Każdy z nas niesie jakiś własny bagaż doświadczeń. Ciężki czy lekki, momentami potrafi uprzykrzyć nam życie, bo niektórych złych wspomnień niestety nie da się tak łatwo pozbyć. Potrafimy narzekać na swój los, ale i brnąć do przodu z wysoko podniesioną głową. Warto jednak zawsze mieć świadomość tego, że nie jesteśmy sami, a wokół pełno nieszczęścia dotykającego innych. Często taki bywa już nasz los. Niezwykle obszerną walizkę trudnych do zaakceptowania sytuacji niesie ze sobą także Marta, bohaterka najnowszej książki Marii Nurowskiej – „Wariatka z Komańczy”. Nieoszczędzana przez życie od najmłodszych już lat, swoją postacią pisze historię, której nie w sposób przyjąć do siebie bez większych emocji. Zapraszam więc w głąb lektury wydanej przez jedną z najpopularniejszych polskich autorek.
Kilkuletnia Marta spędza dzieciństwo u boku
siostry bliźniaczki i mało opiekuńczej matki. Fakt, że los przedwcześnie
pozbawił jej ojca jest jednak niczym w porównaniu z tym, że dom, w którym
mieszka, staje się miejscem intymnych schadzek obcych ludzi. Wkrótce jednak
szala goryczy przelewa się, więc kiedy Marta wraz z siostrą padają ofiarami
molestowania seksualnego, dokonanego przez partnera matki, dziewczynki trafiają
do domu dziecka. Niestety płynące wolno lata wcale nie przynoszą jej należnej
rekompensaty. Kobieta wychodzi za mąż, ale na wskutek samotnego wyjazdu do
Francji i walk rozgrywanych na terytorium Polski, zostaje odseparowana od
własnego kraju na długi czas. Kiedy powraca, już nic nie jest takie samo.
Bogdan, współmałżonek, ma bowiem córeczkę, której matką okazuje się jej rodzona
siostra. Szukając szczęścia, bohaterka trafia w końcu do Komańczy. Właśnie tam,
uznana za wariatkę, ma szansę pomyśleć o swoim życiu, często niestety
niełatwym. To jednak nie koniec wrażeń, bo poznawszy nowego męża kolejny raz
zmienia miejsce zamieszkania. Jej nowy dom, Lwów, szykuje jej najtrudniejszy do
przebycia sprawdzian. Marta zostaje wmieszana w rozgrywaną nieopodal miasta
wojnę i pojmana przez wroga, zostaje uwięziona w mrocznych czeluściach piwnic.
Czy wyjdzie z tego cało? Czy życie postanowi ją w końcu oszczędzić? Jak
zakończy się jej niebanalna, pełna przykrych doświadczeń i cierpienia historia?
Główna bohaterka
książki to postać niezwykle ekscentryczna. Utalentowana malarka, w dzieciństwie
zdominowana przez siostrę i grono mało przyjaznych ludzi, na każdym kroku
spotyka się z wyzwaniami, których często pada ofiarą. Po wielu upadkach, w jej
codzienności pojawiają się wzloty, niestety trwające zbyt krótko, by uczynić ją
prawdziwie szczęśliwą. Samotna, często oszukiwana przez tych najbliższych,
wiedzie życie przypominające nieustającą tułaczkę, która zamiast zakończyć się
odnalezieniem własnej ziemi obiecanej, przynosi kolejne rozczarowania. A jednak
uzbrojona w odwagę i cierpliwość Marta z każdej sytuacji potrafi znaleźć
wyjście. Czy zatem wariatka z Komańczy to trafie określający ją przydomek?
M. Nurowska - źródło |
Akcja powieści
rozgrywana jest na dwóch płaszczyznach czasowych. Czytelnik zderza się więc z
teraźniejszością powiązaną z pobytem bohaterki w merowskich piwnicach oraz z
przeszłością, kiedy to kobieta „kolekcjonuje” doświadczenia raczej niewarte
pozazdroszczenia. Fabuła momentami przypomina więc zagmatwaną i bogatą w
różnorakie przeżycia biografię, a tematycznie zahacza o liczne gatunki literackie,
stąd dość trudno wpasować tę książkę wyłącznie w jedną kategorię. Jest tutaj
miłość, chociaż dalece odbiegająca od romantyzmu, jest też wojna, ludzkie
nieszczęścia i tragedie. O czym zatem jest ta książka? O życiu - tym
prawdziwym, nieraz trudnym, wyzbytym złudzeń i iluzji.
