„Przyjęcie oferowanej pomocy wcale nie
oznacza, że się poddajesz. Czasami jest wręcz przeciwnie. Oznacza, że nie
poddasz się bez walki.”
Doświadczamy tragedii, bo przecież nasze życie zbudowane
jest nie tylko z pięknie wyreżyserowanych scen. Cierpimy, by kiedyś docenić
smak spokoju i szczęścia. Ważne jednak, by w tych trudnych chwilach pozostać
otwartym na pomoc, bo kiedy człowiek zamyka się w sobie, bezpowrotnie traci
szansę na przyszłość znaczoną uśmiechem. A złośliwe oblicze losu może być
czasami bardzo okrutne. To, co spotkało Maię, bohaterkę powieści „Uratuj mnie”,
na długi czas wykluczyło ją z życia towarzyskiego. Ba… Przyprawiło ją nawet o
łatkę szkolnego dziwadła. Czy macie ochotę na historię z uzdrawiającym
działaniem miłości na czele? Zapraszam na recenzję historii, która w Wattpadzie
zyskała ponad milion odsłon.
ZARYS FABUŁY:
W tragicznym
wypadku samochodowym zginął nie tylko brat Mai, ale także i ona sama. Wraz ze
śmiercią tak bliskiej osoby utraciła cząstkę własnej osobowości, chowając się w
twardej skorupie i nie dopuszczając do siebie nikogo. Niegdyś popularna,
potrafiąca zawalczyć o pozycję, teraz uznana za szkolną wariatkę, która nie
utrzymuje z nikim kontaktu. Maia pozostaje samotna, do chwili, kiedy na jej
drodze staje Kyler, który sam szuka ucieczki przed własnym losem.
Ta przeprowadzka nie
jest dla Kylera pierwszą i być może nie ostatnią. Nic więc dziwnego, że chłopak
marzy o samodzielnym życiu z dala od toksycznego ojca. Mocno zachwiany model
idealnej rodziny już dawno odebrał mu szansę na odnalezienie prawdziwego i bezpiecznego
domu. A jednak tym razem sprawa wygląda nieco inaczej, ponieważ spotyka
dziewczynę, która podobnie jak on potrzebuje ratunku.
ANALIZA:
Autorka postawiła na narrację
pierwszoosobową, dzieląc prawo do głosu pomiędzy Kylera, a Maię. Ci zaś,
jako główni bohaterowie tej powieści i zarazem ludzie z bagażem bolesnych
doświadczeń, sporo mają do powiedzenia. Ona
odizolowała się od wszystkich, łącznie z rodzicami, którzy czują, że kilka
lat temu utracili dwójkę dzieci. Zrzucając na siebie winę tragicznej śmierci
brata nie potrafi wyjść z depresji, która nieustannie ciągnie ją w dół. On z kolei nigdy nie miał szansy
zamieszkania w prawdziwym, pełnym ciepła domu. Jego ambitny zawodowo,
aczkolwiek beznadziejny w kontaktach rodzinnych ojciec, gromadzi w sobie tak
wielkie pokłady nienawiści, że aż trudno uwierzyć, jakiego czynu się dopuści. Kyler, pomimo własnego cierpienia, potrafi
jednak wykrzesać z siebie nadzieję, którą postanawia się podzielić. Czy
dotrze do Mai budującej wokół siebie gruby i wysoki mur?
Akcja powieści rozgrywana
jest w środowisku amerykańskiej młodzieży. Pojawiają się tutaj ludzie
bardzo nieżyczliwi, których z pewnością nie chciałabym spotkać na swojej
drodze, ale także i tacy, którzy nie wahają się przekroczyć pewnych granic, by
podarować innym uśmiech. Czytając, przez chwilę zastanawiałam się nad tym, czy
sytuacja z wyzwiskami padającymi w stronę człowieka, któremu należałoby
współczuć, nie jest trochę naciągana. Aż trudno uwierzyć, że ludzie mogliby być
tak podli. A jednak… Doszłam do wniosku, że słyszałam już prawdziwe historie o
tym, jak gnębione są słabsze jednostki. W pełni akceptuję więc taką koncepcję autorki, która tą powieścią uczula na okrutne
zachowanie.
„Bo przyjaciele
nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w
tyłek, kiedy chcesz się poddać.”
Pojawiło się kilka
momentów przestoju, kiedy moje zainteresowanie malało. Stanowiły jednak one
wyraźną mniejszość, w efekcie czego pochłonęłam całość w niecałe dwa dni.
Sporo tutaj pięknych złotych myśli i wskazówek. Autorka postanowiła wyręczyć
czytelnika i w wielu przypadkach wyróżniła je grubą czcionką.
Skomplikowane,
aczkolwiek niepopadające w skrajność osobowości bohaterów, wątek miłosny,
któremu towarzyszą jednak rodzinne problemy przeplatające się z trudnymi do
przegryzienia wspomnieniami. Niegalopująca akcja, a jednak tocząca się miarowym
rytmem, wystarczająco wartkim, by nie odłożyć tej książki na bok. Co to dużo
pisać? Podobało mi się.
PODSUMOWANIE:
„Uratuj mnie” to
historia o pięknym, szczerym uczuciu, które rodzi się powoli, stawiając
ostrożne kroki na miękkim gruncie. Wyzbyta tandety, przejaskrawienia, sztucznej
namiętności. Niewinna, a jednak pokazująca, jak wielką moc może mieć miłość. Obok emocjonalnej więzi tworzonej pomiędzy
ludźmi kroczy nieustannie, dotrzymując tempa, muzyka. To ona jest w stanie
wyrazić to, co spoczywa na dnie duszy łącząc, a nie dzieląc. Powieść o walce z demonami przeszłości, o
sile słowa, o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi. Jest wzruszająco, z
powolnie dawkowanymi zmianami. Jest pięknie i rozczulająco. Pojawia się jednak
także moment grozy, kiedy serce przyspiesza i chociaż nie poczułam się od tej
książki uzależniona, czytałam ją z czystą przyjemnością.
moja ocena: 7/10
wydawnictwo: OMG
Books
ilość stron: 299
data wydania:
wrzesień 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu OMG Books.
czytałam skrajne opinie o tej książce, na razie mnie niezbyt ciągnie do jej przeczytania, ale tytuł będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńJestem skłonna dać szansę tej lekturze
OdpowiedzUsuńDobrze, że lektura Ci się podobała. Wśród fanów młodzieżowek na pewno zrobi furorę. Rzeczywiście bohaterowie mają bagaż doświadczeń, ale pewnie dzięki temu akcja się kręci.
OdpowiedzUsuńO tej książce słyszę wiele razy i sama mam na nią wielką ochotę mam nadzieję że szybko uda mi się ją dorwać :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę :) Wydaje się całkiem lekka, taki odmóżdżacz :D
OdpowiedzUsuńTakie historie lubię :)
OdpowiedzUsuńCzasem sięgam po powieści młodzieżowe, by lepiej poznać życie współczesnych nastolatków.
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam rad, jak się wybić na Wattpadzie i trafiłam na tę oto recenzję. To już druga książka, która została wcześniej opublikowana na Wattpadzie (ta inna, o której czytałam, była autorstwa Abigail Gibbs) i w której miłość gra pierwsze skrzypce. Szkoda, że aż w tylu książkach dla nastolatek miłość jest najważniejsza i to książki o miłości mają największą szansę się wybić.
OdpowiedzUsuń