„Z nowym krajem jest jak z człowiekiem.
Widzisz go po raz pierwszy i od razu czujesz do niego sympatię albo niechęć.”
Skoki na bungee czy te na spadochronie, jazda po torze
wyścigowym z ponadprzeciętną prędkością czy szaleństwo na rollercoasterze
zapewniającym doznania podobne do tych, które przeżywają piloci F-16. Odważne?
Wcale nie, bo jak się okazuje, istnieją tacy ludzie, którzy przekraczają o
wiele większe granice własnych lęków. Wyobraźcie sobie kobietę w średnim wieku,
która samotnie przemierza świat (bez
samochodu!), wspina się na wierzchołki gór i pokonuje bariery kulturowe
osiągając w końcu swój cel. Brzmi intrygująco, prawda? Zatem czytajcie dalej.
To, co napisałam, to fakt dotyczący pewnej bardzo zdeterminowanej Polki.
Chcielibyście wyruszyć w literacką przygodę u jej boku? Zapraszam wpierw do
zapoznania się z recenzją jej książki.
O AUTORCE I
PODRÓŻNICZEJ SERII KSIĄŻEK:
Anna Borecka,
alpinistka, autostopowiczka, ale przede wszystkim kobieta nieobawiająca się
wyzwań, ma na swoim koncie 4 wyprawy i 3 podróże w góry Eurazji. I nie
byłoby w tym wszystkim nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że każdą jedną odbyła
w towarzystwie samej siebie – bez samochodu czy wielkiej fortuny, za to z
pakietem odwagi, wiarą we własne możliwości i nadzieją na lepsze jutro. Czy
słyszeliście kiedyś o powiedzeniu „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”?
Wyobraźcie sobie, że mąż pani Ani zginął podczas wspinaczki, a ona postanowiła,
na przekór losowi, że nie da się pokonać i przemierzy dachy świata wystawiając
naturze język.
„Alpinistka na
autostopie” to zbiór jej doświadczeń, cykl książek mający docelowo składać się
z pięciu części. Dotychczas na rynku wydawniczym pojawiły się dwie i dziś
chciałam zapoznać Was z pierwszym tomem – Przez
Karpaty na Ararat.
O CZYM JEST
PIERWSZY TOM:
Uporawszy się z trudnymi przeżyciami, zamykając za sobą
smutny rozdział życia, Anna Borecka otwiera atlas i wyznacza sobie taką trasę
do przejścia, którą wielu niedowiarków mogłoby skomentować krótkim „ona jest
szalona”. Przez Ukrainę, Rumunię i
Bułgarię dociera na położony przeszło pięć tysięcy metrów nad poziomem morza
Wielki Ararat, odhaczając po drodze na swojej liście doświadczeń także i
mniejsze szczyty gór.
Jako jedyna cudzoziemka nocuje w niewielkim schronie
górskim w towarzystwie co najmniej czternastu osób, poznaje gospodarzy, którzy
jako lekarstwo nie żałują jej kieliszka wódki czy przemierza granice stając się
ciekawym obiektem dla podziwiających ją tubylców. Otrzymuje propozycję zawarcia
małżeństwa, wychodzi cało z ataku rządnych pieniędzy wyrostków i modli się do
Allacha przepraszając przy tym po cichu swojego Boga.
Podczas tej wyprawy może zdarzyć się wszystko…
ANALIZA:
Anna Borecka
postawiła na narrację prowadzoną w czasie teraźniejszym, dzięki czemu zyskała
efekt relacji „na żywo” pozwalając czytelnikowi uczestniczyć w tej
niezwykłej ekspedycji u swojego boku. A wrażeń tutaj nie brakuje. Autorka przedstawia spotkania z napotkanymi
obcokrajowcami przytaczając rozmowy oraz przywołując przy tym emocje, które
jej towarzyszyły. Barwnie opisuje
krajobrazy zachowując przy tym umiar i nie przekraczając granicy
zanudzających, rozwlekłych charakterystyk. Pomiędzy to sprytnie wplata garść historii, która w tej
książce podróżniczej działa akurat na jej korzyść. Całość stanowi ciekawą, odkrywczą przygodę, w trakcie której poznaje
się nie tylko dziewicze zakątki naszego globu, ale także i samą Annę Borecką.
„Życie jest ciągłym wyborem…”
„Życie jest drogą!”
Odważna, zdeterminowana, ale i nieufna względem tych,
którzy mogliby ją skrzywdzić. Hołdująca myśli „być”, a nie „mieć”. Kobieta z
krwi i kości. Taka właśnie jest autorka tej książki, a jej cechy charakteru
zostają odzwierciedlone w jej wyprawie, konkretnej, przemierzonej po trupach, ze
szczyptą rezerwy kierowanej dla chwilowych współtowarzyszy.
Być może nie
odkryjecie tutaj zaskakujących zwyczajów obcych kultur, być może nie
przeżyjecie zatrważających momentów, podczas których włos zjeży się Wam na
głowie. Przejdziecie za to spory kawał przyglądając się zmaganiom samotnej
kobiety, która uczy tego, że nie ma rzeczy niemożliwych, a strach to tylko
jedna z barier tworzonych w naszym umyśle i naprawdę da się ją przesunąć.
„Ludzie są jak drzewa, które trudno wyrwać z
korzeniami i przesadzić na inny grunt. Im starsze, tym większe ryzyko, że się
nie przyjmą.”
Znajdziecie tutaj także złote myśli autorki i
drogowskazy, którymi celowo czy też i nieświadomie częstuje czytelnika
przytaczając własne przeżycia. Książka
jak najbardziej może stać się podporą duchową dla tych, którzy utknęli w
martwym punkcie nie wierząc w lepszy dzień. To, co przytrafiło się pani Ani
mogło ją zniszczyć, jednak ona postanowiła w tym całym nieszczęściu odbudować
siebie na nowo i dokonała czegoś, na co wielu z nas nie miałoby odwagi się
zdobyć.
PODSUMOWANIE:
Książkę polecam
wielbicielom górskich wypraw, fanom literatury podróżniczej, tym, którzy nie
wierzą w determinację i ponadprzeciętne umiejętności kobiet. Marzycie o
dalekich wyprawach, jednak nie macie pojęcia jak zacząć? Zatem zacznijcie może
od tej publikacji.
moja ocena: 6/10
wydawnictwo:
Bernardinum
ilość stron: 255
rok wydania: 2015
seria: Alpinistka
na autostopie
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum.
Taki odkrywca rzeczy oczywistych z tego autora ;)
OdpowiedzUsuńlektura idealna dla mojej kumpeli
OdpowiedzUsuńNie jestem zbyt odważną osobą, więc to nie jest książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Reading-mylove :)
Książki tego typu zawsze chętnie u siebie goszczę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
Nie czytałam tej książki jeszcze. Może do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl