Każdy z nas odbył już jakieś własne podróże. Wyjazdy do różnych
miast, państw czy też nawet i na inne kontynenty. Zmieniamy miejsce położenia
ze względów służbowych, osobistych bądź też edukacyjnych. Najciekawsze są
jednak te wojaże, które obdarowują nas nowymi doświadczeniami. Podróże odbyte
po to, by poznać świat. Odmienne kultury, nieznane dotąd tradycje, cuda natury,
których nie są w stanie oddać nawet najpiękniejsze widokówki. To, co podczas
takich eskapad przeżywamy, zostaje z nami na zawsze. Odległa podróż dla każdego
z nas może jednak mieć nieco inny wymiar i wydźwięk. Dla niektórych wydaje się
nią wyjazd na południe Europy - inni, by poczuć orientalną woń odmienności,
muszą koniecznie zmienić kontynent. Co zatem powiedzieć o idei przebycia trzech
Ameryk, a tym samym, o pomyśle pokonania trzydziestu tysięcy kilometrów!? Jak
wiele trzeba mieć w sobie odwagi, by wyruszyć w nieznany świat i przekroczyć
liczne granice na własną rękę? O tym opowiada nam Tomasz Gorazdowski, który
swoją wielką podróż rozpoczął na Alasce i z powodzeniem zakończył na Ziemi
Ognistej. Zapraszam zatem do zapoznania się z moją recenzją książki „Przez trzy
Ameryki. 30 tysięcy kilometrów z Alaski do Ziemi Ognistej.”
Jak wiele odmian może mieć ten sam, z pozoru, angielski i
jak niewiele może znaczyć w starciu z Azjatami, którzy nim się posługują? Co
należy zrobić, żeby móc legalnie poruszać się samochodem w egzotycznym Meksyku?
Jaki wymiar ma smak wina w argentyńskiej Mendozie?
Tomasz Gorazdowski, u boku niezawodnego kolegi Olka,
kładzie stopę na ziemi Alaski, by stanąć oko w oko z lądem Ameryki, która przez
jakiś czas stanie się jego domem. Wyrusza w niezapomnianą podróż, by móc
pokonać 30 tysięcy kilometrów samochodem, który będąc zaledwie zwykłą rzeczą
martwą, dostarczy mu wiele, mniej lub też i bardziej komfortowych przeżyć.
Odwiedzając Kanadę, Stany Zjednoczone, Meksyk , Gwatemalę
czy Boliwię autor książki poszerza horyzonty własnej wiedzy na temat
otaczającego go świata, bo podczas takich podróży doświadcza się czegoś, o czym
nie są w stanie napisać żadne książkowe przewodniki.
Jak przechytrzyć zagraniczną policję? Bez trzeźwego
myślenia i kreatywności Tomasz mógłby nie ukończyć wyjazdu z tak wielką
satysfakcją. Otóż według wskazówek tegoż podróżnika, nieraz lepiej udawać
„debila”, by wyjść z sytuacji cało. Jak istotną rolę w Meksyku odgrywają
telenowele i czy mają one wpływ na ludzi zamieszkujących ten kraj? Czym różni
się Wielki Piątek w Gwatemali od tego,
który obchodzimy u nas? Autor książki, z niezwykłym zaangażowaniem, oddaniem i
nutą nieustannego humoru relacjonuje to, co było mu dane zobaczyć podczas
niezapomnianego wyjazdu. Buszując po drogach trzech Ameryk, odwiedzając nie
tylko bezpieczne wioski, ale i terytoria słynące z porachunków mafijnych, Tomasz
Gorazdowski z odwagą przemierzał nieznany mu ląd, umiejętnie przystosowując się
do panujących wokół niego warunków. Czy wiedzielibyście o tym, że jazda na
światłach awaryjnych w Meksyku może przykładowo oznaczać to, że ktoś nie umie
jeździć bądź jest zwyczajnie pijany? Zaś by mieć prawo jazdy, wystarczy po
prostu je kupić? Czy chcielibyście dowiedzieć się tego, jak działa na turystę
widok pojawiającego się strażnika dzierżącego w ręku przeładowaną strzelbę?
By poznać odpowiedzi na wszystkie powyższe pytania i by
poszerzyć swoją wiedzę o wspomnianych zagadnieniach, wystarczy sięgnąć do
książki pana Gorazdowskiego. Przygotowawszy niesamowitą relację z dalekiej
podróży, autor, jak gdyby pakując czytelnika w podręczny bagaż, zabiera go ze
sobą w wyboistą eskapadę pełną niespodziewanych przygód. Jest naprawdę wesoło i
śmiesznie, chociaż momentami robi się niebezpiecznie i niekoniecznie tak miło.