Maria Nurowska bez
ogródek porusza tematy trudne i kontrowersyjne, o których nie każdy odważyłby
się pisać. Molestowanie seksualne - niegdyś jeszcze nie tak karalne, jak dziś,
wojna na Ukrainie czy wyraźnie negatywnie nakreślone zachowanie Rosjan. Na brak
poruszających zagadnień narzekać nie można i momentami aż trudno uwierzyć, że
to wszystko dzieje się w życiu jednej osoby, w historii rozegranej na kartach
wcale nieprzesadnie obszernej powieści.
Komańcza - źródło |
Książka funduje
czytelnikowi nie tylko mocne wrażenia, ale i podróż krajoznawczą. Idealna dla
artystów Francja, niebezpieczna wschodnia Europa czy malownicza Komańcza. Opisy
otoczenia z pewnością uaktywniają wyobraźnię, która jednak nie powinna zbytnio
przyzwyczajać się do jednej scenerii, bo jak już wiadomo, takowych jest sporo.
„Wariatka z Komańczy”
to bardzo specyficzna powieść. Tutaj nic nie zaczyna się wyłącznie w punkcie A
i nie kończy na Z. Nie ma też symbolicznego „była sobie raz pewna kobieta”,
zwieńczonego beztroskim zakończeniem. Wątków bowiem pojawia się sporo, a każdy
z nich dotyczy wyłącznie jednej osoby. Jest odmiennie, niezwykle i mało
banalnie. Ale czy to znaczy, że dobrze? Pani Maria ma bardzo charakterystyczny,
mocny styl, dzięki któremu udało się jej wykreować nietuzinkową i wyraźną bohaterkę.
Niezaprzeczalny talent autorki albo się kocha, albo za nim nie przepada, toteż
Ci, którzy mieli już okazję sięgać po jej powieści, wiedzą, czego mogą się
spodziewać.
Mnie osobiście
historia Marty naprawdę zainteresowała. Nie byłam jej uczestnikiem i z główną
bohaterką nie zżyłam się na tyle, by towarzyszyć jej na każdym kroku, bo całej
akcji przyglądałam się jakby z boku - a jednak z niemałym zaciekawieniem. Być
może miały na to wpływ liczne fragmenty opisujące przeszłość kobiety,
oddzieloną od teraźniejszości szmatem czasu, przez co i ja wyczułam dzielący mnie
od niej dystans. Generalnie jednak „Wariatka z Komańczy” to z wielu powodów
tytuł godny zapamiętania. Jeżeli macie ochotę na powieść o życiu, o
poszukiwaniu szczęścia wzbogaconym licznymi upadkami, jeżeli kochacie książki,
których akcja przez długi czas toczy się w nieodgadnionym kierunku - to jest
właśnie to.
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 272
data wydania: 20 października 2015
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Od paru dni czekałam na tę Twoją recenzję o tej książce i w ogóle chciałam się czegoś o niej dowiedzieć. Będę jej szukać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lektury, których nie sposób jednoznacznie wpasować w jakąś jedną kategorię :) Ta smutna, ale barwna historia mnie zaciekawiła - przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie znam jednak tej autorki, muszę to nadrobić!
Widzę, że czytasz obecnie ,,Ty jesteś moje imię". Ja ją czytałam w wakacje, ,,trzyma" aż do teraz - niezwykle wzruszająca książka!
Oj tak. Ja jestem właśnie w połowie i już czuję to, że kończąc ją czytać naprawdę trudno będzie mi się pozbierać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBogata fabuła, myślę, że z chęcią sięgnę po tą książkę. Strasznie nie lubię, gdy w książkach cofa się na długo do przeszłości, ale...
OdpowiedzUsuń