„- Potrafi ksiądz to przetłumaczyć?
Roland skinął głową.
- Przesłanie to z grubsza przestroga, by nie
wkraczać do tych jaskiń. To zbrodnia karana śmiercią.”
Słowo przygoda
wywołuje nutkę ekscytacji u ludzi w każdym wieku, począwszy od dzieci, kończąc
na dorosłych, w sercach których na zawsze pozostaje część młodzieńczej
fascynacji odkrywania i poznawania. Na poszukiwanie przygód wyruszam czasami i
ja, nieraz korzystając z mojego odwiecznego, życiowego towarzysza – literatury.
A chcąc mieć pewność, że owa wędrówka będzie pełna niesamowitych odkryć i
ekscytujących wydarzeń, sięgam po twórczość Jamesa Rollinsa, który tym razem
zafundował mi galop wyobraźni pomiędzy słowami powieści „Labirynt kości”.
Lubicie stare ryciny, prehistoryczne odkrycia i zagadki, które wymagają
rozwiązania? Zapraszam zatem na recenzję.
ZARYS FABUŁY:
Chorwackie
jaskinie kuszą nie tylko pięknem. Doktor Lena Crandall, amerykanka pracująca
nad pewnym projektem naukowym, dokonuje w nich niesamowitego odkrycia. Natrafia
na ukryte szczątki neandertalczyka, a to wydarzenie wywołuje lawinę następstw,
które mogą dopomóc w badaniach, ale i zagrozić jej życiu. Rozpoczyna się wyścig
z czasem, pogoń za tropem, ale i ucieczka przed nieznanym, niebezpiecznym
wrogiem. Co kryje w sobie podziemna kaplica sanktuarium i co z tą sprawą ma
wspólnego żyjący w XVII wieku ojciec Kircher?
Tymczasem doktor
Maria Crandall, bliźniaczka Leny również zaangażowana w ów projekt naukowy,
zostaje uprowadzona i przetransportowana do Pekinu. Nie ma pojęcia, że zarówno
ją, jak i jej wyjątkowego podopiecznego – goryla – będzie tam czekał wielki
test przetrwania, podczas którego każdy kolejny krok może zakończyć się
śmiercią. Komu zależy na tym, by przejąć informacje pozyskane podczas badań? Co
odkryją naukowcy? Czy eksperymenty genetyczne zmienią bieg historii?
Zaalarmowani
rozwojem wydarzeń agenci Sigma Force ruszą na ratunek. Komandor Gray Pierce i
Monk Kokkalis zagoszczą w Europie i Azji, rozdzieleni, zdeterminowani, niemający
pojęcia, czego się spodziewać. Od powodzenia ich akcji będą zależeć losy wielu
ludzi, także kogoś, kto okazuje się być bliską im osobą.
ANALIZA:
Sporo tutaj
nazwisk i sporo wydarzeń, więc napisanie poprawnego i bezbłędnego
streszczenia okazuje się nie lada wyzwaniem. Od tego tematu jednak zaczynam, bo
tak wyglądają pierwsze strony książki, przepełnione różnymi osobistościami,
spośród których każda jedna wydaje się mieć niemałe znaczenie oraz szybką akcją, która nie pozwala odsapnąć.
Trzeba czytać uważnie, by móc się w
tym wszystkim połapać, a warto, bo to początek niesamowitej przygody.
„Labirynt kości”
to jedna wielka machina, której każdy trybik, każda nawet niewielka część ma
swoje stałe, ważne miejsce. Wszystko ze sobą współgra, chociaż nawarstwiające się tajemnice i zagadki
przez długi czas pozostawiają czytelnika w niepewności. Hieroglify, ryciny,
znaki. Kości, stary dziennik i nietuzinkowy wizerunek Madonny. Przeszłość
wkraczająca w teraźniejszość, historia,
która przemawia. A pomiędzy tym współcześni
naukowcy i niebezpieczny wróg, ludzie o intencjach czystych, ale i ci,
którzy pragną wykorzystać wiedzę do zatrważających celów.
Jeżeli chodzi o bohaterów, James Rollins postawił raczej na uogólnienie charakterów,
na podział postaci poprzez umieszczenie ich po przeciwnych stronach. Trudno
byłoby mi wnikliwie opisać osobowości poszczególnych osób tutaj występujących,
a jednak nawet przez moment nie odczułam dyskomfortu związanego z tak zwanym
występowaniem płaskich postaci. Nie zdążyłam, bo przecież nie o charaktery w tej powieści chodzi, a o kolejne sensacyjne odkrycia.
O przygodę, która zabałaganiona opisami zwyczajowych zachowań utraciłaby swój nieprzerwany klimat tajemnicy.
Książkę wzbogacają pojawiające się co jakiś czas ilustracje symboli, znaków czy
przedmiotów, dzięki czemu czytelnik może nie tylko lepiej wyobrazić sobie
przebieg tej historii, ale poczuć się także członkiem całej niesamowitej
eskapady.
PODSUMOWANIE:
Tę publikację
polecam jako przepełnioną akcją wędrówkę, z sensacją goniącą sensację,
niesamowitymi odkryciami i wątkiem kryminalnym. Coś dla fanów skomplikowanych
zagadek, podróży pomiędzy ukrytymi zabytkami przeszłości, w labiryncie
hieroglifów, malowideł – w labiryncie kości. Na bazie autentycznych postaci
James Rollins zbudował swoją własną historię, stawiając znak zapytania w
temacie badań nad ludzką inteligencją i wiedzą, którą dotychczas udało nam się
zdobyć. Absorbująca, ciekawa, fascynująca. Przednia, chociaż owiana nutą
niebezpieczeństwa zabawa. Polecam.
moja ocena: 7/10
wydawnictwo:
Albatros
ilość stron: 528
data wydania:
listopad 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros.
Bardzo mnie zainteresowałaś tą powieścią. Tematyka wydaje się wpadać w moje klimaty, do których niestety dawno już nie zaglądałam :(
OdpowiedzUsuńZagadki i to jeszcze historyczne czyli nutka archeologii - niezwykle pociągające :D
Brzmi niezwykle interesująco. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń
Faktycznie sporo w tej książce musi się dziać, co widać po opisie fabuły. Gdyby postaci nie były uogólnione to chyba zrobiloby się tego wszystkiego za dużo. Już jakiś czas nie czytałam podobnej książki, wreszcie poczułam zainteresowanie jakaś sensacją;)
OdpowiedzUsuńAż się sama zdziwiłam, ale zainteresowałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńchyba nie mój gatunek, chociaż miłośników kryminałów na pewno ta książka zadowoli :)
OdpowiedzUsuńTo jest dokładnie mój klimat. Książki Rollins mam w planach już od dawna i jakoś ciągle coś innego mi wyskakuje;)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkoholiczka94.blogspot.com