Według Tadeusza Kotarbińskiego: „Przeszłość zachowana w pamięci staje się częścią teraźniejszości”. Stąd staramy się nie zapominać o tym, co było, niosąc ze sobą bagaż własnych doświadczeń. A jednak z biegiem czasu niektóre fakty ulegają zniekształceniu, zacierają się i zanikają. Przemijamy i my, pozornie pozostawiając po sobie niewiele, bo to, co już ujawnione, mało kogoś obchodzi, a tajemnice zaś zabieramy do grobu, gdzie mają pozostać z nami na zawsze. Upływają miesiące, lata, wieki i mogłoby się wydawać, że kolejne pokolenia, żyjąc własną codziennością, nie zmienią już przeszłości, bo cóż mogą odkryć ze zgliszczy schowanych pod ziemią? A jednak czasami jeden trafiony trop, determinacja i czyjeś zaangażowanie są w stanie doprowadzić do zaskakującego rozwiązania i do rozszyfrowania zagadki, która na pierwszy rzut oka wdawałaby się zbyt błaha, by było warto poświęcać jej swoją uwagę. Zapraszam zatem w zakątek odległej przeszłości, która po setkach lat uśpienia wychodzi naprzeciw teraźniejszości. Przed Wami „Czytanie z kości”, czyli nowa powieść Jakuba Szamałka.
Młoda doktorantka
Inga Szczęsna, realizująca swoje pasje na wydziale archeologii University
College of London, właśnie przygotowuje się do prezentacji naukowej, z którą
wiąże naprawdę spore nadzieje. Pochłonięta starymi wykopaliskami poświęca swój
czas szczególnemu przypadkowi - odnalezionemu w Tarencie grobowi tajemniczego
mężczyzny. Wątpliwe zainteresowanie wykazywane przez ludzi „po fachu” nieco
podcina jej skrzydła, jednakże już wkrótce okazuje się, że wytrwałość Ingi
naprawdę się opłaca, bo ambitna dziewczyna wpada na ślad starożytnego
morderstwa, którego tropem wiedziona dochodzi naprawdę daleko.
Rok 421 p.n.e,
Veii. Nękany biedą Leochares otrzymuje propozycję nie do odrzucenia.
Niespodziewanie zjawia się u niego bowiem Aranth, nieznany mu dotąd mężczyzna,
i prosi go o odnalezienie zabójcy ojca, etruskiego króla. By sprawiedliwości
stało się zadość i poszukujący prawdy syn mógł pomścić śmierć rodzica,
Leochares wyrusza w skomplikowaną, ale i bardzo niebezpieczną podróż przez
drogę usłaną kłamstwami i prawdą. To jednak on będzie musiał rozpoznać, które z
ujawnionych faktów okażą się słuszne, a otaczający go ludzie z pewnością mu tego
nie ułatwią. Czeka go prawdziwe ryzyko, gdzie jeden nieostrożny ruch może
zakończyć się tragicznie.
Co łączy te dwie sprawy? Czy oddzieleni szmatem czasu
bohaterowie mają ze sobą coś wspólnego? Czy ich łącznikiem stanie się prawda,
morderstwo, a może sama śmierć? Czy okażą się zwycięzcami, a może stając przed
wielkim wyzwaniem – przegrają?
„Czytanie z kości” to powieść sensacyjna, kryminał, który
jednak nieco odbiega od schematycznych, współczesnych książek tego gatunku. W
tym wypadku akcja rozgrywana jest na dwóch płaszczyznach czasowych. Trafiamy w
świat starożytny, w czasy prymitywnych narzędzi, ale wcale nie trywialnych
ludzi, którzy wręcz przeciwnie – obywając się bez sprzętu detektywistycznego
błyszczą własną inteligencją. Jak łatwo się można domyślić, fabuła odnosząca
się do czasów przed nasza erą wyzbyta jest doskonałej broni. Toteż fani krwawej jatki mogą odczuwać mały niedosyt wyczekujących brutalnej
akcji zmysłów. Jak dla mnie, jest idealnie. Bo autor zbędne opisy rozlewu krwi
zastępuje sprytnym śledztwem, a bohaterowie – ci mniej i bardziej podejrzani,
potrafią ukoić rządzę sensacji i dostarczyć tych wrażeń, których oczekuje się
od dobrze napisanych książek. Wątek teraźniejszy, z młodą i ambitną Ingą na
czele, to raczej stroniąca od kryminału część, która bardziej przypomina
zminiaturyzowaną przygodę Indiana Jonesa.
Główna bohaterka, rozgrzebując przeszłość, nie naraża swojego życia, zaś
jedynie stawia pod znakiem zapytania dobro własnego imienia.
Autor z pewnością nieco więcej uwagi poświęcił
przeszłości, która na kartach zajmuje znacznie więcej miejsca, aniżeli sytuacja
współczesnej bohaterki. I chociaż uważam, że zarówno ten odległy czytelnikowi
świat, jak i teraźniejszość, potrafią zainteresować, przewaga losów Leocharesa
wyszła powieści na dobre. Ciekawe opisy, detale dotyczące życia w czasach
starożytności – naprawdę ubóstwiam książki przesiąknięte takim klimatem - w
szczególności wtedy, kiedy ich akcja jest dla mnie klarowna i wciągająca. A w
tym przypadku tak właśnie było. Odmienni bohaterowie i dzielące ich epoki, a
jednak jedna historia, która może połączyć obcych sobie ludzi w najmniej
oczekiwanym momencie. Jakub Szamałek i jego wizja tajemniczych, starych kości
całkowicie mnie przekonują i chociaż do pomysłu śledztwa Leocharesa mogłabym
mieć kilka drobnych uwag, myślę, że nie warto o nich wspominać, gdyż nie
rzutują one na moją opinię dotyczącą tej powieści.
Chociaż czytelnik poznaje finał zagadki za pomocą
głównych bohaterów, nie pozostaje wyłącznie biernym uczestnikiem akcji. Autor
nie zawsze podaje na tacy gotowe rozwiązanie, bo pojawiające się
niedopowiedzenia mają pobudzić szare komórki i skłonić czytelnika do refleksji
na temat przeszłości. Książka, w moim odczuciu, jest dobrym pomysłem dla fanów
kryminalnej fabuły z mocnym akcentem historii w tle i nutą ambitnej przygody.
Nie ma tutaj nieustannego rozlewu krwi, więc wielbiciele brutalnej, pisanej
twardą, męską ręką prozy mogą odczuwać niedosyt. Jeżeli zaś nastawiacie się
raczej na śledztwo i zagadki – dostaniecie je tutaj podwójnie.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: Muza
SA
ilość stron: 348
data wydania: 18 listopada 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza SA.
Czytałam jakiś czas temu i w sumie jestem zadowolona, bardzo podobała mi się akcja tocząca się w starożytności, ale wątek współczesny wydaje mi się trochę niedopracowany i potraktowany po macoszemu;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Podczas lektury książek o podobnej tematyce, raczej zawsze nastawiam się na śledztwo i ciekawą zagadkę, więc jak widzę, lektura dla mnie idealna!
OdpowiedzUsuńfabuła wydaje się ciekawa, chociaż sama okładka jest co najmniej... niepokojąca
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie! O autorze wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja, dziękuję! Na pewno przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuń