Otaczają nas różni ludzie, cisi, skromni, ale i tacy,
którzy lubią głośno i otwarcie o sobie opowiadać. Są ci, którzy sprawiają
wrażenie tajemniczych, ale i ci, których – jak sądzimy – znamy już na wylot, a
jednak natura człowieka bywa bardzo mylna. I czasami okazuje się, że ludzie funkcjonujący
tak bardzo blisko nas potrafią prowadzić podwójne, sprytnie kamuflowane życie.
Dlaczego zaczynam w taki sposób? Dziś zabieram Was bowiem pomiędzy karty
powieści „Druga szansa”, którą mam okazję objąć patronatem medialnym. Książka
Anny Głowacz, która wymyka się schematom dwóch gatunków zabrała mnie w świat
małżeńskich tajemnic. Teraz chciałabym przedstawić go również i Wam.
ZARYS FABUŁY
Pięć miesięcy temu
Laura pochowała swojego męża, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym.
Pozostał po nim jednak nie tylko żal i pretensja do świata, ale także okrągły,
coraz bardziej widoczny już, ciążowy brzuszek. Gładząc go kobieta przypomina
sobie, że ma dla kogo budzić się kolejnego dnia. Nie ma jednak pojęcia, z jak
wielkim wyzwaniem przyjdzie się jej zmierzyć.
Pewnego dnia budzi
się przywiązana do krzesła w zupełnie obcym jej miejscu. Ciemna cela, sznur
wpijający się w ciało i oprawcy, którzy chcą od niej czegoś, czego zupełnie nie
rozumie. Przetrzymują ją by dowiedzieć się, gdzie znajduje się jej mąż i są
święcie przekonani, że jego śmierć była jedynie sprytnym kamuflażem i
zaplanowaną na potrzeby sytuacji akcją. Zdezorientowana Laura nie jest w stanie
udzielić im żadnej informacji. Zaczyna jednak coraz bardziej wierzyć w to, że
Marcin nie był do końca tym, za kogo go uważała. Czy jej mąż faktycznie
upozorował własną śmierć? Czy Laura odzyska wolność? I czym będzie tytułowa druga szansa?
RELACJA Z
PIERWSZEJ RĘKI
Akcja powieści rozgrywana jest na dwóch płaszczyznach czasowych i za pomocą narracji pierwszoosobowej
przejmowanej przez dwójkę głównych bohaterów. To właśnie dzięki temu możemy
dokładniej przyjrzeć się sytuacji z przeszłości, w której przeplatają się
beztroskie czasy, pierwsze pocałunki, pierwsze wspólnie spędzone chwile, rozkwit miłości – i skontrastować to
wszystko z bardzo niepewną i chwiejną
teraźniejszością, w której nagle wszystko zmieniło swoją perspektywę.
Postać Laury przywołuje wspomnienia z
czasów studiów, kiedy to pochodząca z ubogiej rodziny i ciężko pracująca na
obrane cele dziewczyna powoli zdobywała zasłużone szczęście. Odnosi się jednak
także do teraźniejszości, w której strach i co najgorsze – niepewność, zdają się grać pierwsze skrzypce. Kim jest drugi z narratorów? Tego zdradzać Wam nie
powinnam, by nie uchylać rąbka tajemnicy, którą przecież autorka
zarezerwowała dla swoich czytelników.
WIELE PYTAŃ, NIECO
MROKU
Od pierwszych stron autorka zabiera czytelnika pomiędzy napiętą teraźniejszość. Jest porywacz
Dobry i Zły, jednak to nie oni pociągają za sznurki, a czający się jak cień mężczyzna o mrocznym pseudonimie Diablo.
Niczego nieświadoma Laura, pogrążona w ogromniej niepewności i niewiedzy walczy jak potrafi, słowem,
argumentami, czasami już bezradnością. Nie jest jedną z tych pogrążonych
wyłącznie w rozpaczy, choć tak naprawdę ma niewielkie pole do popisu. Z czasem
udowadnia, jak wielkie pokłady odwagi
tkwią w jej wnętrzu i jak wielka jest jej determinacja prowadząca do
rozwiązania sprawy. Kim jest tajemniczy Diablo? Dlaczego tak bardzo zależy mu
na Marcinie? I kim tak naprawdę jest jej mąż? Czy żyje? Dlaczego tak długo ją
okłamywał?
JAKI TO GATUNEK?
Tak samo jak po przeczytaniu streszczenia miałam
zagwozdkę dotyczącą rozwikłania gatunku tej powieści, tak też i teraz
zastanawiam się w jakie ramy mogłabym ją wpisać. I dochodzę do wniosku, że pomimo usilnych prób lektura wymyka się
schematom. Z jednej strony historia miłosna
młodych dorosłych z przeszłości, ogromne pragnienie powrotu dojrzałych już
ludzi, walka o drugiego człowieka i ryzyko. Determinacja, oddanie,
przebaczenie. Nie liczcie jednak na
sceny namiętności. To nie jest typowy romans, a główna bohaterka zamiast
napadów pożądana przeżywa napady strachu. Z drugiej lekki, kobiecy thriller, z kryminalną, chociaż niewybitnie krwawą
sprawą do rozwiązania. Choć koniec jest ostatecznie nieco przewidywalny, po
drodze autorka funduje parę zaskakujących odkryć. I to jest największy atut tej
powieści, fakt, że Annie Głowacz gdzieś tam udało się wydobyć z tekstu oryginalny i dezorientujący klimat
historii.
PODSUMOWANIE
Lekki, przystępny
styl, ciekawy pomysł na fabułę, pomieszanie gatunków i kolejne tajemnice.
Kiedy jedne pytania zyskują odpowiedzi, pojawiają się inne. Jest rodzinna historia, jest pewien zdemaskowany
wróg, wielki powrót czy nowe życie. Ni to typowy romans, ni kryminał czy thriller.
Coś nowego, więc wielkie brawa dla autorki za to, że wypełniła na rynku literackim kolejną lukę. Czy miłość zwycięży?
Czy druga szansa zostanie
wykorzystana? Jak wielkie zmiany czekają nie tylko na pierwszoplanowych, ale
także drugoplanowych bohaterów? Bardzo mi miło, że mogę patronować takiej historii. A Wy zadecydujcie, czy jest to historia
także i dla Was.
I visited your website, joker123 I read and visited your various blogs. I want to share your news to my blog.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że książka jest czymś nowym na rynku wydawniczym. Mam ją w planach przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńUlala, wszystkie moje ulubione gatunki w jednej książce :) przy tym lubię książki, których akcja opiera się na dwóch płaszczyznach czasowych :)
OdpowiedzUsuńLubię, gdy akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Kochana, wyglądasz niezwykle promiennie!
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. Po książkę sięgnę w wolnej chwili, nie ukrywam, że zaciekawiła mnie Twoja opinia :)
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła i akcja rozgrywająca się w dwóch płaszczyznach czasowych, bardzo mnie zachęca do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu!
OdpowiedzUsuń