Dom – to nie tylko budynek, w którym żyjemy. To przede
wszystkim ludzie i otoczenie, do którego chcemy wracać. Zapytani o to, czym dla
nas jest, wielu odpowiedziałoby, że bezpieczeństwem i oazą, która wycisza,
uspokaja i daje energię na kolejne, trudne dni. Właśnie dom jest tym czymś,
czego nie można kupić za żadne pieniądze, bo ten prawdziwy nie jest zbudowany z
cegieł, a z uczuć. Jednakże jak się okazuje, nie wszyscy mają takie szczęście.
I nie chodzi tutaj o samotność, a o brak takich ludzi, którzy oprócz
zwyczajnego bycia, podkreślają swoją obecnością wartość każdego, kolejnego
dnia. Najgorsza ponoć jest bowiem ta pustka, która dopada człowieka wśród osób
najbliższych. Co jednak, kiedy
scenariusz wygląda jeszcze inaczej, gorzej? Kiedy to właśnie dom, bastion
spokoju, staje się piekłem, do którego aż strach powracać? Co w przypadku, gdy
człowiek czuje się nie tylko samotny, ale także i zastraszony? Kiedy katami
okazują się ci, w których pokładaliśmy największe nadzieje? W takim właśnie
świecie przychodzi funkcjonować Alice, bohaterce powieści autorstwa Sophie
Hannah – „Buźka”.
Alice Fancourt,
zamieszkując wraz z mężem posiadłość zamożnej i wpływowej teściowej, nie może
narzekać na mało dostatnie życie. Dotąd wszystko wydawało się idealne –
szanujący ją mąż, dbająca o nią Vivienne – jego matka oraz małe dziecko, które
dopiero co Alice urodziła. Właśnie minęło kilka dni, od kiedy ona i David
zostali szczęśliwymi rodzicami. Kobieta otrzymując od teściowej prezent w
postaci członkowstwa w jednym z klubów dla elit, po raz pierwszy od czasu
porodu opuszcza dom, by zrobić coś wyłącznie dla siebie. Wracając zauważa coś
nietypowego – otwarte, wejściowe drzwi, co nigdy dotąd nie miało miejsca. Zaniepokojona
odkrywa, że mąż, zamiast pilnować dziecka, na chwilę zasnął. Podbiegając do
łóżeczka, na moment się uspokaja. W dziecięcej pościeli leży mała istotka,
jednakże Alice szybko przekonuje się o tym, iż to nie jest jej córeczka. Zrozpaczona
błaga męża o interwencję, aczkolwiek zamiast pomocy, zyskuje pogardę. David
twierdzi, że Alice oszalała, a dziecko znajdujące się w ich domu to nikt inny,
jak ich własna potomkini. Wkrótce jednak zacznie nie tylko lekceważyć niepewność
i błagania żony. Zapragnie ją zniszczyć…
Policja, na czele
z funkcjonariuszem Simonem, ma niełatwy orzech do zgryzienia. Otrzymawszy od
kobiety zgłoszenie o zaginionym dziecku, nie może rozpocząć postępowania, gdyż
takowo, według relacji innych
domowników, leży bezpiecznie we własnym łóżeczku. Prowadzone są więc jedynie
rozmowy mające na celu rozeznanie całej sytuacji i wszystko wskazuje na to, że
Alice – osoba zgłaszająca porwanie córeczki, cierpi na depresję poporodową. Sprawa
zostaje więc po części zbagatelizowana.
źródło |
Tydzień później na
posterunek trafia informacja, że zaginęło nie tylko dziecko, ale także i Alice
Fancourt…
Autorka książki wprowadza czytelnika w dwa światy. W
pierwszym z nich narratorem staje się Alice, kobieta, która powracając do domu
zastaje w łóżeczku nie swoje dziecko. Uznana przez męża za szaloną i pozbawiona
jakiegokolwiek wsparcia, zaczyna podejrzewać go o popełnienie przestępstwa – o porwanie
i podmienienie własnej córki. Dlaczego David miałby to zrobić? Trudno jej powiedzieć, jednakże kobieta jest przekonana,
że pod tym samym dachem co ona, nie przebywa Florence – jej prawdziwe dziecko.
Czekając na powracającą z wakacji teściową i licząc na jej pomoc, Alice mocno
się rozczarowuje. Vivienne, która dyryguje życiem całej rodziny, nie jest w
stanie do końca jej uwierzyć, a David zrobi wszystko, by matka stanęła po jego
stronie.
Tymczasem w drugi świat wprowadza czytelnika bohater przejawiający
się w trzeciej osobie. Tym razem z luksusowego domu zagadkowej rodziny
przenosimy się na posterunek policji, gdzie funkcjonariusze, na czele z Simonem,
próbują rozgryźć zgłoszenie o zniknięciu, czy też podmienieniu dziecka. Kiedy
dociera do nich informacja o zaginięciu Alice i małej córeczki, rozpoczyna się
prawdziwy wyścig z czasem. Zatrzymany David nie przyznaje się do winy, chociaż
śledczy przypominają sobie przypadek, kiedy to została zamordowana jego
pierwsza żona. Co prawda jej zabójca właśnie siedzi w więzieniu, ale czy aby na
pewno sprawiedliwość została wymierzona właściwej osobie?
„Czuję na karku oddech Davida.- Słusznie się boisz – szepcze.”
