„ […] miłość rośnie w każdym człowieku,
któremu ją podarujesz. Tak jak zasianie ziarna. Im bardziej je podlewasz i
nawozisz, tym większe prawdopodobieństwo, że wyrośnie z niego piękne drzewo.”
Dziewczyna na
miesiąc to bez wątpienia jedna z najbardziej zakręconych, książkowych serii
erotycznych. W końcu jej bohaterka, odrzucając wizję stabilnego uczucia, co
miesiąc wiązała się z innym partnerem, by móc w dodatku zarabiać na tym pieniądze.
Na szczytny cel. Nie jeden mężczyzna, a kilku, nie miłość, a namiętność. Ekskluzywna
prostytutka (za to określenie pewnie by się na mnie oburzyła) dobija jednak do
mety swojej rocznej przygody i… No właśnie. Jesteście ciekawi jakimi
wydarzeniami autorka zwieńczyła jej losy? Jeśli mieliście już okazję czytać
trzy poprzednie tomy serii Calendar Girl,
zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Zwiedzała, obcowała
z najróżniejszymi środowiskami, spotykała nowych przyjaciół, czyli wszystko
przebiegało lepiej, niż mogła sobie wymarzyć. Dzięki temu mogła spłacać dług
zaciągnięty przez ojca. Ale Mia nie przewidziała tego, że podczas tej szalonej
podróży natknie się na miłość, która nieco pomiesza jej szyki.
Angażując się w
pracę w programie telewizyjnym czci kolejne, małe zwycięstwa. To jednak u boku
Wesa odnajduje prawdziwy spokój i
ukojenie. Trudno mówić o pełnej sielance, kiedy mężczyzna wciąż walczy z
przebytymi traumami oraz cieniem zazdrości. Na Mię czekają także nierozwiązane
sprawy z przeszłości, które wkrótce dają o sobie znać.
MIA SIĘ ZAKOCHAŁA
To, że z Mią
niezbyt się zaprzyjaźniłam, może wiecie już z poprzednich recenzji tej
serii. Nie myślcie, że jestem bez litości, bo starałam się tłumaczyć sobie
drastyczne kroki, na jakie postawiła, by ratować ojca i rodzinę. Ale żeby zaraz
ślinić się na widok każdego, napotkanego
faceta, czerpiąc ogromną przyjemność z odbytego z nim po paru chwilach
znajomości stosunku? To już przesada. Ale uwaga! Czy dobrze widzieliście? Nadszedł czas na miłość. Niech Was
wzrok nie myli, Mia postanowiła zaprzestać swoich praktyk i zerwać z
przeszłością. Ale przeszłość niekoniecznie postanowiła zerwać z nią.
TA CZĘŚĆ JEST INNA
Gdzieś tam pośród tego niezrozumienia względem wcześniejszego
zachowania głównej bohaterki, pojawiło się zainteresowanie
jej przygodami. Stąd dotarłam aż do czwartej części. Mia zmieniała facetów
i środowiska jak rękawiczki, stąd na
rutynę narzekać nie mogłam i akurat ten fakt mi się spodobał. Ostatni tom
tytułowany trzema ostatnimi nazwami miesięcy, wydźwiękiem odbiega jednak od poprzedników. To zdecydowanie najromantyczniejszy etap całej historii,
a namiętność w końcu nabiera tutaj nowego, wykraczającego poza fizyczną
fascynację, znaczenia.
O WĄTKACH
POBOCZNYCH SŁÓW KILKA
Pojawia się tajemniczy motyw z matką czy też
wewnętrzna walka ojca z wyniszczającymi go nałogami. Jest odnalezione
rodzeństwo, są plany na przyszłość i nawet mała niespodzianka. Autorka w epilogu pozwoliła przejąć rolę Westonowi,
zaś na samym końcu zamieściła krótki rozdział ukryty pod nazwą Co
oni teraz robią? To właśnie dzięki niemu czytelnik ma okazję przyjrzeć
się losom chociażby byłych partnerów głównej bohaterki.
KONIECZNIE Z
PRZYMRUŻENIEM OKA
Książkę należy potraktować z przymrużeniem oka. Jej akcja
jest nieco odrealniona, gęstwiną
wydarzeń nie do końca wiarygodna, ale taki autorka wybrała sposób na to, by pozbyć się monotonii i to się jej udało.
Do tego dochodzą sami idealnie
ukształtowani mężczyźni (modele jak na plaży w Słonecznym Patrolu) i seks,
który leczy okaleczoną psychikę lepiej niż terapia. Przy każdym ataku traum
szybki numerek na pozbycie się problemu. To już trochę mi się przejadło… Ale
nie wszystkim. Więc…
CZYLI CZYTAĆ CZY
NIE CZYTAĆ?
Jeśli szukacie
bohaterki gotowej na wszystko, serii erotycznej pokazującej schematom środowy
palec i towarzystwa gorących, idealnych mężczyzn (nie jednego, a wielu) seria
może się Wam spodobać. Przez długi czas nie spotkacie się tutaj ze zwyczajowym
obrazem romantycznej miłości, bo dopiero ostatni tom zaczyna nabierać kształtu
stabilnej historii z wątkiem prawdziwego uczucia na czele. Dziewczyna na miesiąc to z pewnością nie jest seria dla wszystkich.
Czy jest dla Was? To musicie wiedzieć już sami.
wydawnictwo:
Edipresse Książki
gatunek:
literatura erotyczna
ilość stron: 470
data wydania: 11
października 2017
Seria Dziewczyna na miesiąc (Calendar Girl):
Październik –
listopad - grudzień
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki.
Nie czytałam tej serii i muszę przyznać, że nie jestem przekonana czy po nią sięgnę.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Rozumiem. To bardzo specyficzne klimaty. Książka i seria są w swoim gatunku oryginalne, ale jakoś wybitnie i mnie nie przypadły do gustu.
UsuńCoś mnie przyciąga do tej serii, ale z drugiej strony boję się że zmarnuję tylko czas. Dlatego odkładam ją "na później" i być może kiedyś się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co Ci doradzić. Zależy czego szukasz. Jeśli masz dość standardowych powieści o miłości, może w tej serii się odnajdziesz. Ja niektóre elementy historii polubiłam, ale ostatecznie wydawała mi się mało wiarygodna i nie zaprzyjaźniłam się z jej bohaterami.
UsuńRaczej nie sięgnę po te powieści, ale dobrze że Tobie się podobały:)
OdpowiedzUsuńPodobały to za dużo powiedziane. To coś odmiennego w literaturze erotycznej, ale jak dla mnie całość brzmiała zbyt miało wiarygodnie. I głównej bohaterki nie polubiłam.
UsuńOd samego początku kompletnie nie ciągnęło mnie do tej serii i przyznam szczerze, że nadal nie mam na nią chrapki.
OdpowiedzUsuńRozumiem. To bardzo specyficzne klimaty. Z jednej strony oryginalny pomysł w literaturze erotycznej, z drugiej historia miało wiarygodna. No i niestety nie poczułam sympatii względem bohaterów. Chyba się cieszę, że mam już to za sobą.
UsuńSkoro to zakończenie serii to znak, ze mogę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJeśli oczywiście lubisz powieści erotyczne i jesteś gotowa na coś innego niż zwyczajny romans. Bohaterka przez długi czas jest po prostu ekskluzywną prostytutką :)
UsuńPrzeczytałam tylko pierwszy tom bo główna bohaterka niezbyt przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia względem niej, aż do samego końca. Nie potrafiłam jakość się z nią zaprzyjaźnić.
Usuń