„Nie ma wielu początków, początek jest
jeden. Nawet gdy wytężam umysł, by wreszcie ustalić, co zaprowadziło mnie na
Czarny Ląd, nie potrafię wymyślić nic racjonalnego. Nie tylko najwygodniej, ale
i najuczciwiej jest powiedzieć: stało się i już. Najważniejsze jest to, że się tam
znalazłam i to, jak ta podróż zmieniła moje życie.”
Afryka, chociaż już nie tak dzika jak za czasów Fiedlera,
wciąż stanowi wyzwanie dla tych, którzy przekraczają jej progi. Niby podążająca
za cywilizacją, biegnąca w stronę nowoczesności, a jednak wciąż pozostająca w
tyle, z marzeniami o lepszej przyszłości. O wędrówkach po Czarnym Lądzie pisało
już wielu, potrafiąc jednak za każdym
razem wyłapać z podróży coś innego. Kiedy więc ujrzałam zapowiedź książki autorstwa
Pauli Anny Gierak, dwudziestodwuletniej dziewczyny, która postanowiła sama
podbić Kenię, wiedziałam, że muszę zapoznać się z tym bliżej. A kiedy przeczytałam,
że wszystkie informacje zawarte w publikacji „Kenia. Hakuna Kurudi” są związane
z osobistymi spostrzeżeniami Pauli, wiedziałam, że z autorką się polubimy. Bo miałam
uniknąć powielanych w Internecie oklepanych faktów. I tak też właśnie było…
Kupiła bilet i
poleciała, na przekór przestrzegającym ją bliskim, bez doświadczenia, goniąc za
marzeniami. Zdeterminowana postanowiła poznać Kenię od tej najprawdziwszej
strony, od kontaktu z ludźmi, pośród których przyszło jej przebywać. Wiedziona
przeczuciem, samotna, odważna, ale i wykorzystywana, z każdym kolejny dniem odkrywała
prawdę o Afryce, o kontynencie znanym wielu z nas tylko z mapy. Rozdrażniona,
oczarowana, smutna i szczęśliwa, przekonana, że już nigdy tam nie powróci, na
Czarnym Lądzie odnalazła swoje przeznaczenie. Jesteście ciekawi tego, jak
spontaniczna decyzja zmieniła jej życie?
Cudowne, dziewicze tereny, na których swobodnie poruszają
się zebry czy żyrafy. Z drugiej strony ludzie oferujący pomoc, w rzeczywistości
chcący wysępić od przyjezdnych każdy grosz. Ulice przepełnione natarczywymi
przestępcami, ale i dzielący się sercem mieszkańcy, którzy nie oczekując
niczego są w stanie spełnić każde marzenie, łącznie z tym o pogłaskaniu geparda...
Przeładowane podróżującymi busy, które nie mają stałych godzin odjazdu, bo w
Afryce czas się nie liczy, i które nie mają stałego cennika, bo przecież biały
człowiek zawsze zapłaci podwójnie. Kenia
widziana oczyma Pauli Anny Gierak jest kolorowa, choć chwilami szara, bystra i
głupiutka, piękna i przerażająca, jest po prostu tym, czego Polka sama
doświadczyła. Wspomnieniem, sklejającym się w jedno obrazem, przeżyciem, nowym
początkiem i przeznaczeniem.
Autorka książki, wyruszając na podbój Kenii nie była ani
doświadczoną członkinią dalekich wypraw, ani też wyposażoną w miliony bogaczką
mogącą pozwolić sobie na najlepsze hotele. Z ciężkim plecakiem, jako prosta
studentka z wielkimi marzeniami i niebywałą odwagą, postanowiła zrobić coś, na
co wielu z pewnością by się nie zdecydowało. Nie spotkacie jednak w tej książce
najbardziej dzikich zakątków Afryki, w których to krwawe rytuały wywołują
ciarki na plecach. Nie ma rozdrabnianego na części opisu afrykańskiej kultury
czy historii. Jest za to pozornie prosta
wędrówka do znanych z pocztówek miejsc, a jednak także podróż w głąb siebie, bo
zderzając się z całą paletą osobowości Paula poznała nie tylko najbardziej treściwy
kęs Czarnego Lądu, ale dowiedziała się także wiele o tym, do czego sama zmierza.
Sympatyczna i bardzo przyziemna relacja oparta na kontaktach z drugim
człowiekiem, truchta do wzruszającego końca. Ciekawa przygoda u boku tej książki pozwoliła mi kolejny raz spojrzeć
na Afrykę od innej, nieznanej mi strony.
Paula Anna Gierak pisze prostym, ale przystępnym
językiem. Być może nie czaruje słowem, ale z pewnością wznieca zainteresowanie.
Trochę drażliwa i nerwowa, wydaje się być jednak osobą, z którą chciałoby się pójść
w kolejną taką podróż. Kto wie, może za jakiś czas poczęstuje nas nową porcją wrażeń…
Jak każde wydanie Biblioteki
Poznaj Świat, także i to zostało wyposażone w cieszącą oko oprawę
graficzną. Estetyczna okładka, dobra jakość papieru oraz zachwycające zdjęcia
podkreślają dbałość o wrażenia czytelnika, w efekcie czego książkę można
uczynić eleganckim elementem wyposażenia na domowym regale.
Ową publikację
polecę nie tym oczekującym od kart literatury zapachu egzotyki, ale ludziom
mającym swoje marzenia, potrzebującym motywacyjnego kopa pozwalającego na ich
realizację. Bo ta książka, chociaż opowiada o stanowiącej wyzwanie podróży,
uświadamia jak mało co, że życie bywa naprawdę nieprzewidywalne.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo:
Bernardinum
ilość stron: 199
data wydania: maj
2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej pozycji. Od początku byłam zniechęcona, ale gdy napisałaś, że to dobra książka motywująca do spełniania marzeń - przekonałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńMoja siostra czyta tę książkę i bardzo jej się podoba, więc może i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, jednak wyprawa w nieznane jest niezwykłym aktem odwagi. Plus za zdjęcia w książce, zwłaszcza w takiej to chyba konieczny element. Chociaż fabuła trochę inna to kojarzy mi się z "Jedz, módl się, kochaj" :) tam tez bohaterka wyrusza w podróż by odkryć siebie i spełnić swoje marzenia. Jeżeli nie czytałaś to polecam! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKenia - moje marzenie! Na początek może być w postaci tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo odważna dziewczyna. Lubię czytać książki z tej podróżniczej serii.
OdpowiedzUsuńKsiążka, po którą z pewnością sięgnę, uwielbiam takie czytelnicze podróże. :)
OdpowiedzUsuń