„Buźka” to niesamowity thriller psychologiczny. Napisany
tak, że do końca nie wiadomo kto jest tym winnym. Trzymając w napięciu, pobudza
szare komórki, które nawet pracując na najwyższych obrotach nie są w stanie rozwikłać
tej skomplikowanej zagadki. Dwie różne
relacje, dwie odmienne perspektywy, mnóstwo hipotez, niejasności – ale jedna,
zaskakująca i z pewnością wyczekiwana przez wielu prawda. Emocji tutaj nie
brak, tak samo jak wydarzeń i interesujących faktów. Kiedy wydawałoby się, że
stoimy o krok od poznania rzeczywistych faktów, kolejne strony wprowadzają
nieco zamieszania i już sami nie wiemy, czy na sto procent jesteśmy pewni
swojego zdania. Sophie Hannah posłużyła
się doskonale wykreowanymi bohaterami. Wykorzystała różne rodzaje osobowości, co
pozwoliło na stworzenie sytuacji tak zawiłej, że wszystko może się zdarzyć, a
każda z nasuniętych myśli może okazać się prawdopodobna.
Alice czuje się samotna w domu władczej teściowej, u boku
męża wypełniającego każde polecenie mamy. Bohaterka sama zauważa, że ulega
Vivienne decydującej o wszystkim i za wszystkich. Czy jednak panika dotycząca
podmienienia dziecka to nie wynik depresji poporodowej i problemów związanych z
nową sytuacją? Czy kobieta aby na pewno jest poczytalna?
David, cieszący się z faktu bycia ojcem, jest opiekuńczym,
względem dziecka, mężczyzną. Wykonując polecenia matki nie potrafi podejmować
samodzielnych decyzji, czy się jej sprzeciwiać. Jednakże kiedy jego żona oskarża
go o dokonanie przestępstwa, David, w tajemnicy przed własną rodzicielką,
zaczyna Alice dręczyć.
Vivienne to z kolei najbardziej władcza postać. Nie
obawiająca się niczego i nikogo, zamożna i niezwykle zaradna kobieta, decyduje
o życiu syna, synowej, wnuka z pierwszego małżeństwa Davida oraz niedawno
narodzonej wnuczki. Dbająca o rodzinę, niejednokrotnie przekracza jednak
granice, których powinna szanować.
„Strata jednej żony, to nieszczęście. Strata dwóch zakrawa już na niedbalstwo.”
Wraz z pierwszą stroną Buźki czytelnik wkracza z świat patologicznej sytuacji. Powieść
niewątpliwie wciąga i zaciekawia. W moim przypadku pojawiło się coś jeszcze. Coś
jakby deja vu. Miałam wrażenie, że z daną sytuacją już kiedyś się zetknęłam i
po przeczytaniu kilkunastu stron przekonałam się, że moje przypuszczenia
okazały się prawdziwe. Otóż „Buźka” Sophie Hannah to książka, która została wydana
kiedyś przez inne wydawnictwo i nosiła nieco inaczej brzmiący tytuł – „Twarzyczka”.
Mogę powiedzieć Wam z czystym sumieniem, że pomimo upływu kilku lat, pytana o
najlepsze thrillery jakie miałam okazję przeczytać, zawsze wymieniałam tę
książkę. Z przyjemnością więc powróciłam do tej lektury i wiem, że wybierając
ją nie zawiedziecie się. Tutaj cała sytuacja zostaje nakreślona od razu. Nie ma
więc długich domysłów kto jest kim i jaką odkrywa rolę. Dzięki temu czytelnik
może całkowicie skupić się na rozwiązywaniu problemu, nie marnując czasu i
energii na to, co zbędne.
„- Mama Laura była niegrzeczna, prawda tatusiu? – Felix odwraca się do Davida (…)- Mama Laura była niegrzeczna i umarła. Czy Alice też umrze?”
Książka niewątpliwie jest thrillerem psychologicznym, w
dokładnym tego słowa znaczeniu. Czytelnik momentami sam czuje się dręczony –
brakiem niezbitych dowodów, niejasnością sytuacji, ale też wydarzeniami, w
których bezsilnie walczy o sprawiedliwość i prawdę. Pojawiają się emocje i nieodparta
chęć poznania dalszego rozwoju sytuacji. W takim właśnie burzliwym stanie
dociera się do samego końca powieści, gdzie potem następuje finał, którego
składniki ciężko byłoby przewidzieć.
Powieść „Buźka” polecam więc wszystkim wielbicielom tego
gatunku i przede wszystkim fanom Sophie Hannah, którą mieliście okazję poznać
już dzięki chociażby takiej książce jak „Inicjały zbrodni”. Myślę, że z tą
pozycją nie będziecie się nudzić. Ale pamiętajcie, by wyposażyć się w spore
pokłady cierpliwości i stalowe nerwy.
„(…) już pora na małe chochliki (…) Do łóżka pędzą wnet smyki!”
moja ocena: 5/6
ilość stron: 384
premiera: 11 czerwca 2015
wydawnictwo: Literackie
A już dzisiaj premiera książki "Błąd w zeznaniach" Sophie Hannah. Zapraszam do obejrzenia filmiku promocyjnego, w którym przemawia do Was sama autorka.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu.
Ja mam za słabe nerwy na tę lekturę
OdpowiedzUsuńDobrze napisane thrillery psychologiczne po prostu uwielbiam. A prozę tej autorki z chęcią bym poznała.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. :) Z reguły nie czytam takich książek, ale czasem dobrze jest odpocząć od pozycji, które się czyta na co dzień. Ta powieść wydaje mi się do tego idealna. :)
OdpowiedzUsuńMmmm...bosko się zapowiada. Uwielbiam dreszczyk emocji w książce.
OdpowiedzUsuń