Każdy z nas poszukuje swojego własnego szczęścia. Przecież żyjemy właśnie po to, by realizować marzenia i osiągać niekończący się stan zadowolenia i radości. Niejednokrotnie bywa tak, że na tej krętej drodze prowadzącej do sukcesu, stają trudne do ominięcia przeszkody. I chociaż nieraz wcale nie jest łatwo, należy znaleźć sposób, by je przejść i nie odpuszczając ruszać dalej przed siebie. Niesprzyjający nam ludzie, nieszczęścia wynikające z bycia w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie – przypadków ludzkich problemów można byłoby wymienić naprawdę wiele. Najgorzej jednak wtedy, kiedy dopływ do szczęścia blokujemy sobie my sami i tkwiąc w smutku tylko się w nim pogrążamy. Czy to możliwe? Oczywiście. A doskonałym przykładem na to jest Kaśka Laska, bohaterka książki Sylwii Trojanowskiej – „Szkoła latania”.
Osiemnastoletnia
Kaśka nienawidzi samej siebie. Nie mogąc znieść widoku własnego ciała czuje
żal, że dopuściła do osiągnięcia trzycyfrowej liczby wskazywanej przez domową
wagę. Wytykana przez rówieśniczki, ucieka od uczestnictwa w życiu towarzyskim.
Aż do pewnego dnia, kiedy szala goryczy się przelewa i dziewczyna postanawia
coś ze sobą zrobić. Odwiedzając gabinet rekomendowanej dietetyczki, nie ma
pojęcia, jak wielka zmiana szykuje się w jej codzienności. Odtąd nie będzie
podjadania czy bezczynnego siedzenia na mięciutkiej sofie. Kaśka musi działać.
Już wkrótce okazuje się, że ponadludzki wysiłek naprawdę się opłaca. Powoli
maleją kolejne liczby określające zarówno objętość w pasie, jak i wagę ciała. A
dziewczyna, nabierając pewności siebie, staje się nowym, szczęśliwszym
człowiekiem. To jednak nie wszystko. Na jednej z terapii Katarzyna dostrzega wpatrującego
się w nią chłopaka. Maks, bo tak ma na imię tajemniczy mężczyzna, traktuje ją
inaczej, aniżeli pozostałych. Niedługo potem szczuplejąca nastolatka otrzymuje
od niego maila, z którego wynika, że jest nią zainteresowany! Tylko czy aby na
pewno? Przecież Kaśka dopiero co widziała go u boku atrakcyjnej blondynki…
Kaśka Laska była jedną z tych dziewczyn, które nie
zważają uwagi na ilość i jakość pochłanianego jedzenia. Dopingowana przez
zdziwaczałą ciotkę Matyldę i chwalona za bujne kształty, napychała się na
rodzinnych uroczystościach do granic ludzkiej wytrzymałości. Niestety poza
domem nie wszystko wydawało się takie kolorowe. Szczere do bólu koleżanki nie
szczędziły jej przykrych słów, stąd też dziewczyna raczej stroniła od spotkań z
rówieśnikami. Pewnego dnia uświadomiła sobie jednak to, że tak naprawdę ma
poważny problem. Ogromna nadwaga nie tylko przekreślała ją z uczestnictwa w
życiu towarzyskim, ale była także zagrożeniem dla jej organizmu narażonego na
liczne choroby. Zrozpaczona Kaśka zdecydowała się na odważny krok w stronę
lepszego życia i zawitała w gabinecie dietetyka. Początkowe wizyty u
nietrafionych specjalistów okazały się tylko zniechęcające. Ale kiedy
dziewczyna trafiła w ręce Penelopy, wszystko się zmieniło. I tak Kaśka dostała
się do Szkoły Latania, a takowa pozwoliła jej nie tylko schudnąć, ale i znaleźć
prawdziwą miłość.
Uczucie spadające na główną bohaterkę to nie szalejąca
namiętnością, tykająca bomba wypełniona emocjami. To szczera i stawiająca
ostrożne kroki relacja, która od tytułu „skomplikowanej” jednak nie stroni.
Maks, dobry, wrażliwy i uczynny chłopak, wydaje się być idealnym partnerem.
Niepewna siebie Kaśka, niezbyt ufna ze względu na życiowe doświadczenia, ma
jednak twardy orzech do zgryzienia. Zagubiona w nowej sytuacji, w której się
znalazła, musi rozwikłać zagadkę dziewczyny, która od jakiegoś czasu obwiesza
się na szyi podrywającego ją chłopaka. Czy zatem Maks jest już zajęty? Kim w takim
razie jest dla niego Katarzyna?
