„ Człowiek chce dla osób, które kocha,
bezpieczeństwa. Ale tym, czego człowiek chce dla samego siebie, jest
niezależność.”
Stęsknione bliskości drugiej osoby serca, niespełniona
miłość wystawiona na wiele prób i potajemne spotkania, które muszą wystarczyć i
dać zakochanym nadzieję na najbliższe miesiące. Oblicz najpotężniejszego z
uczuć może być wiele, bo miłość dająca szczęście może jednocześnie je odebrać.
Jak zatem z takową tematyką poradziła sobie 73-letnia, iberoamerykańska
pisarka, spod pióra której wyszła niedawno powieść „Japoński kochanek”? Tym
razem Isabel Allende, znana między innymi dzięki takim tytułom jak „Dom duchów”
czy „Suma naszych dni”, postanowiła rozegrać akcję w domu spokojnej starości.
Czy w takim miejscu może wydarzyć się coś ciekawego? Ano może i to całkiem
wiele…
Młodziutka, mołdawska
imigrantka Irina Bazili rozpoczyna nowy rozdział życia znajdując pracę w domu spokojnej
starości. Lark House, przyjemne i otwarte miejsce goszczące wielu
interesujących ludzi, szybko pozwala jej pozyskać sympatię i zaufanie podopiecznych,
do tego stopnia, że dla dziewczyny otwierają się kolejne wrota i szanse. Stroniąca
od kontaktów z ludźmi Alma Belasco, wyróżniająca się, zagadkowa starsza dama z
polskimi korzeniami, proponuje Irinie dodatkowo płatne zajęcie. Otrzyma
wynagrodzenie w zamian za pomoc w uporządkowaniu dokumentów, pośród których
znajdują się listy zamknięte w żółtych kopertach. Trzymająca je pod kloszem
tajemnicy Alma, prócz korespondencji regularnie otrzymuje także gardenie, a od
czasu do czasu niezapowiedziane znika na kilka dni, skłaniając do różnorodnych
domysłów. Czyżby starsza pani kogoś sobie znalazła?
U boku ukochanego
wnuka Almy, Irina etapowo poznaje stary sekret, który zrodzony w przeszłości
trwa aż do dziś. Zagłębiając się w opowieść zamierzchłych lat, trafiając w
progi ogarniętego wojną świata, poznaje Nathaniela oraz Ichimeiego Fakudę - mężczyzn,
którzy w życiu Almy zajęli szczególne miejsce. Kim byli i jak potoczyły się
losy całej trójki?
Pomiędzy Iriną i Almą, bohaterkom różniącym się
pochodzeniem i wiekiem, rodzi się nić przyjaźni i zaufania prowadząca do
odkrycia wspaniałej, wzruszającej historii. Wyruszające w podróż do przeszłości kobiety odnajdują jednak coś, co je
łączy – poczucie wyobcowania, które na wskutek biegu historii odebrało im
szansę stworzenia prawdziwego domu. Jak babcia i wnuczka, skupione przy
jednej opowieści, pokazują, że miłość nie zawsze musi być spełniona. Ale nawet
ta, która z pozoru wydaje się nieszczęśliwa, może dawać radość i natchnienie.
Rozegrana w tle
wielkich wydarzeń powieść Isabel Allende sięga czasów wojny wspominając o
zagładzie Żydów czy ataku na Pearl Harbor. Jest i późniejszy obraz Mołdawii powstały
po upadku muru Berlińskiego. Obok istotnych faktów stoją jednak ludzie niosący konsekwencje
czasów, w których żyli. I takim człowiekiem jest między innymi Alma, która
oderwana od rodziców trafiła do Ameryki, gdzie poznała osoby na zawsze
pozostające w jej sercu. Autorka, rozgrywając akcję w domu spokojnej starości
absolutnie się więc do niego nie ogranicza. Mamy tutaj wędrówkę nie tylko po najbliższych okolicach, ale i po całym
świecie, podobnie jak w przypadku płaszczyzn czasowych, których odnajdziemy
wiele.
Jako że w tytule powieści dumnie pobrzmiewa tajemniczy „kochanek”,
a każde ze streszczeń wymaga wspomnienia o tym, że jest to książka o miłości, trzeba jednak rozwiać nadzieje tych, którzy
liczą tutaj na obrazy namiętności. Uczucie kreowane przez Isabel Allende
jest niebywale trwałe, wręcz niezniszczalne i chociaż pozornie ograniczone do
chwil uniesień, okazuje się czymś więcej - czymś nadającym życiu sens. „Japoński kochanek” to nie romans, a
historia skomplikowanej miłości stawiającej czoła wyzwaniom kiedyś - w obliczu
wojny i teraz - kiedy losy zakochanych ludzi rozeszły się w dwie, różne strony.
To jednak także opowieść o przyjaźni, zaufaniu, o nadziei, tęsknocie oraz odchodzeniu
i chociaż to wszystko wydaje się tak przyziemne, w rzeczywistości jest naprawdę
wyjątkowe.
Isabel Allende spieszy z każdym kolejnym wydarzeniem, zapełniając nieobszerną książkę ogromem różnorodnych wydarzeń. Nie opisuje zbędnych szczegółów, a dotykając wielu wątków momentami
streszcza je do minimum. Książkę
warto czytać z uwagą i koncentracją, by nie zgubić żadnej, cennej informacji.
Trudno więc było mi wciągnąć się w klimat tej powieści i zintegrować z
bohaterami, a jednak chciałam dotrzeć do końca, który cały czas zmierzał w
nieznanym mi kierunku. A finał okazał
się wstrząsem, który utwierdził mnie w przekonaniu, że warto było poświęcić tej
historii czas.
„Japoński kochanek” to jedna z perełek gatunku powieści
obyczajowej, dająca obraz niesprawiedliwego życia, w którym zawsze można
znaleźć jakieś koło ratunkowe i miłości, która trwa wiecznie. To dojrzała, przemyślana książka z nasyconą
pomysłami, oryginalną fabułą i paletą wyrazistych bohaterów. Mi jednak, do
pełnej oceny zabrakło tej więzi z całą akcją, być może dlatego, że nie była ona
chronologiczna i spójna. I gdyby nie koniec, może już nigdy nie sięgnęłabym po
książkę tej autorki, a jednak w tym momencie mam naprawdę mieszane uczucia. Myślę,
że Isabel Allende może pozyskać sympatię tych czytelników, którzy czekają na
konkretne, mało ckliwe historie dekorowanie słodko-gorzkim uczuciem, wojną, ale i starością, kiedy przychodzi właśnie czas
podsumowań i przemyśleń. Macie ochotę na taką mieszankę emocji?
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Muza
SA
ilość stron: 318
data wydania: maj
2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Zaintrygowałaś mnie tym wstrząsającym finałem :) Z chęcią poznam tę historię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoże nie w najbliższym czasie, ale jak się uporam ze swoim stosikiem, to książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńLubię powieści Allende i tę także przeczytam obowiązkowo:)
OdpowiedzUsuńJestem szczerze zaintrygowana i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń