sobota, 21 października 2017

"Światło, które utraciliśmy" - Jill Santopolo
O wygasającej iskrze nadziei, czyli historia nieszczęśliwej miłości.


„Śmierć sprawia czasem, że ludzie garną się do życia.”

Po wielu przeczytanych przeze mnie książkach o szczęśliwej miłości nadszedł czas na historię o uczuciu skazanym na niepowodzenie. Nie. To nie jest ten rodzaj powieści, w której namiętność przekracza niemożliwe do przebicia granice, a wszystkie decyzje naraz stają się zupełnie proste. Czy jesteście gotowi na to, by dać szansę lekturze niosącej więcej smutku, niż nadziei? Czy szukacie książki, w której gorycz dominuje nad słodyczą, a finał przybiera postać szklistego od wzruszenia wzroku? Zapraszam na recenzję powieści „Światło, które utraciliśmy”.

ZARYS FABUŁY
Data 11 września 2001 roku niewątpliwie pozostawiła wyraźny ślad w sercu każdego mieszkańca Nowego Jorku. Ale właśnie wtedy, pośród zgliszcz, ludzkiego bólu i przerażającej tragedii zrodziło się uczucie, którego moc miała okazać się silniejsza niż śmierć. Lucy i Gabe, z bagażem planów na przyszłość, postanowili dać sobie szansę i tkwić u swojego boku łapiąc szczęście każdego dnia, bo przecież doświadczyli tego, jak kruche i ulotne bywa życie.

Ambicje Gabe’a prowadzają go jednak na Bliski Wschód, bo pragnący zmienić bieg wydarzeń chłopak postanawia realizować swoje marzenia jako fotograf. Lucy, poświęcając się produkcji serialu telewizyjnego, zaskoczona decyzją ukochanego zostaje zupełnie sama.

Ten wybór zmienił ich historię, ale czy zmienił ją na zawsze? Mijają lata, a każdy z nich poszedł swoją drogą. Czy ich ścieżki kiedyś się przetną? 

DLACZEGO TAK PÓŹNO ZROZUMIAŁ SWÓJ BŁĄD?
Gabe, Gabe… I co tu z tobą zrobić…? To właśnie od tej postaci chciałabym rozpocząć analizę charakterów, ponieważ to od jego decyzji bieg wydarzeń potoczył się w takim, niestety dość przykrym, kierunku. Przez długi czas byłam na niego wściekła. W końcu nieczęsto w powieści o miłości spotyka się postać przedkładającą własne ambicje nad uczucie – i to nie byle jakie. Z jednej strony mający niesamowity urok, z drugiej egoista potrafiący tylko ranić. I choć do końca książki nie byłam w stanie zaakceptować jego decyzji z przeszłości, obudziło się we mnie współczucie oraz sentymenty. Szkoda, naprawdę szkoda, bo wydaje się, że w końcu zrozumiał swój błąd.

TO WŁAŚNIE DO NIEGO LUCY KIERUJE SWOJE SŁOWA
Nie tak dawno zastanawiałam się nad tym, jak rzadko spotykam się z formą narracji drugoosobowej. No i proszę, jest. Lucy, główna bohaterka książki, swoje słowa kieruje właśnie do pierwszej i tak naprawdę niegasnącej miłości. Jej ból oraz namacalne cierpienie są więc czytelnikowi podane jak na tacy. Początkowo jej osoba wydawała mi się nijaka, bezbarwna. Z czasem jednak wypisana w jej życie paleta emocji ukształtowała jej charakter. Rozerwana pomiędzy stabilnością i bezpieczeństwem, a ulotnością chwili prawdziwego uczucia, musiała stanąć przed wieloma trudnymi wyborami. Z tak wielkim musiała zmierzyć się wyzwaniem.

Choć na pewno nie jest to para idealna, mająca na swoim koncie wiele głębokich rys, jeszcze długo będę o niej pamiętać. Udało mi się nie rozpłakać, choć byłam na granicy. Może  dlatego, że przecież wystarczyło tak niewiele, by wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Ludzie powinni dźwigać bagaż własnych decyzji jeśli świadomie je podjęli – choćby nie wiem jak ciężki był.

TRAGICZNA MIŁOŚĆ
To na pewno nie jest słodkie love story. To historia o tragicznej miłości, tej prawdziwej, bo choć oddalonej setkami kilometrów, wciąż dającej o sobie znać. Ufff… Ciężko przełknąć takie scenariusze, w których trzeba zmierzyć się z unaocznioną ludzką tragedią, do końca fundującą gorzki posmak dramatu. I pomyśleć, że zaczynałam tę książkę przekonana, że będzie to kolejna romantyczna bajka. Nic z tych rzeczy.

