„Podróż to nie tylko poznawanie (a może
jedynie oglądanie?), ale i pomijanie.”
Człowiek podróżując po świecie kolekcjonuje wrażenia,
zabiera obcej kulturze ułamek orientu, ale też oddaje pozostawiając część duszy
i ślad stóp na obcym lądzie. Nie da się zapomnieć wyjątkowych chwil, tych
przepełnionych zachwytem czy strachem, toteż marząc o zwiedzaniu, na przekór
losowi warto brnąć do celu, by zdobyć coś, czego nikt nie jest w stanie nam
wydrzeć – wspomnień. Fascynacja Indiami, w przypadku Tamary Tokaj, rozpoczęła
się od bollywoodzkich filmów. Pragnąc odwiedzić kraj znany dotąd wyłącznie z
literatury czy szklanego ekranu, wyruszyła w przygodę życia. Czym zaskoczył ją
kraj hindusów? Czy widziany na własne oczy spełnił jej oczekiwania? Co przeżyła
i co zobaczyła? Zapraszam na recenzję książki „Indie. Głód Boga”.
O CZYM JEST TA
KSIĄŻKA?
W towarzystwie
bliskich osób, z aparatem w ręku Tamara przekracza progi Mumbaju. Stawiając
pierwszy krok na indyjskiej ziemi wita ją ubóstwo, ludzie żyjący w skrajnych
warunkach, żebracy proszący o pieniądz czy długopis. Rozpościera się przed nią
szokujący widok słynnych slumsów. Jej podróż jednak dopiero się rozpoczyna.
Ścierając się z obcą kulturą przemierza setki kilometrów docierając na samo
południe kraju. Podziwia świątynie Adżanty, uczestniczy w tradycyjnym teatrze kathakali, ogląda na własne oczy zawodników
kalaripajattu, których kultura ponoć
zrodziła się już tysiące lat temu. Podróżuje rikszą i pociągiem otrzymując
błogosławieństwo z rąk hidżry, osoby
uznawanej w Indiach za trzecią płeć. Odnajduje także ułamek polskości w
chrześcijańskiej bazylice Bom Jesus. Podziwia, ale i powątpiewa. Świat, w
którym pomieszkują obok siebie hindusi i muzułmanie ma dla niej przygotowanych
wiele niespodzianek. Czy ukończy tę podróż usatysfakcjonowana? Czy Indie
skradną jej serce?
ANALIZA:
Tamara Tokaj kontrastuje swoje oczekiwania z prawdziwym
obrazem orientalnego kraju. Przygląda
się codzienności zwykłych ludzi mając okazję podpatrzyć czynności tak proste,
jak mycie zębów i tak dogłębne, jak modlitwa. Brodząc w rzeczywistości
dwóch religii kroczy do przodu w nieustannym towarzystwie słów
chrześcijańskiego Boga, co jakiś czas przytaczając Jego nauczanie. Przez
zatłoczone, przepełnione dźwiękiem klaksonów ulice, widok zapracowanych ludzi i
piękno natury, dociera do plantacji herbaty i pieprzu. A każde ze wspomnień dekoruje barwnym opisem, skupiając się na osobistych
przemyśleniach i odczuciach.
Dzięki tej książce mamy okazję poznać prawdziwe oblicze
Indii, z panującym na ulicach gwarem, zdobiącymi budynki plakatami aktorów,
pracą ciężkich ludzi i wszechogarniającą biedą. Egzotyczne i piękne, chociaż
mające swoją ciemną stronę. Autorka w
ocenie pozostaje neutralna, rezygnując z zachwytów wręcz przyznając, że kraj
hindusów nie wprawił ją w stan euforii. I można to wyczuć, bo pomimo wielu
zdobytych wrażeń nie wniknęła w głąb tej orientalnej kultury, zachowując
dystans i spostrzeżenia zagranicznej turystki.
Sporo tutaj odwiedzonych miejsc, wspominanych zabytków,
pozostałości po przodkach. Sporo
indyjskich nazw, dzięki którym książka staje się świetnym przewodnikiem dla tych,
którzy chwieliby się udać w tamte rejony naszego globu. Ta publikacja bez
dwóch zdań wzbogaciła mnie o ciekawą wiedzę, pozwalając mi nawet zagłębić się w
tematyce bollywoodzkiego kina. Tutaj muszę jednak wspomnieć o jednym moim zastrzeżeniu.
Uważam, że autorka zbyt wiele czasu
poświęciła na streszczenia indyjskich filmów, które przecież z podróżą
niewiele mają wspólnego, a zainteresowani tą kwestią mogliby przecież
przeczytać o nich w Internecie.
Czy panoszące się wokół żebractwo jest w Indiach tolerowane?
Czy obdarowując biednych pieniędzmi czy jedzeniem człowiek pomaga, czy szkodzi?
Wizerunki jakich bóstw przyszło Tamarze oglądać na żywo? I co czuła, kiedy
nagle z nieba polecał wyczekiwany przez mieszkańców deszcz?
PODSUMOWANIE:
„Indie. Głód Boga”
to bogata w liczne wspomnienia, spostrzeżenia i opisy książka, którą polecę nie
tyle wielbicielom literatury podróżniczej, ile konkretnie fanom Indii i tym,
którzy chcieliby ów kraj odwiedzić. Sugerowane miejsca, przytaczane przy
różnych okazjach ceny i wskazówki mogą stać się trafnym przewodnikiem dla
innych turystów. Ta publikacja, dekorowana fotografiami, pozwoliła mi na swoją
osobistą podróż. Chociaż odrobinę brakowało mi tutaj spójności treści i bywały
fragmenty nieco nużące, dotarłam do końca usatysfakcjonowana. Czy i Wy
sięgniecie po tę książkę? Wybór pozostawiam Wam.
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo:
Bernardinum
ilość stron: 384
rok wydania: 2015
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum.
Książka w sam raz dla mnie:)
OdpowiedzUsuńChyba podziękuję za taką tematykę. Niestety nie czytam takich pozycji, a szkoda, bo widać że książka jest ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZe względu na te streszczenia filmów i wzmianki o cenach wydaje mi się, że nie jest to do końca taka książka, która chciałabym o Indiach przeczytać, a przynajmniej nie na pierwszy ogień. Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym odwiedzić Indie, dlatego też chętnie bym ją przeczytała i przekonała się lepiej, z czym miałabym do czynienia :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie jestem zwolenniczką tego typu literatury. Jakoś nie mogę czytać i oglądać, kiedy ktoś podróżuje, a ja muszę siedzieć w domu :p
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym wybierała się do Indii to warto byłoby zapoznać się z tego typu pozycją ;)
Pozdrawiam
Indie <3 Chce tam pojechać :( Mam nadzieję, że już niebawem spełnię te marzenia :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe oblicze Indii. To brzmi bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńDo literatury podróżniczej, tym bardziej na temat Indii, długo mnie przekonywać nie trzeba.
OdpowiedzUsuń