czwartek, 26 marca 2015

"Milion małych kawałków" - James Frey

  
„Młodzieniec przyszedł do Starca po radę.
Starcze, rozbiłem coś.
Jak bardzo to rozbiłeś?
Na milion małych kawałków.
Obawiam się, że nie mogę ci pomóc.
Dlaczego?
Nic się nie da zrobić.
Dlaczego?
Nie można tego naprawić.
Dlaczego?
Jest za bardzo rozbite. Na milion małych kawałków.”
Samobójcze myśli i czająca się w pobliżu śmierć, która tylko czeka na ten jeden, ostateczny moment. Człowiek stojący na krawędzi, który niby świadom ryzyka, powoli odbiera sobie życie. To jest bolesny koniec, długi, wyniszczający najpierw psychikę, a później ciało. Alkoholizm i narkomania, choroby, które zostają z ludźmi na zawsze. Nieprzerwane - kończą się tragicznie. Można jednak je uśpić. Są niczym zahibernowany rak duszy, który tylko czeka na jedno potknięcie, na jeden błąd i na jedną chwilę słabości. A jednak można z tym żyć. Trzeba tylko chcieć, ale jak się okazuje, ten warunek wcale nie jest taki prosty do spełnienia. Poznajcie zatem Jamesa – bohatera powieści „Milion małych kawałków” opartej na autentycznych wydarzeniach i przeżyciach autora – niebiorącego narkomana i niepijącego alkoholika.

James otwiera oczy i uświadamia sobie to, że znalazł się na pokładzie samolotu. Brak przednich zębów, rana na twarzy czy złamanie nosa, są dla niego oznaką, że coś musiało się stać, jednakże nie przywracają mu pamięci. Mężczyzna nie ma pojęcia, cóż takiego mogło się wydarzyć. Nie ma w głowie także obrazu ostatnich dni. Po wylądowaniu zostaje przewieziony do renomowanego ośrodka uzależnień – trafia na odwyk, który na jakiś czas staje się jego domem. James jest alkoholikiem i narkomanem. W ciągu ostatnich kilku lat trzeźwo spoglądał na świat przez zaledwie cztery dni. Piętno strasznego nałogu ciasno oplata jego umysł, a skrajnie wycieńczony organizm funkcjonuje resztkami sił. Badania wykazują ogromne zniszczenia narządów, a lekarze nie potrafią zrozumieć tego, jakim cudem James jeszcze żyje. Czeka na niego usłana ogniem droga, która staje się piekłem, ale zarazem wybawieniem od jego bram. Jeżeli mężczyzna znowu zacznie pić lub sięgnie po narkotyk, umrze.

