cholernie zaintrygowała! Już z miejsca powiem, że chcę i uwielbiam być wodzona za nos przez autora! Twoją recenzję czytało się wyśmienicie, więc już nie mogę się doczekać na samą książkę! Przyznam szczerze, nie miałam okazji czytać takiej historii poprowadzonej w tenże sposób. Zdecydowanie leci do must have!
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości autorki, ale ta książka bardzo mnie do siebie przyciąga i na pewno ją przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńJeszcze się nad nią zastanowię, ale jestem bardziej na tak. ;)
OdpowiedzUsuńTa książka ma przecudna okladke
OdpowiedzUsuń