„Czasami możemy zostać zranieni, ale rany
kiedyś zaczną się goić.”
Książka „Kochając pana Danielsa” uświadomiła mi to, że w
wyobraźni Brittainy C. Cherry drzemie wielki potencjał. „Art & Soul”
utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z autorką o nieprzeciętnym
talencie i tej niesamowitej, brakującej wielu pisarzom umiejętności
pozyskiwania ludzkich serc. Teraz przyszło mi się zmierzyć z jej kolejną
powieścią „Powietrze, którym oddycha”, która ponoć zupełnie inna, ponoć
odbiegająca od tego, do czego Brittainy dotąd nas przyzwyczaiła, wzbudzała we
mnie ciekawość, ale także i rzeźbiła cień obaw.
Wiedziona zainteresowaniem przeczytałam ją i mogę
stwierdzić, że zapowiedzi nie okazały się fałszywe. Ta powieść rzeczywiście jest
inna, dojrzalsza, poważniejsza. Zatem gorsza czy lepsza od tych poprzednich? Zapraszam
do zapoznania się z moją recenzją.
ZARYS FABUŁY:
Elizabeth powraca
do domu, o ile można tak nazwać miejsce, w którym brakuje najważniejszej osoby.
Nosząc w sercu żałobę wie, że dla córeczki powinna zejść do świata żywych. Tragedia,
która pozostawiła po sobie pustkę, cierpienie i ból wydaje się nie mieć końca,
chociaż czas pozwolił się jej przyzwyczaić już do myśli, że bezpowrotnie
utraciła szczęście. Elizabeth nie ma
jednak pojęcia, że wkrótce przyjdzie jej spotkać bratnią duszę, bo tuż
niedaleko zamieszkał Tristan Colem, odrzucony przez społeczeństwo mężczyzna,
przed którym wszyscy będą ją ostrzegać.
Zdziwaczały, zamknięty w sobie, nieprzystępny. Ukrywający
się pod płaszczem arogancji staje się osobą, na temat której w miasteczku krążą
różne, mniej czy też i bardziej mroczne historie. Nie próbując ich podważać
pozostaje samotny, pogrążając się w cierpieniu, bo cień bolesnej przeszłości
nie odstępuje go na krok. I nagle w jego świat wkrada się Elizabeth, trzęsąc mu
poukładaną, zgorzkniałą codziennością. Lecz chociaż on próbuje ją odpychać,
gdzieś tam w głębi czuje topniejący serca lód.
Czy dwie zbolałe dusze są w stanie podarować sobie
wybawienie? A może pójdą na dno, ciągnięte przez demony, które okażą się
silniejsze?
ANALIZA:
Brittainy C.
Cherry tym razem zaproponowała czytelnikowi podróż u boku bohaterów ciężko
doświadczonych przez niesprawiedliwy los. Daleko im do szalonych,
oczekujących od życia zabawy podlotków. Chociaż bieg wydarzeń postawił ich w
niepewnym miejscu, wystawiając na podmuchy wiatru, które dezorientują i
zacierają właściwy kierunek, nieświadomi własnych oczekiwań pragną miłości. Bo
powstałą pustkę można zapełnić tylko prawdziwym uczuciem.
Tristan nie jest
schematycznym bohaterem, którego uroda i renoma od razu ciskają na usta
czytelniczek marzycielskie „ach…”. Budzący skrajne uczucia, trochę przypomina
Archera z powieści „Bez słów”. A przecież takie postaci okazują się
najciekawsze, ponieważ owiane nutą tajemnicy i nieprzystępności stają się
zagadką, którą z przyjemnością rozwiązujemy.
Nie brak mu męskości, nie brak mroku i majestatu. Do każdego z jego oblicz
dociera się jednak z czasem, bo Brittainy C. Cherry wszystkie przyjemności postanowiła
zaserwować etapowo, tym sposobem nagradzając tych wytrwałych.
Relacja tworzona pomiędzy głównymi bohaterami rozkwita
powoli, dojrzewając i badając każdy kolejny krok na chwiejnym gruncie. Bowiem w
przypadku takich osób nie ma miejsca na kolejne porażki, które z pewnością by
ich zabiły. Autorka w genialny sposób
wczuła się w rolę wykreowanych postaci dając ich wiarygodny obraz, wliczając w
to logiczne i konsekwentne zachowanie oraz sposób wysławiania się.
Akcja powieści, chociaż nie galopuje, przez cały czas
trzyma czytelnika w kajdanach czujności i pragnienia poznania dalszego rozwoju sytuacji.
Nie można się oderwać, bo to, co tutaj
się dzieje, po prostu ubezwłasnowolnia.
Bezczelność i subtelność, odrzucenie i namiętność,
nieśmiałość i odwaga. Tutaj dojrzałość
ściera się z młodością, ból ze szczęściem, a przepuszczone szanse gonią
za tymi, które ktoś postanowił złapać w garść. Z dala od infantylności, bez banału czy blichtru. Cudowna opowieść o
uczuciu, które tak samo jak powietrze potrzebne jest by żyć.
PODSUMOWANIE:
Zabrała mnie w inny świat, gdzie zapomniałam o własnych
problemach. I chociaż przeżyłam tajfun emocji, każde jedno było tego warte. Już
teraz mogę otwarcie przyznać, że ta historia pozostanie ze mną przez długi
czas, że zapytana o nią za rok będę w stanie odtworzyć w pamięci jej fabułę.
Niewiele powieści zasługuje na stałe miejsce w umyśle czytelnika. Musimy
selekcjonować, bo inaczej w naszych głowach powstałby wielki śmietnik. „Powietrze,
którym oddycha” to jedna z tych książek, które nie tak łatwo usunąć ze swojej
pamięci i dobrze, bo takie historie powinny towarzyszyć nam wiecznie.
moja ocena: 8/10
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 400
data wydania:
lipiec 2016
książkę można
kupić TUTAJ
Egzemplarz do recenzji
przesłała księgarnia TaniaKsiążka.pl. Serdecznie dziękuję.
Ten tytuł mam już zapisany na liście. Muszę ją przeczytać, gdyż słyszałam o niej same niezwykle pochlebne opinie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziś postanowiłam, że muszę zakupić tę książkę, ponieważ im więcej czytam opinii to wiem, że odnajdę się w tej historii:)
OdpowiedzUsuńJa jakoś od początku nie mam ochoty czytać nic autorki. Zaskoczyłaś mnie, że ta autorka potrafi stworzyć niesamowitą fabułę, ale jakoś nie czuję chęci czytania jej. :c
OdpowiedzUsuńWiele dobrego naczytałam się o tej książce i... MUSZĘ ją mieć. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że autorka utrzymuje poziom, bo przez "Bez słów" mam ochotę na jej inne książki i widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńZdziwaczały i nieprzystępny mężczyzna - chcę go poznać!
OdpowiedzUsuń