Bohaterem książki jest dwudziestotrzyletni chłopak, który zamiast cieszy się młodością i czerpać z życia jak najwięcej, nieraz myśli o tym, żeby takowe sobie odebrać. Po używki sięgnął szybko, chociaż wtedy z pewnością nigdy nie pomyślał o tym, że równie prędko wpadnie w szpony uzależnienia, a droga powrotna nie będzie już się taka łatwa.  Teraz trafia na odwyk, do świata, w którym złamanie reguły oznacza wydalenie z ośrodka i tym samym pozbawienie się ostatniego koła ratunkowego. Jeden z najpopularniejszych ośrodków uzależnień w Stanach mieści w swoich murach sporą liczbę osób. James może jednak kontaktować się wyłącznie z mężczyznami, a takowi nie zawsze przypominają przyjaciół. Dochodzi więc do sporów, do bójki, niejednego upokorzenia i do bolesnego upadku na samo dno. Bo tylko trzeźwiejący człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak nisko znajduje się jego położenie. Jednakże właśnie ta świadomość okazuje się szansą i początkiem, by powoli, z trudem, wieloma wyrzeczeniami i momentami całkowitej rezygnacji, wspinać się do góry.
„Zwijam się w kłębek na podłodze i miażdżą mnie obrazy i dźwięki. Rzeczy, których nigdy nie widziałem ani nie słyszałem, ani nie wiedziałem, że istnieją. Nadchodzą z sufitu, drzwi, okna, biurka, krzesła, łóżka, szafy. Nadchodzą z pierdolonej szafy. Mroczne cienie i jaskrawe światła i przebłyski niebieskiego i żółtego i czerwieni tak intensywnej jak czerwień mojej krwi. Zbliżają się do mnie i wrzeszczą na mnie i nie wiem, czym są, ale wiem, że sprzyjają robalom. Wrzeszczą na mnie.”
Świat przedstawiony w książce „Miliona małych kawałków” wstrząsa, przeraża, ale i uczy. Czytelnik zderza się z brutalną rzeczywistością, która jednak okazuje się nie być literacką fikcją. Takie rzeczy dzieją się naprawdę, a dopuszczamy do nich my – ludzie, zaczynając niewinnie i niczym ślepcy, brodząc łatwą drogą, podążamy w złym kierunku prowadzącym donikąd. Aczkolwiek człowiek uzależniony, to istota, której nie należy potępiać. Należy jej pomóc, bo choroby nazwane alkoholizmem czy też narkomanią, z czasem rozrastają się do tego stopnia, że osoba na nie cierpiąca nie jest w stanie poradzić sobie sama, chociaż z pewnością by tego chciała. Nałóg to walka, a wygrana nie jest sprawą oczywistą. Taki bój, nieraz krwawy, należy toczyć przez całe życie.
„Zaczynam płakać. Łzy lecą mi po twarzy i wydobywa się ze mnie cichy szloch. Nie wiem, co robię, i nie wiem, dlaczego tu jestem, i nie wiem, jak sprawy mogły się tak posypać. Próbuję znaleźć odpowiedzi, ale ich nie ma.”
James Frey, wykorzystując własne wspomnienia i doświadczenia, oferuje nietypową i niezwykle wartościową opowieść. Nie jest to bajka, w której zło zostaje ukarane, a dobro tryumfuje w wielkiej chwale. Tutaj pojawia się okrutny świat, nieraz tak bolesny i trudny do przełknięcia, iż czytelnik odczuwa go na własnej skórze. Autor oferuje nam pierwszoosobową narrację, dogłębnie przedstawiając każdą zrodzoną w głowie bohatera myśl i każde wypowiedziane przez niego słowo. Jak zatem funkcjonuje umysł osoby uzależnionej? Jak kieruje ludzkim ciałem nałóg? Jak postrzega barwy rzeczywistości osoba chora? Co się dla niej liczy? Co zauważa? Dlaczego nie jest tak łatwo, jakby mogło się wydawać innym, tym, którzy o uzależnieniu tak naprawdę nie mają żadnego pojęcia? Czytelnik sięgający po ową książkę ma wrażenie, że jest ona poukładanym zbiorem zdań – krótkich, długich, nietypowych, bo zawierających z pozoru zwyczajne wyrazy pisane z dużej litery. Brak tutaj myślników, które rozpoczynają wprowadzane dialogi. Brak typowej interpunkcji. To jednak doskonały zabieg literacki, dzięki któremu każdy pochłaniający karty czytelnik zdaje sobie sprawę, że nie o piękno języka i jego poprawność tutaj chodzi,  a o przekaz. Takowy zaś jest, tak mocny, tak dobitny i tak emocjonujący, że trudno o nim zapomnieć. Historia głównego bohatera nie oszczędza nam obrazów, których z pewnością chcielibyśmy się wystrzegać. Upodlony człowiek, który jednak potrafi o tym mówić, to człowiek świadomy i wracający do normalnego świata. Czy zatem James wzbudza pogardę? Czy odraża? Oczywiście, że nie. Z czasem staje się zaś bohaterem, człowiekiem brodzącym w błocie, aczkolwiek idącym w stronę światła – w stronę nadziei. Czy mu się uda? Czy skorzysta z tej ostatniej szansy na życie?
„Dostałem wyrok. Kilka dni regularnego ćpania i picia mnie zabije. Będę martwy, koniec, nic więcej. Przestanę istnieć w jakiejkolwiek formie czy postaci. Wkroczę w ciemność i ciemność będzie wieczna.”
Uważam, że ta książka to niesamowita lekcja, to przestroga, to otwarcie okna na świat, od którego należy stronić. Dla wielu to jednak szansa, być może wskazówka i podpowiedź, która stanie się lekiem na okaleczoną duszę i raka umysłu. Z nią będziecie dziwić się i płakać, cierpieć, ale i żywić się nadzieją czekając na lepszy dzień. Na Waszej twarzy pojawi się także uśmiech, wyraz ulgi i prawdziwe szczęście, bo dopingując głównemu bohaterowi poznacie go tak dogłębnie, że stanie się Waszym przyjacielem. 
źródło


Na rynku literackim niewiele jest tak dobrych książek z motywem nałogu, jak ta. Obszerna, niezwykle emocjonująca i nietuszująca prawdy. Tutaj dokładnie poznacie problem, sięgniecie dna, ale będziecie powoli wspinać się wzwyż. Ta książka daje okazję do analizy każdego słowa, zachowania czy też dnia z życia człowieka uzależnionego. Sądzę, że to doskonała pozycja literacka dla osób lubiących taką tematykę. Nie rozczarujecie się. To jednak także praktyczna lekcja, bo nigdy nie wiadomo, cóż takiego może się nam w życiu przydarzyć. Być może „Milion małych kawałków” otworzy oczy tym, którzy kroczą równią pochyłą, być może stanie się alarmem dla tych, dla których nie jest jeszcze za późno, bo zawsze jest szansa na życie, jednak trzeba tego po prostu tylko chcieć.  

moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Burda Książki
ilość stron: 516
data wydania: marzec 2015

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki. 

 

10 komentarzy:

  1. Wiele słyszałam o tej książce już lata temu, kiedy interesowałam się tematyką uzależnień i czytałam wszystko co tylko się da. Po "Milion małych kawałków" nigdy jednak nie sięgnęłam - ani wtedy, ani teraz, choć od roku mam tę książkę na półce. Może kiedyś jeszcze do tematu wrócę, bo wiem, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna na nią poluje, niestety bezskutecznie. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać, a reedycja ma bardzo zachęcającą oprawę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale lubię takie wstrząsające historie ku przestrodze, dlatego muszę koniecznie zapoznać się z ''Milionem małych kawałków''.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham!!! Muszę ją zdobyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja ulubiona książka , najpiękniejsza... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje sie na prawde interesująca, moje klimaty :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobno bardzo ciekawa pozycja. Muszę kiedyś sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...