PIĘKNA, ALE PRZYGNĘBIAJĄCA, O ŚWIETLE, KTÓRE ZGASŁO
Powieść, nad którą można uronić niejedną łzę. Historia, która skłania do refleksji przywołującej pytanie, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Czy nie pożałujemy naszych decyzji za kilka, czy kilkanaście lat? Choć akcja tej książki nie pędziła jak szalona, potoczyła się w zupełnie nieprzewidzianym dla mnie kierunku. Chwytająca za serce, niewątpliwie piękna, ale smutna. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choć gdybym jeszcze raz miała dokonać wyboru, nie wiem, czy bym się na nią zdecydowała. A to dlatego, że nieco przygnębiona będę miała w umyśle jej treść na pewno jeszcze przez jakiś czas.

wydawnictwo: Otwarte
ilość stron: 349
data wydania: lipiec 2017


Tę powieść oraz inne książki dla kobiet znajdziecie na TaniaKsiazka.pl. Dziękuję księgarni za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 
http://www.taniaksiazka.pl/?gclid=Cj0KEQjwxLC9BRDb1dP8o7Op68IBEiQAwWggQK7uO9nwi78H8UiN-oiDXmNZtTo-o5oGy4Y8kAB1hScaAmsd8P8HAQ&gclsrc=aw.ds

21 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ta książka ma w sobie to wszystko, co lubię. Chwyta za serce, skłania do refleksji, jest nieprzewidywalna i zapada na długo w pamięci. Dosłownie jakby pisana specjalnie dla mnie.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez pewien czas czułam ogromną frustrację. Byłam wściekła na głównego bohatera i naprawdę nie życzyłam mu dobrze. Ale potem..., ujrzawszy w jaką stronę pędzi akcja, jakoś nie mogłam się pozbierać. Ukończyłam czytanie autentycznie wzruszona. Jestem bardzo ciekawa, jakie wrażenia wywarłaby książka na Tobie.

      Usuń
  2. Książkę mam w planach i mam nadzieję, że też mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo smutna, ale ostatecznie bardzo prawdziwa historia. Główny bohater denerwował mnie, ale pod koniec o mało się przez niego nie rozpłakałam. Bywa i tak.

      Usuń
  3. Uwielbiam powieści o ludzkich dramatach, dlatego ten tytuł chciałabym przeczytać. Oczywiście wtedy, gdy będę miała na to czas, a jego wiecznie mało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta początkowo wzbudziła bardzo mylne skojarzenia. Myślałam że to będzie romantyczna historia o szczęśliwej miłości. A tu pełne zaskoczenie. Smutna, ale wartościowa lektura. Coś innego, świeżego.

      Usuń
  4. Skoro chwyta za serce to zdecydowanie muszą ją przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwyta za serce i to jak. Ale musisz być gotowa na ogromne pokłady smutku. Ja ostatecznie bardzo się wzruszyłam.

      Usuń
  5. Lubię takie książki. Na pewno po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutna, piękna historia, która zaczęła się całkiem niewinnie. A skończyła tak, że przez jakiś czas nie mogłam przestać o niej myśleć.

      Usuń
  6. Przepiękne, klimatyczne zdjęcie... na książkę muszę zacząć polować. Musi być to przepiękna i niezwykle wzruszająca lektura. Pozdrawiam.

    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
    +obserwuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Starałam się oddać nim choć niewielki procent historii, ale nie do końca wyszło tak, jak chciałam :)

      A powieść jak najbardziej polecam. Smutna, pełna goryczy, ale piękna.

      Usuń
  7. Na samym początku bardzo chciałam ją przeczytać, do tego ta cudowna okładka! Ale sama nie jestem pewna czy i treść przypadłaby mi do gustu, ostatnio nie przepadam za książkami Moondrive, ponieważ niezbyt trafiają w mój czytelniczy gust...

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest trochę inna niż typowe powieści Moondrive. Tym smutnym wydźwiękiem nieco przypomina mi pełne bólu książki wydawnictwa Filia. Polecam Ci ją, pomimo tego, że pełna jest goryczy. Spodziewałam się słodkiej, błahej fabuły, a tu takie zaskoczenie...

      Usuń
  8. Na razie mnie do niej nie ciągnie, więc może to i lepiej - ze względu na setki książek, które chcę przeczytać. Gdzieś tam jednak trochę myślę, że w przyszłości się zdecyduję, ale nie będę planować. Czas pokaże. Tym bardziej jeśli jest tak przygnębiająca - na to też trzeba odpowiedniego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, do takich książek trzeba się psychicznie przygotować. Może lepiej przełknąć je latem niż depresyjną jesienią. Niemniej polecam ją szczerze.

      Usuń
  9. Mnie niestety historia średnio przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda. Nie wszyscy mają takie samo zdanie i gusta, tak już to bywa. Dla mnie to poruszająca historia, głęboka i na swój sposób piękna. Choć trudno było mi zaakceptować egoistyczną decyzję Gabe'a.

      Usuń
  10. To już zdecydowanie wolę smutną ale prawdziwą powieść niż przesłodzonego cukiereczka oderwanego od rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ta już smutna i pełna goryczy do końca. Choć nie taki wymarzyłam sobie dla tej historii finał, ten zaproponowany przez autorkę czyni ją oryginalną. Będę o niej pamiętać jeszcze przez długi czas.

      Usuń
  11. Zazwyczaj nie sięgam po miłosne historie, ale ta wyjątkowo mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...