Ale czym byłyby wspomnienia nieokraszone nutą emocji i niepewności? Tylko zbiór
różnorakich przeżyć czyni wyjazd tak wyjątkowym i tak niezapomnianym.
Rozpoczynając podróż z książką pana Tomasza, czytelnik od
razu ma okazję zderzyć się z nietuzinkowym i nieprzebierającym w słowach stylem
autora. Humor, widoczny na każdej
kolejnej karcie, idealnie odzwierciedla klimat, jaki towarzyszył dwóm Polakom
stąpającym po chwiejnym gruncie. Bo tam, w odległych zakątkach Ameryki,
wystarczyło po prostu nieodpowiednio się zachować, a wszystkie plany mogły
legnąć w gruzach.
„Przez trzy Ameryki. 30 tysięcy kilometrów z Alaski do
Ziemi Ognistej” to wyjątkowa relacja, która skupia się nie tyle na opisach
nudnych faktów, ile na osobistych doświadczeniach, a tych nie brak. Oprócz
bogatej relacji, czytelnik może spodziewać się wielu niezbędnych porad, o
których warto pamiętać wybierając się w opisywane w książce rejony. Stąd
dowiedzie się między innymi o tym, gdzie warto kupić ubezpieczenie samochodu, a
gdzie takowe jest całkowicie zbędne. I z pewnością zapamiętajcie to, by w
Meksyku absolutnie „nie kozaczyć”.
Styl, jakim została napisana książka, jest lekki,
zabarwiony smacznym humorem i niesamowitymi porównaniami. Autor sypie
ciekawostkami jak z worka pełnego niespodzianek, chociaż na początku miałam
obawy o to, że będzie nieco nudnawo. Całość pochłonęłam bardzo szybko,
odkrywając wiele nowych rzeczy. Dotąd miałam bowiem styczność raczej z tematyką
podróżniczą dotyczącą Afryki oraz niecywilizowanych plemion Ameryki
Południowej. Tutaj cywilizacja była, ale znaczenie tego słowa, jak sami się
przekonacie, gdzieniegdzie nieco różni się od naszych standardów.
Jak niebezpieczne jest najgroźniejsze miasto świata? Jak
wygląda wizyta w kościele, gdzie katolicyzm miesza się z ludowymi wierzeniami? Jak
wyglądały niebanalne przeprawy przez złowrogie granice Ameryk? I jakież to
niespodzianki przygotowywał podróżnikom samochód, na którym tak polegali?
Poznajcie 30 tysięcy kilometrów odległych i pełnych
egzotyki miejsc.
moja ocena: 5-/6
ilość stron: 300
wydawnictwo: Znak
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak.
Takim książkom mówię zdecydowane tak ;)
OdpowiedzUsuńJa sama nie mam środków na podróże, ale marzę o nich. Książka jest doskonałą namiastką ;)
Widziałam tę książkę w zapowiedziach i od razu pomyślałam, że muszę ją przeczytać, a recenzja utwierdziła mnie w tym.
OdpowiedzUsuń30 tysięcy kilometrów to naprawdę dużo. Z chęcią zagłębiłabym się w tę książkę.
OdpowiedzUsuńMam ją na swojej półce i niedługo planuję zabrać się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńMiałam wielką przyjemność wysłuchiwania prelekcji tych panów na temat ich wyprawy na Kolosach, takim wielkim spotkaniu podróżników w Gdyni. To była jedna z prezentacji, które najbardziej zapadły mi w pamięć, chłopaki opowiadali ciekawie, z polotem, lekkością i humorem. Znam więc jakąś część tej historii, ale z wielką przyjemnością sięgnę po książkę Gorazdowskiego, gdy tylko ją znajdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Eurydyka
Książka świetnie się zapowiada, z Pani opisu, jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię podróże, choć jeszcze tak naprawdę nigdzie byłam. W każdym razie, jak będę miała okazję, zapoznam się z treścią tej pozycji. ^_^
OdpowiedzUsuń*choć jeszcze tak naprawdę nigdzie nie byłam
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za błąd. :)
Uwielbiam książki podróżnicze, to jedne z moich ulubionych. Jak tylko będę miała okazje, to na pewno sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, bo wydaje się być ciekawa a ja lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tą książką, ale chyba się na nią skuszę.. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zarówno książki jak i programy podróżnicze. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń