środa, 25 października 2017

"48" - Andreas Gruber.
Rozwiąż zagadkę, albo ona zginie - czyli niemiecki wymiar makabry.


„ […] nie ma beznadziejnych  partnerów, są tylko niedoświadczeni!”

Zabetonowane ciało, atrament wlany w płuca i 48 godzin na rozwiązanie zagadki. Macie ochotę na kryminał, który wyszedł spod pióra niemieckiego pisarza? To właśnie fakt, że z literaturą ojczyzny Goethego raczej rzadko mam do czynienia, skłonił mnie do sięgnięcia po tę książkę. A jakie wywarła na mnie wrażenie? O tym w dzisiejszej recenzji. Zapraszam Was na „48” autorstwa Andreasa Grubera, który uważany jest za jedną z największych gwiazd niemieckiego thrillera. Czy słusznie?

ZARYS FABUŁY
Policjantka Sabine Nemez dowiaduje się o tragicznej śmierci matki, która zginęła z rąk tajemniczego szaleńca. Może gdyby mąż denatki rozwiązał zagadkę w ciągu 48 godzin, wciąż by żyła… Okazuje się, że zabójca kontaktował się z nim telefonicznie informując:  „Jeżeli w ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę, zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie.“

Śledztwo w tej sprawie przejmuje wybitny, holenderski profiler. Wkrótce okazuje się, że ma do czynienia z całą serią spraw opartych na podobnym schemacie. Czas ucieka, zagrożenie rośnie, a wszystkie tropy prowadzą do pewniej obrazkowej książki.

MAKABRYCZNE SCENY I WYKRYTY SPRAWCA
Jak przystało na twardą, męską dłoń, kryminał nie szczędzi czytelnikowi mało subtelnych, za to wyszukanych, makabrycznych scen. Czuć ten klimat grozy, który, ku mojemu zdziwieniu, całkiem przypadł mi do gustu. Tykający zegar, odrębne przypadki i wspólny mianownik. Dlaczego takie, a nie inne ofiary? To pytanie staje się najistotniejszą zagwozdką, która potrafi za sobą pociągnąć. I właśnie nad tą kwestią przyszło mi się skupić, bo z postacią sprawcy bezlitosnych zdarzeń autor pozwolił mi stanąć oko w oko aż nader szybko. Nie zabrakło jednak elementów zaskoczenia. Na niedobór wrażeń ze strony fabuły narzekać więc nie mogłam.

CO SIĘ TUTAJ DZIEJE?
W książce pojawia się spora liczba bohaterów, tych aktywnie biorących udział w śledztwie, ale i tych, którzy nieświadomie tworzą jego element. W połączeniu z przeskokami czasowymi oraz zmianą miejsc rozgrywanej akcji, powstaje pewien chaos, z powodu którego można się nieco pogubić. To zarzucam autorowi, bo mógł lepiej zadbać o klarowność treści tam, gdzie potrzeba przejrzystości i sprawniej ukryć przestępcę, zamiast tak szybko wystawiać go na widok.

JAKI ON DZIWACZNY I JAKI BYSTRY, CZYLI KTO ZYSKAŁ MOJE UZNANIE
Jeśli chodzi o pierwszoplanowe postaci, Sabine Nemez nie udało się zyskać mojej sympatii, pomimo chęci i zaangażowania w sprawę. Prawdziwą perełkę książki stanowi zaś Holender Maarten, chłodny, początkowo niedelikatny, za to inteligentny i ostatecznie otwarty na współpracę śledczy. Mający swoje dziwactwa w dodatku! Chętnie przeczytałabym kolejną powieść z jego udziałem.

W książkę z upływającym czasem na czele autor wepchnął także obraz psychoterapii przeprowadzanych na pacjentach. Intrygujący dodatek, w dodatku dopracowany, przez co nabierający wiarygodności i dodający treści smaczku.

PODSUMOWANIE
Pojawiły się elementy zaskoczenia, mocne sceny oraz intrygujące spoiwo wydarzeń ukryte pod postacią starej książki. Nie jest to jednak ten typ kryminału, który ujawniając w finale tożsamość winowajcy powoduje opadnięcie szczęki. Powieść nie zostanie moim numerem jeden tego gatunku, ale bardzo przypadł mi do gustu jej klimat. Jeśli tak będą wyglądać kolejne publikacje tego autora, to chyba dam im szansę. 

wydawnictwo: Papierowy Księżyc
kategoria: kryminał / thriller
ilość stron: 500
data wydania: wrzesień 2017


Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc. 

6 komentarzy:

  1. Tym razem, nie jestem zainteresowana lekturą.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem:) Nie przepadasz za tym gatunkiem, chociaż ostatnio wspominałaś, że trochę się do takich książek przekonałaś.Ta jednak nie jest dziełem sztuki, więc bardzo zachęcać do niej nie będę.

      Usuń
  2. Ja lubię taki gatunki chociaż od dawna już nie mam jakoś na nie ochoty.. Co do tej pozycji to chyba okładka za bardzo mnie odepchnęła i nie mam ochoty zagłębiać się dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest nieco odrażająca, ale odzwierciedla treść, w której autor nie szczędzi makabrycznych scen. Książka jest ciekawa, ale jak wspominałam w recenzji, ma swoje wady.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...