„Szkoła latania” to niezwykle pozytywna powieść
poruszająca dość istotny problem, jakim jest otyłość. Temat przez wielu
bagatelizowany, bądź celowo niezauważany, momentami przeradza się w przeciwną
skrajność, jaką jest rozpacz i poczucie bycia chorym. A jednak nie warto
rozpaczać i swój wewnętrzny żal przemienić w działanie. Tylko dzięki samemu
sobie, kierując się wytrwałością, odpowiednią motywacją i samozaparciem, można
odmienić swój los. Otyłość to wcale nie piętno na całe życie, ale kolejny,
słabszy etap, który da się przejść z sukcesem wymalowanym na twarzy. Właśnie
tego doświadczyła główna bohaterka, która z powątpiewającej we własne siły
dziewczyny stała się o wiele pewniejszą siebie, szczęśliwą i zakochaną kobietą.
Książka przepełniona jest optymizmem, chociaż na początku
bohaterce wcale nie jest tak łatwo. Pojawiają się tutaj zabawne, poprawiające
humor dialogi i sytuacje, a wszystko dzięki Szkole latania, do której trafia
Kaśka. Jak się okazuje, o prawdziwym pięknie człowieka i jego wartości nie
stanowi wygląd zewnętrzny, a to, co prezentuje on swoim zachowaniem, bo tego
nigdy nie można utracić. Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawiła całkiem
trudny przypadek, którego doświadczają tysiące osób na całym świecie. Jej
powieść jest doskonałą motywacją do walki z problemem, który można pokonać, ale
trzeba tylko tego chcieć. Ta książka jest o wiele lepsza aniżeli wizyta u
specjalisty i może okazać się dla wielu wielkim krokiem w stronę lepszego
życia. Uczy tego niezwykle sympatyczna Kaśka i jej zakręcone losy, stanowiące dla
czytelnika pozytywną i bardzo miłą rozrywkę.
Oryginalny pomysł na poprowadzenie całej fabuły,
wyjątkowa główna bohaterka oraz przypadające do gustu postaci drugoplanowe
czynią ze Szkoły latania przyjemną
historię dla kobiet, nie tylko tych, które walczą z problemem znacznej nadwagi.
To niosąca nadzieję opowieść, która kończy się takim finałem, że koniecznie
trzeba będzie sięgnąć po kontynuację, a takowa już wkrótce. Autorka podarowała
czytelnikom coś, na co wielu z nich długo czekało. Wreszcie pojawiła się
książka, która odważnie przedstawia unikany w literaturze problem otyłości. Nie
ma tutaj krytyki i ten tytuł nie jest też z pewnością poradnikiem, a pomimo to „Szkoła
latania” pokazuje sposób, dzięki któremu życie z pokonaną nadwagą może stać się
piękniejsze.
Motywująca, relaksująca i wciągająca. Sylwia Trojanowska
ma niewątpliwy dar kreowania dobrych powieści dla kobiet. Jedynym minusem
wydaje mi się tutaj postać dziewczyny Maksa, która odrobinę zbyt sztuczna,
nieraz zachowuje się karykaturalnie. A może właśnie o to chodziło? Książkę
polecam i tym nieco „większym” paniom, będącym dopiero co na początku trudnej,
ale opłacalnej drogi w stronę szczęścia i tym, które na nadmiar kilogramów nie
narzekają. U boku powieściowej Kaśki wstąpcie do Szkoły latania i pofruńcie
przez jej wielką przygodę razem z nią.
moja ocena: 5-/6
wydawnictwo:
Videograf
ilość stron: 277
data wydania: lipiec 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Videograf.
Lubię takie klimatyczne powieści dla kobiet, więc z chęcią się skuszę.
OdpowiedzUsuńOd dosyć dawna poluję na tę książkę, bo bardzo chciałabym ją przeczytać. A twoja recenzja tym bardziej mnie do niej zachęca :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tego typu- z ciekawym tematem, odrobiną motywacji i interesującym przesłaniem, a może i przestrogą :)
OdpowiedzUsuńZnowu jakaś warta uwagi książka u Ciebie :) Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Wydaje się bardzo ciekawa książka i na czasie. Już od jakiegoś czasu mnie ciekawi...
OdpowiedzUsuńhttp://askier-pisze.blogspot.com
Ważny temat, dobrze mi znany z obserwacji. Wciąż bolesny, a nawet coraz bardziej. Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńOkładka jest interesująca, tytuł intrygujący i tak jak przed przeczytaniem Twojej recenzji nie miałam ochoty na tę powieść, tak już po jej lekturze wiem, że muszę kiedyś przeczytać! :P
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę już od jakiegoś czasu i coraz bardziej mnie interesuje. Może jak kolejka się trochę skróci, przeczytam i tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja fantastycznej książki :) Przeczytałam już ją i po prostu nie mogę doczekać się kolejnej części
OdpowiedzUsuńpozdrawiam