Środowisko inteligentnych maszyn, klonów i podróży po wszechświecie.
Literatura znaczona sporą dawką wyimaginowanej czasoprzestrzeni. Obce
cywilizacje, ścieranie się ras i odbiegające od banału uczucie. Uwierzycie, że z
własnej woli sięgnęłam po książkę science fiction? Ja do teraz nie potrafię
uwierzyć, a jednak udało mi się dotrzeć do końca. Chcąc wpuścić w mój pełen
romantycznych historii świat nieco świeżości, postanowiłam wyciągnąć rękę w
kierunku powieści, od których na co dzień raczej stronię. Czy Joanna Baran
przekonała mnie do tego, że akcja z udziałem nieludzkich istot może być dobra?
Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY:
W życiu Michelle
nie brakuje wrażeń, chociaż los potrafi ją jeszcze zaskoczyć. Tym razem szykuje
jej wiele niespodzianek, tych pozytywnych, ale i tych, które odbiorą jej spokojny
sen. Kiedy pewnego dnia staje przed nią jej brutalnie zamordowany brat, a skomplikowana
miłość względem pewnej osoby spotyka się ze wzajemnością, wie, że powinna
cieszyć się chwilą, bo jak nikt inny zdaje sobie sprawę z kruchości i ulotności
szczęścia. Na zmianę nastroju nie musi długo czekać, bo już wkrótce spotyka się
z serią niefortunnych zdarzeń, które uświadamiają jej, że ktoś próbuje ją
zniszczyć. Rozpoczyna się walka z nieznajomym wrogiem i podróż, podczas której
rozstrzygną się losy wielu osób. Kto pragnie jej śmierci? Czy Michelle zakończy
ów bój jako zwycięzca i kim jest tytułowa Mara?
ANALIZA:
Główna bohaterka
powieści, kreowana na podobieństwo człowieka, to osoba po przejściach pewnie
stąpająca po twardym gruncie. Odważna, nieobawiająca się zagrożenia,
zarządzająca fabryką wojowniczka mająca na swoim koncie wojskowe szkolenie. Natrafiając
na przeszkodę nie chowa się w kąt i nie ucieka, wręcz przeciwnie. Jej
determinacja i zawziętość prowadzą ją w zagrażające jej życiu rejony, a jednak
trudno nazwać ją szaloną, bo dzięki temu zapewnia czytelnikowi wartką akcję.
Nieco trudniej
nakreślić tutaj charaktery bohaterów drugoplanowych, bo ich spora ilość odbiera
możliwość dogłębnego poznania każdego z nich. Jest tutaj wybranek Michelle oraz
jego życzliwy kuzyn, który także potajemnie się w niej kocha. Jest jej sklonowany
brat, niezrodzony przez nią syn i są pracownicy fabryki. Byty elektroniczne,
liczące po trzysta lat postaci humanoidalne, wormiaki i drony bojowe. Książka to gratka dla wielbicieli
gatunku, którzy szukają zaawansowanego popisu wyobraźni.
Dla tych, którzy
nie przepadają za jednym miejscem akcji, autorka przygotowała prawdziwą ucztę
wrażeń. Możliwość podróżowania pomiędzy planetami jest tego najlepszym
dowodem. Od spokojnego kąta domowego zacisza czytelnik jest w stanie dotrzeć do
serca wojny, w którym pręży muskuły zbieranina gatunków. Wirtuozeria fantazji. Pytanie tylko, czy dobra dla każdego?
Nie mam
wątpliwości co do tego, że przeciwnicy tegoż gatunku nie będą mogli się tutaj
odnaleźć. „Mara” to nie jest książka muśnięta różdżką nieprawdopodobnych
wydarzeń. To kumulacja fikcji, na którą składa się zarówno tło, kreacja
bohaterów jak i wydarzenia. Pojawia się jednak, co mocno mnie zaskoczyło,
ciekawy wątek miłosny, który gdzieś tam w cieniu akcji stale się przeplata. Są
nawet nieco pikantniejsze sceny, choć nie bardziej podnoszące ciśnienie aniżeli
obrazy walki. Miałam trudności, by wbić
się w tę treść, bo jak już wspomniałam, od science fiction raczej trzymam się z
daleka. Autorka zaskoczyła mnie umiejętnością stworzenia własnego świata, w
którym wszystko sprawnie funkcjonuje i współgra. Mam jednak wrażenie, że
książki z tak sporą dozą iluzji, to nie moja bajka.
PODSUMOWANIE:
Własnym brakiem
przekonania do tego gatunku nie chciałabym jednak odbierać szansy na
przeczytanie tej powieści tym, którzy lubią zanurzyć się w klimacie innego
wymiaru. Joanna Baran wykonała kawał dobrej roboty udowadniając, że literatura
potrafi jeszcze zaskoczyć. To jedna z tych książek, w których trudno złapać
pewny punkt zaczepienia. Nieprzewidywalna, skomplikowana, choć dopracowana. Macie
ochotę wkroczyć w środowisko serwowane przez autorkę? Szykujcie się na nieziemską
i niebezpieczną podróż pomiędzy planetami.
moja ocena: 6-/10
wydawnictwo: Novae
Res
ilość stron: 257
premiera: ?
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Nie przepadam za science fiction, a chyba dużo tego w tej książce :/
OdpowiedzUsuńKompletnie nie moja bajka :D
OdpowiedzUsuńNie jestem targetem tego gatunku, więc odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńScience fiction to trochę za dużo jak na moją wyobraźnię, więc skapituluję :) choć wątek miłosny wpleciony gdzieś w tło brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że trochę bym się w tym wszystkim pogubiła. Tym razem podziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty więc raczej odpuszczę sobie tą książkę.
OdpowiedzUsuń