„ – Charlotte, muszę ci coś wyznać –
powiedziałem […]
- Nie krępuj się.
- Mój kot jest zboczony.
Roześmiała się. – Wobec tego wygląda na to,
że będziemy się wszyscy troje dobrze dogadywać.”
Ładnie wyrzeźbiona klata zdobiąca okładkę, czerwone
Editio i tytuł niepozostawiający żadnych wątpliwości. „Pan Wyposażony”, powieść
autorstwa Lauren Blakely to romans, a może raczej romansik biorąc pod uwagę niezbyt
pokaźną ilość dwustu trzydziestu stron. Książka na jeden wieczór? Historia
godna uwagi? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i macie dość
bohaterów naznaczonych dramatami przeszłości, zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Spencer Holiday to
mężczyzna sukcesu, człowiek, który nie mógłby zanegować faktu, że jest
szczęściarzem. Wspaniała rodzina, przynosząca dochody firma, wianuszek
otwartych na przygody kobiet i Charlotte – jego odwieczna i niezawodna
przyjaciółka. Spokojne i poukładane życie nie może jednak trwać wiecznie.
Sytuacja mężczyzny komplikuje się w momencie, kiedy na potrzeby ważnej
transakcji musi odegrać rolę przykładnego, ustatkowanego i zaręczonego biznesmena.
Spencer zaprasza do spektaklu Charlotte, która wedle wskazówek, na potrzeby zaistniałych
okoliczności, zostanie jego przyszłą żoną. Ale to, co miało być grą pozorów,
zaczyna nabierać realnego kształtu.
I PRZEMÓWIŁ ON
Autorka postawiła na pierwszoosobową
narrację oddając prawo do głosu głównemu
bohaterowi. Spencer, trochę podobnie jak Drew Evans z Zaplątanych Emmy Chase, to zakręcony gość, który sili się na humor, nie dorównując
jednak wspomnianemu przed momentem, literackiemu koledze. Przystojny i lubiący
wyzwania zaintrygował mnie pewnością
siebie, która – ku mojemu zaskoczeniu – pomimo wyraźnego akcentu narcyzmu okazała
się całkiem urocza. To jedyny bohater
tej książki, który w moich oczach zyskał wyraźny kształt, ale taki scenariusz
wcale mnie nie dziwi – wszak Spencer jest jej narratorem. Charlotte, pomimo
swojej serdeczności i gotowości do pomocy, wydała mi się zbyt papierowa, nie wspominając już o postaciach drugoplanowych.
A PRZECIEŻ
WIERZYLI W PRZYJAŹŃ
Ewoluująca
przyjaźń, główny temat tej powieści, nie należy do tych najbardziej oryginalnych.
Jest za to niezłym materiałem na odmóżdżający
i lekki w przekazie romans, którym ta książka okazała się być. Wbrew
pozorom, sceny seksu nie zajmują połowy
treści, choć główny bohater nie szczędzi czytelnikowi erotycznych aluzji. Jak
zatem została uwita akcja? Autorka uplotła ją z zawahań postaci i walki z ich pragnieniami. Jest także towarzyszący miłości
motyw wyjątkowo ważnej transakcji
handlowej, od której przecież wszystko się zaczęło i na której wszystko się
kończy. Całość wypada przeciętnie. Nie czyta się źle, ale bez większych emocji czy zaangażowania w bieg tej historii.
DLA KOGO?
Podobało mi się to, że autorka postawiła na normalność, nie
dekorując książki naciąganymi dramatami. Zastąpiła to kuriozalnym pomysłem,
który nadał całości ton żartobliwej sytuacji, przy której jednak nie zrywałam boków. Bardzo lekka w swoim wydźwięku, raczej nie
niosąca przekazu, przewidywalna – powieść na godzinę, dwie, maksymalnie jeden
wieczór. Dobra dla oczekujących od literatury krótkotrwałej rozrywki, po
której nie trzeba mieć obaw o kaca książkowego.
wydawnictwo:
Editio Red
kategoria: romans
ilość stron: 234
data wydania: styczeń 2018
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Myślę, że dam tej książce szansę, chociaż nie wiem kiedy przeczytam wszystko co planuję. :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo. Najgorsze jest to, że w samym domu mam już ze 20 książek czekających na recenzję :D
UsuńBardzo jestem jej ciekawa :) aktualnie lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńNie nastawiaj się jednak na wysoką jakość, bo książka to raczej lekka i dość przecięta lekturka.
UsuńMyślę, że dam książce szansę bo raczej pozytywne opinie spotykam. Chociaż początkowo nie miałam planów jej czytać - tytuł dość mocno zniechęca. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest zła, ale bardzo lekka i przewidywalna. Jako nałogowy czytelnik romansów, nie znalazłam w niej nic wyróżniającego, w wyniku czego oceniam ją jako przeciętną lekturę.
UsuńTak mnie śmieszy ten tytuł, że nie wiem, czy dałabym radę poznać tę historię. ;-)
OdpowiedzUsuńNie będę Ci jej jakoś szczególnie polecać, bo książka wypadła przeciętnie.
UsuńKolejny tytuł na liście niezobowiązujących lektur.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest zła, ale jej przewidywalny ton i raczej jednotorowa akcja czynią ją przeciętną.
UsuńNie ciągnie mnie do takich ksiazek :)
OdpowiedzUsuńJa też obiecuję sobie, że już więcej nie sięgnę po taką tematykę, a potem widzę kolejne premiery i nie potrafię się powstrzymać :)
UsuńKsiążkę mogłabym przeczytać, ale nie jest to mój priorytet. Jak ją spotkam w bibliotece, to ok, ale na pewno kupować jej nie będę. ;]
OdpowiedzUsuńP.S Mam ten tusz z Lovely :D Genialny jest. ;)
Haha, zgadzam się. Biorąc pod uwagę niską cenę jakość naprawdę satysfakcjonuje :)
UsuńPierwsze opinie o tej książce jakie przeczytałam były negatywne i postanowiłam sobie wtedy, że tej książki nie przeczytam, bo zwyczajnie szkoda czasu. Jednak im więcej recenzji się pojawiało, w większości pozytywne, to jednak nabrałam na nią ochoty. Być może nie jest to wybitna lektura, ale myślę że na wieczór będzie okej i chętnie dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma pozytywny, lekki wydźwięk, ale jest bardzo sztampową i szczerze powiedziawszy - przeciętną lekturą.Tak też z resztą napisałam. Nie ma co nastawiać się na cuda.
UsuńBardzo fajna okładka :p zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) A na odwiedziny do Ciebie już wpadłam.
UsuńRelaksacyjna i odprezajaca, lekka i niezobowiązująca - takie książki też są potrzebne 😊
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Tylko trzeba do nich podchodzić bez wielkich oczekiwań.
Usuń