„Pieprzyć konsekwencje. Rzadko są warte
tego, by się nimi zajmować.”
Niebezpieczeństwo, życie na krawędzi i świadomość tego,
że każde jedno wyjście poza hotel może okazać się tym ostatnim. Praca
korespondenta wojennego to nieustanne balansowanie na krawędzi, bo jeden
nieostrożny ruch może zakończyć się śmiercią. Co byście powiedzieli na to,
gdyby w takiej właśnie scenerii zrodziła się ognista namiętność? K. Bromberg wpadła na pomysł, by przenieść
swoich bohaterów w nieco bardziej dynamiczny, za to bez dwóch zdań wywołujący
poczucie strachu świat. Zainteresowani? Zatem zapraszam na recenzję „Hard Beat.
Taniec nad otchłanią”.
ZARYS FABUŁY:
Dla Tannera
Thomasa niebezpieczeństwo nie ma już żadnego znaczenia. Próbując pozbierać się po
strasznym wydarzeniu, kiedy to podczas jednego ze służbowych wyjazdów zginęła
jego współpracowniczka, przyjaciółka i zarazem kobieta, którą kochał, wraca w
środowisko toczącej się wojny słabszy, a jednak silniejszy zarazem. I chociaż
wszyscy radzili mu, by pozostał w domu, przyciągany siłą hipnotyzującego
zagrożenia pragnie zestawić swój ból z rzeczywistością rozgrywaną pośród świstu
kul.
Właśnie wtedy na
jego drodze staje Beaux, pewna siebie, kochająca ryzyko kobieta, która ma
pełnić funkcję towarzyszącego mu fotografa. Znajomość rozpoczynająca się od
szalejącej burzy szybko nabiera innego kształtu, a służbowa relacja zaczyna
wykraczać poza granice kontaktów zawodowych. Czy namiętność może ich zniszczyć?
Tanner już wkrótce będzie miał okazję przekonać się o tym, że Beaux ma do
zaoferowana o wiele więcej, niż dobre zdjęcia, jednak jedną z jej kart ukrytych
w rękawie jest przeszłość – ta, która z pewnością namiesza najwięcej.
W miejscu, gdzie wszystkie więzi wydają się silniejsze….
W obliczu zagrożenia, w którym wejście na minę to nie forma przenośni… W
sidłach uczucia, które może uzdrowić, bądź rozszarpać na kawałki gorzej, niż
ładunek wybuchowy. Czy można kochać tam, gdzie uczucia nie są mile widziane?
ANALIZA:
Głównym bohaterem
jak i narratorem powieści jest Tanner, uparty, niezwykle zdolny, nieobawiający
się wyzwań reporter, który powraca w strefę śmierci by poradzić sobie z utratą
tak bliskiej mu osoby. Zamiast stronić od miejsca, w którym rozegrało się jego
piekło, podejmuje ryzyko nie zważając na konsekwencje. Twardy i ulegający męskim instynktom, jest w rzeczywistości wrażliwym
i opiekuńczym człowiekiem. Ktoś jednak musi wydobyć z niego pokłady uczuć,
które zamrożone spoczywają na dnie jego serca.
Beaux Croslyn to
twarda sztuka, kobieta z jajem. Pewna swoich zawodowych umiejętności, ambitna,
lekceważąca bezpieczeństwo. Uparta i pyskata musi skorzystać ze swoich
mocnych stron, bo Tanner, z którym przychodzi jej współpracować, to niełatwy
towarzysz zwłaszcza teraz, kiedy wciąż czuje ból po utracie przyjaciółki.
Od fizycznego pociągu, kipiącej aury namiętności i
ognistego pożądania, od pragnień i
pierwotnych instynktów, do emocji z wyższej półki, tych, z którymi nie tak
łatwo sobie poradzić. Kto powiedział, że miłość zawsze zaczyna się niewinnie?
Nigdy nie jest prosta, za to zawsze wymagająca. Przyjdzie cierpieć im obojgu,
pytanie tylko – czy będzie się opłacało?
K. Bromberg
odeszła od koncepcji środowiska zamożnych elit, porzucając je na rzecz
niebezpiecznej strefy walk. I dobrze. Bo już trochę przejadły nam się te
wszystkie biurowce i bogato wyposażone wille, nieprawdaż? Jest ogniście i tym razem
ów ogień ma podwójne znaczenie- przybierając oblicze wojennego ostrzału jak też
iskry zapalanej w sercu. Podobne jak tytułowy taniec – danse macabre i dirty dancing
jednocześnie.
Sporo tutaj seksu,
chociaż nie jest on tak zwanym „zapychaczem” stron, jak to bywa w wielu
przypadkach, kiedy książce brak pobocznego wątku. Na początku nieco wolno i nudnawo, potem coraz szybciej, akcja rozkręca
się i szykuje zasługujący na brawa finał. Nie muszę chyba wspominać, że K.
Bromberg ma całkiem przyjemny styl. „Hard Beat” to naprawdę mocne uderzenie.
Są tajemnice, te z
przeszłości, ale i teraźniejszości. Jest kłamstwo, prawda i słowa raniące
bardziej aniżeli kule wystrzelone z pistoletu. Pojawia się niebezpieczeństwo,
nie tylko te wokół, ale przenikające do środka. Dzieje się sporo, bo autorka nie zapomniała, że książka tego
gatunku powinna oferować coś więcej, aniżeli wyłącznie sceny zbliżeń.
PODSUMOWANIE:
Powieść polecam
wielbicielom prozy tej autorki. Podoba mi się odmienny klimat książki, bo
chociaż można tutaj wychwycić podobieństwa z poprzednimi częściami serii Driven, generalnie całość wydaje się po
prostu inna. Nie liczcie na podwójną głębię czy rozrywające duszę emocje, w
końcu to literatura erotyczna, ale za to jaka. Jeżeli jesteście fanami tego
gatunku, śmiało sięgajcie. A jeśli przebrniecie już przez początek,
podpowiadam, potem będzie tylko lepiej.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo:
Editio Red
ilość stron: 349
data wydania: wrzesień
2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio.
Lubię raz na jakiś czas sięgnąć po powieść erotyczną, bo pozwalają mi one odprężyć się, stanowiąc świetną odskocznię od poważniejszych lektur. Trzy najnowsze części serii Driven czekają na półce - niebawem sięgnę po nie. :)
OdpowiedzUsuńWiesz jakie zdanie mam na temat twórczości Bromberg, a tak książka tylko umocniła mnie w przekonaniu, że ta kobieta potrafi z erotyku zrobić wzruszającą, pełną emocji powieść, która zapada w pamięć czytelnika :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie podsumowałaś tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!
Nawet zmiana środowiska na mniej willowe mnie nie przekona;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę, nie mam nastroju na taką powieść.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za erotykami, więc raczej nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńNiestety, raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTa książka czeka już u mnie na półce do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńZa książkę będę się zbierała w październiku, ale raczej nie liczę na efekt "wow" tylko coś lekkiego :)
OdpowiedzUsuń