Noc. Migocząca żarówka, poczucie czyjejś obecności i
jednocześnie świadomość, że wokół nikogo nie ma. Nadchodzące zło, czające się
po kątach i czekające na chwilę swojej chwały, bo kiedy zbliża się przesilenie,
zaczynają dziać się rzeczy niewyjaśnione. Chyba nikt z Was nie chciałby
doświadczyć tego na własnej skórze. Ale czy nie mielibyście ochoty na to, by
pozostając w bezpiecznej odległości zasmakować jednocześnie prawdziwego
strachu? Jeżeli lubicie się bać, a skąpana mrokiem literatura trafia w Wasze
gusta, zapraszam do zapoznania się z recenzją książki Macieja Lewandowskiego.
„Splątanie” to bowiem thriller, w który warto się zagłębić, ale lepiej nie robić
tego nocą…
W progach
wrocławskiego komisariatu wita zdegradowany Jakub Kempner. Nowe dla niego
miasto, znane wyłącznie z opowieści i przeczytanych artykułów, szykuje mu nie lada
wyzwanie, którego nawet w połowie nie może być świadom. Przydzielony do sprawy
samobójstwa udaje się pod wskazany adres, gdzie poznaje nowego przełożonego.
Jednak nie hardy szef wywiera na nim szokujące wrażenie, a to, co zastaje na
miejscu zdarzenia… Zmasakrowane ciała samobójcy i jego zakatowanej babci, odcięte
palce i niedopisany list. Dlaczego dokonano tak okrutnego czynu?
Nietuzinkowe
śledztwo, wykraczające poza granice racjonalności tezy i tajemnica, która czai się
w opowieściach, przybierając formę czegoś, czego nie da się wyjaśnić. Jakub
Kempner, u boku komisarza Sławka Bauera, rusza tropem zagadki, która prowadzi
ich oboje w krąg nieobliczalnej i groźnej przeszłości. Wychodzące z mroków
cienie i ludzie dokonujący przerażających samookaleczeń. Policjanci wiedzą, że
mają do czynienia z potężnym wrogiem, ale nie zdają sobie sprawy z tego, w jak
wielkim znajdą się niebezpieczeństwie.
Nie ocenia się książki po okładce, a jednak po „Splątanie”
sięgnęłam bez ówczesnego zapoznania się ze streszczeniem. Od tak urzekła mnie
oprawa zawierająca w sobie ten pozytywny, pełen zagadek i tajemnic mrok. Miałam
tylko nadzieję, że się nie zawiodę i że w końcu będzie mi dane trochę się
przestraszyć. A bałam się nieprzeciętnie, tym bardziej, że powieść czytałam
nocą, kiedy mój mąż poszedł do pracy na nocną zmianę.
Książka Macieja
Lewandowskiego to thriller łączący w sobie elementy grozy, sensacji, okultyzmu,
ale i śledztwa. Mamy tutaj do czynienia z zamordowanym człowiekiem i policjantami
ruszającymi tropem sprawy, która jednak znacznie odbiega od tych rutynowych.
Pojawiają się sceny prawdziwej masakry, a jednak to nie na nich kończy się
kreowany klimat strachu. Autor bowiem
wprowadził w szeregi treści pradawne wierzenia i paranormalne siły, które
swoją odmiennością i nieznaną mocą budzą prawdziwy lęk.
Przyznam, że dotąd proza tego autora nie była mi znana.
Zaprzyjaźniając się jednak ze Splątaniem zauważyłam
kilka wyrazistych cech jego stylu. Maciek
Lewandowski posługuje się bogatym zasobem słów dopasowując je do odpowiedniego
środowiska i sytuacji. Kiedy trzeba potrafi konkretnie, po męsku przekląć,
kiedy indziej zaś czaruje starannym opisem jednak absolutnie dalekim od tego kreującego
przyjemne i relaksujące obrazy. A propos wspomnianych opisów, muszę wspomnieć o niezwykłej umiejętności
tworzenia tła całej historii. Czytając miałam wrażenie, że oglądam film w
okularach 3D, a wszystko to, co zostało zapisane na kartach książki, dzieje się
wokół mnie. Pan Maciek nie żałuje słów, w efekcie czego czytelnik musi przygotować się na całkiem obszerne szkice
panującego klimatu oraz wyglądu poszczególnych miejsc. Ja osobiście nie jestem
wielbicielką długich opisów, a jednak w tym wypadku absolutnie nie czułam się znudzona.
Jedyne, czego mogłabym się doczepić, to sylwetka głównego
bohatera, jak dla mnie nieco niejednolita i odrobinę mniej wyrazista aniżeli
chociażby drugoplanowa postać komisarza Bauera – budzącego respekt i
przyciągającego uwagę. Cała reszta łącznie z klimatem powieści, stylem i
oczywiście ogólnym pomysłem naprawdę przypadła mi do gustu.
Sądzę, że „Splątanie”
to nie tylko dobra, ale nawet bardzo dobra powieść w sam raz dla wielbicieli
mrocznej aury z śledztwem i paranormalnymi siłami na czele. Wymagająca
skupienia, nieco skomplikowana, dopracowana, ale przede wszystkim potrafiąca
wywołać dreszcz przebiegający ciało. Nie chciałabym tutaj czynić porównań do
Kinga czy Lovecrafta, ponieważ każdy autor ma tak naprawdę swój własny,
oryginalny styl, niemniej jednak jeżeli sięgacie po zagraniczne książki tego
gatunku, przekonajcie się, że nasze rodzime wcale nie są gorsze, a na pewno
gorsza nie jest ta.
moja ocena: 5-/6
wydawnictwo:
Videograf
gatunek: thriller
ilość stron: 437
rok wydania: 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Videograf.
------------------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA
Chciałam
przypomnieć o opisywanej już na fanpage’u zniżce – 20% na zakupy w księgarni BookMaster. Korzystając z kuponu o
treści: DZIEN-OJCA-2016 do dnia 23
czerwca macie obniżone ceny całego asortymentu.
Całkiem intrygująca zbrodnia, a okładka rzeczywiście hipnotyzuje.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na liście do przeczytania, bo zauważyłam ją kiedyś w zapowiedziach. Jest chyba mało znana, a sądząc po twojej recenzji - to wielka szkoda. Teraz na pewno zwrócę na nią większą uwagę, bo przyznam, że po dopisaniu do listy zapomniałam o niej i dopiero twoja recenzja mi przypomniała. ;)
OdpowiedzUsuńMogłabym przeczytać, bo fabuła ciekawa:)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście interesująca. Nie czytalabym tego w nocy, bo bym pewnie nie dała rady, ale generalnie chętnie bym się z tą książką zapoznała. Polski autor thrillera może być ciekawa odmianą:)
OdpowiedzUsuńCo dopiero oglądałam "Ostatni egzorcyzm" i jestem gotowa podjąć się takiego wyzwania.
OdpowiedzUsuńZapisuję na listę i w wolnej chwili sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń