„ […] nie ma beznadziejnych partnerów, są tylko niedoświadczeni!”
Zabetonowane ciało, atrament wlany w płuca i 48 godzin na
rozwiązanie zagadki. Macie ochotę na kryminał, który wyszedł spod pióra
niemieckiego pisarza? To właśnie fakt, że z literaturą ojczyzny Goethego raczej
rzadko mam do czynienia, skłonił mnie do sięgnięcia po tę książkę. A jakie
wywarła na mnie wrażenie? O tym w dzisiejszej recenzji. Zapraszam Was na „48”
autorstwa Andreasa Grubera, który uważany jest za jedną z największych gwiazd
niemieckiego thrillera. Czy słusznie?
ZARYS FABUŁY
Policjantka Sabine
Nemez dowiaduje się o tragicznej śmierci matki, która zginęła z rąk
tajemniczego szaleńca. Może gdyby mąż denatki rozwiązał zagadkę w ciągu 48
godzin, wciąż by żyła… Okazuje się, że zabójca kontaktował się z nim
telefonicznie informując: „Jeżeli w
ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę,
zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie.“
Śledztwo w tej
sprawie przejmuje wybitny, holenderski profiler. Wkrótce okazuje się, że ma do
czynienia z całą serią spraw opartych na podobnym schemacie. Czas ucieka,
zagrożenie rośnie, a wszystkie tropy prowadzą do pewniej obrazkowej książki.
MAKABRYCZNE SCENY
I WYKRYTY SPRAWCA
Jak przystało na twardą, męską dłoń, kryminał nie
szczędzi czytelnikowi mało subtelnych,
za to wyszukanych, makabrycznych scen. Czuć ten klimat grozy, który, ku mojemu zdziwieniu, całkiem przypadł mi do
gustu. Tykający zegar, odrębne przypadki i wspólny
mianownik. Dlaczego takie, a nie inne ofiary? To pytanie staje się
najistotniejszą zagwozdką, która potrafi za sobą pociągnąć. I właśnie nad tą
kwestią przyszło mi się skupić, bo z
postacią sprawcy bezlitosnych zdarzeń autor pozwolił mi stanąć oko w oko aż
nader szybko. Nie zabrakło jednak elementów zaskoczenia. Na niedobór wrażeń
ze strony fabuły narzekać więc nie mogłam.
CO SIĘ TUTAJ
DZIEJE?
W książce pojawia się spora liczba bohaterów, tych aktywnie biorących udział w śledztwie,
ale i tych, którzy nieświadomie tworzą jego element. W połączeniu z przeskokami
czasowymi oraz zmianą miejsc rozgrywanej akcji, powstaje pewien chaos, z powodu
którego można się nieco pogubić. To zarzucam autorowi, bo mógł lepiej zadbać o klarowność treści tam, gdzie
potrzeba przejrzystości i sprawniej ukryć przestępcę, zamiast tak szybko
wystawiać go na widok.
JAKI ON DZIWACZNY
I JAKI BYSTRY, CZYLI KTO ZYSKAŁ MOJE UZNANIE
Jeśli chodzi o pierwszoplanowe postaci, Sabine Nemez nie
udało się zyskać mojej sympatii, pomimo chęci i zaangażowania w sprawę. Prawdziwą perełkę książki stanowi zaś
Holender Maarten, chłodny, początkowo niedelikatny, za to inteligentny i
ostatecznie otwarty na współpracę śledczy. Mający
swoje dziwactwa w dodatku! Chętnie przeczytałabym kolejną powieść z jego
udziałem.
W książkę z upływającym czasem na czele autor wepchnął
także obraz psychoterapii przeprowadzanych
na pacjentach. Intrygujący dodatek, w dodatku dopracowany, przez co nabierający wiarygodności i dodający treści
smaczku.
PODSUMOWANIE
Pojawiły się
elementy zaskoczenia, mocne sceny oraz intrygujące spoiwo wydarzeń ukryte pod
postacią starej książki. Nie jest to jednak ten typ kryminału, który ujawniając
w finale tożsamość winowajcy powoduje opadnięcie szczęki. Powieść nie zostanie
moim numerem jeden tego gatunku, ale bardzo przypadł mi do gustu jej klimat.
Jeśli tak będą wyglądać kolejne publikacje tego autora, to chyba dam im
szansę.
wydawnictwo:
Papierowy Księżyc
kategoria:
kryminał / thriller
ilość stron: 500
data wydania: wrzesień
2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Tym razem, nie jestem zainteresowana lekturą.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Rozumiem:) Nie przepadasz za tym gatunkiem, chociaż ostatnio wspominałaś, że trochę się do takich książek przekonałaś.Ta jednak nie jest dziełem sztuki, więc bardzo zachęcać do niej nie będę.
UsuńJa lubię taki gatunki chociaż od dawna już nie mam jakoś na nie ochoty.. Co do tej pozycji to chyba okładka za bardzo mnie odepchnęła i nie mam ochoty zagłębiać się dalej.
OdpowiedzUsuńOkładka jest nieco odrażająca, ale odzwierciedla treść, w której autor nie szczędzi makabrycznych scen. Książka jest ciekawa, ale jak wspominałam w recenzji, ma swoje wady.
Usuńdla mnie strzał w 10
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszę :)
Usuń