„Kilka osób można nazwać zespołem dopiero
wtedy, gdy pomiędzy nimi zawiąże się współpraca. Kiedy uwierzą we wspólny cel.”
Podczas długich, bogatych we wrażenia podróży, ludzie
wcale nie tęskną najbardziej za wygodami czy nieustannym dostępem do
nowoczesnych technologii. Brakuje im bliskich. Co zatem powiecie na wyprawę w
większym, bo czteroosobowym, rodzinnym gronie? Czy dalekie wyjazdy z dwójką
dzieci to dobry pomysł? Tym, którzy sądzą, że nie, Łopacińscy postanawiają utrzeć
nosa roczną podróżą dookoła świata. Jeżeli jesteście ciekawi ich poczynań oraz
tego, jak wygląda ich sposób na odkrywanie piękna naszego globu, zapraszam
wpierw na recenzję książki.
CO I GDZIE?
Wyjątkowa Ameryka
Południowa. Peru, Boliwia, Chile, Argentyna Urugwaj czy Brazylia. Rodzice i
dzieci przemierzający odległy kontynent chociażby chickenbusami, nocujący u
gościnnych gospodarzy, dzięki którym zyskują wspomnienia pozostające na zawsze.
Jak to jest wspinać się na sześciotysięcznik z rozwolnieniem? Jak obchodzony
jest Dzień Czaszki? Jak smakuje urugwajski fast food i jak groźne bywają
brazylijskie fawele? Ta rodzinna relacja otwiera przed czytelnikiem kolejne okno
na świat. Chcecie przez nie zerknąć?
CZTEREJ AUTORZY
Czterej podróżnicy,
czterej autorzy, jedna książka. Każdy członek rodziny Łopacińskich,
zyskując równe prawa, zostawił w tej publikacji ułamek swoich wspomnień, począwszy
od patrzącej na wszystko oczyma dwunastoletniego
dziecka Lusi, kończąc na Wojciechu – często przejmującej inicjatywę głowie
zgranej familii. Relacja nie jest jednak chaotycznym zbiorem zapisków, a raczej
spójnym, etapowo rozpisanym opowiadaniem o niebanalnych, niejednokrotnie dogłębnych
przeżyciach.
ZARYS RELACJI
W Boliwii popychano ich zderzakiem samochodu, ponieważ
szli za wolno. W chilijskiej bibliotece oglądali egzemplarze Pana Tadeusza. W Argentynie jedli żurek
i spotkali wnuczkę Polki, która po drugiej wojnie postanowiła poszukać dla
siebie bezpiecznego miejsca. Odwiedzili przedinkaski cmentarz, przeżyli zjazd
Drogą Śmierci, łapali się na darmowe noclegi, ale i prawie padli ofiarą
kradzieży. Prawie. Brzmi ciekawie?
O PODRÓŻY I
RODZINIE
Przyjemna, zachęcająca do wyruszenia w świat lektura.
Niejednokrotnie udowadniająca, że nie ma
barier nie do pokonania. Spontaniczna, pozytywna relacja prezentująca piękny
obraz rodzinnych więzi, które niezakłócone nowoczesnymi technologiami, zaś
zacieśnione wspólną pasją, są w stanie wyeliminować niedogodności i nauczyć
jakże istotnego, wzajemnego szacunku. Może planujący w tamte rejony Ziemi, przyszli podróżnicy, nie znajdą tutaj zbyt
wielu porad, ale zyskają inspirację i natchnienie.
ZDJĘCIA
Jest i sporo fotografii, rzadziej tych statycznych, o
wiele więcej pełnych dynamiki,
wyłapujących chwile. Dla tych, którzy lubią dotrzeć dalej, specjalne kody,
które przy użyciu telefonicznej
aplikacji dają wgląd do większej ilości zdjęć.
PODSUMOWANIE
Jeśli lubicie
literaturę podróżniczą, Ameryka Południowa chodzi Wam po głowie lub nie
wierzycie, że rodzinne, dalekie podróże z dziećmi są w stanie zakończyć się
powodzeniem – sugeruję książkę „Zabrałam brata dookoła świata. Ameryka
Południowa.” Razem z rodziną Łopacińskich odkryjecie niezwykłe rejony Ziemi
oraz magię międzyludzkich relacji.
współwydawca:
Bernardinum, Wejdźmy na szczyt
ilość stron: 255
data wydania:
wrzesień 2017
Kup w Empiku –
KLIK.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum.
Lubię książki podróżnicze więc z miłą chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Ciekawa, rodzinna wyprawa. Czyta się naprawdę lekko :)
Usuńja sie czuje zachęcona, taka podróż palcem po mapie i z nosem w książce. A tak po prawdzie to trochę zazdroszczę takim spełnionym podróżnikom
OdpowiedzUsuńJa także. Kiedy czytam o tych niebanalnych spotkaniach z tubylcami, o pochłanianych widokach i przygodach, aż serce płacze. Też bym tak chciała :)
UsuńBrzmi rewelacyjnie! Rodzina + podróże to jest to. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że podczas wyjazdów najbardziej brakuje bliskich. Spędziłam rok w Japonii i było cudownie, ale okropnie tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi. Uważam, że takie rodzinne wypady są najlepsze. :)
Pozdrawiam!
Rok bez bliskich? Chyba padłabym z tęsknoty. Ale zazdroszczę Ci wrażeń. Pewnie zyskałaś wspomnienia, których nie zapomnisz do końca życia. Mega :)
UsuńChyba czas się zabrać za tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuńMożna pozwiedzać wyobraźnią. Wiadomo, że lepiej osobiście, ale nie wszędzie jest szansa dotrzeć. A że ja kocham podróże, muszę sobie jakoś radzić ;p
Usuń