„[…] życie czasami pisze
scenariusz tak niewiarygodny, że nie stworzyłby go nawet najbłyskotliwszy autor.”
Chociaż od jego śmierci minęło już sporo czasu, on wciąż nie został
zapomniany. Tkwi głęboko zakorzeniony w sercach wielu Polaków i między innymi
także w moim. Mistrz słowa, geniusz wywoływania emocji, mój numer jeden wybrany
z kręgu wielu poetów – Krzysztof Kamil Baczyński. Jego twórczość, spisana w
tomiku poezji, nie jest mi obca, a niektóre z jego utworów znam na pamięć, gdyż
czytałam je tak często, że same zostały w mojej głowie. To może dziwne, przez
wielu uważane za niemodne, ale w dzisiejszych skomputeryzowanych czasach, mam w
zwyczaju sięgać po poezję – w szczególności tę naznaczoną kroplą wojny. Tę,
która wyszła spod pióra Baczyńskiego. Kiedy więc na ryku wydawniczym pojawiła
się książka Katarzyny Zyskowskiej – Ignaciak, będąca opowieścią o miłości Krzysztofa
i Basi, wiedziałam, że na pewno po nią sięgnę. Było to tylko kwestią czasu. Teraz
lekturę mam już za sobą i zastanawiam się nad tym, czy decyzja o jej
przeczytaniu była słuszna. Dlaczego? Ponieważ czuję, że przez najbliższe dni
jej treść będzie zaprzątała moje myśli. Wiem, że z pewnością tak szybko o niej
nie zapomnę…
Młodziutka Basia właśnie zmierza na zajęcia z literatury.
Wie, że jeden nieodpowiedni ruch zdradzający to, dokąd się udaje, może zakończyć
się pojmaniem i wyrokiem śmierci. Trwa wojna – czas lęku, niepewności i grozy.
Czas, w którym szczęście po prostu nie ma prawa istnienia. Dziewczyna jest tego
świadoma, a jednak nie ma pojęcia o tym, że właśnie za moment spotka człowieka,
którego dotąd znała tylko dzięki jego słowom – dzięki wierszom pisanym nadzieją
pośród mroku okrutnych walk. Kiedy w gronie potajemnie zebranych słuchaczy
pojawia się on, Barbara czuje, że ma przed sobą mężczyznę życia. Krzysztof,
wrażliwy, uczynny, ale i niezwykle zdolny poeta rozświetla ponure krajobrazy
wojny, nadając życiu dziewczyny nowy sens i najwyraźniej… nie pozostając
obojętnym na jej obecność. I tak właśnie rodzi się wyjątkowa miłość, która w
obliczu zagrożenia pokona siłę wroga i brnąc przez tabuny przeszkód stanie w obliczu
śmierci, udowadniając, że nawet ona nie jest w stanie jej zniszczyć.
Krzysztof Kamil Baczyński – uczciwy chłopak, poeta,
wychowany na wrażliwego człowieka, żyje z wszczepionym poczuciem tego, jak
istotna powinna być dla niego ojczyzna. Szanując drugiego człowieka, wykazując
się niezwykle dojrzałą osobowością, talentem ale i niebanalną urodą, zwraca
uwagę Basi, dziewczyny o nie wyjątkowej urodzie, za to o wielkim harcie ducha i
prawdziwej dobroci. Tych dwoje, otoczonych groźbą utraty życia, buduje silną
więź, która bardzo szybko prowadzi ich przed kościelny ołtarz. W świecie
łapanek, obozów koncentracyjnych i przesłuchań rodzi się miłość – romantyczne,
ale i zarazem przyziemne uczucie, które będzie wystawione na wiele prób, ale za
każdym razem wyjdzie z nich zwycięsko. I chociaż Krzysztof wyrusza na bój w
obronie ojczyzny, a jego czuła strona osobowości nabiera cech żołnierskiej
postawy, Barbara akceptuje każdą jego decyzję i pozostaje z nim zawsze, nawet
wtedy, kiedy kula wystrzelona przez wroga próbuje odebrać im wszystko co tak
doskonale zbudowali.
K.K.Baczyński |
Katarzyna Zyskowska -Ignaciak stworzyła powieść opartą na
faktach, wykorzystując postać słynnego poety i jego ukochanej żony. Nakreśliła ich
życie pięknymi słowami podając wiarygodną i niezwykle poruszającą historię,
która być może w rzeczywistości wyglądała dokładnie tak samo. Nie ma tutaj przekoloryzowanej magii namiętności, słodkich, przesadnych uniesień czy
sztucznej, wyzbytej jakiegokolwiek lęku postawy. Jest za to czas niepewności,
ale i szczerego uczucia, które cudowne samo w sobie nie potrzebuje żadnych upiększeń.
Każdy człowiek znający życiorys Krzysztofa Kamila Baczyńskiego wie, jak zakończy
się ta książka. Bohater umiera postrzelony w głowę, a niedługo po nim ginie jego
żona, trzymając w dłoniach tomik jego wierszy. A jednak mając świadomość tego,
dokąd zmierza cała ta opowieść, nie spodziewałam się takiego finału , w którym
autorka umieściła dostrzegalną łunę szczęścia. Bo przecież prawdziwa miłość
przetrwa nawet śmierć, a dowodem uczucia Krzysztofa i Basi jest nie tylko ta
książka, ale przede wszystkim ich postawa i słowa, które w ostatniej minucie
swojego życia wypowiada bohaterka, potrafiąca kochać wyzbytym egoizmu uczuciem.
Barbara Drapczyńska |
Wykorzystując autentyczną historię tak wybitnego
człowieka, potrzeba nie lada odwagi i talentu, by móc sprostać postawionemu sobie
zadaniu. Autorka mogła przecież wykreować przeciętnie napisaną opowiastkę
licząc na to, że dzięki ciekawej koncepcji opisania życia tego, którego docenia
wielu Polaków, uda jej się zdobyć rozgłos i rzeszę czytelników. A jednak „Ty
jesteś moje imię” to majstersztyk, który w pełni oddaje hołd małżeństwu
Baczyńskich, wzruszając, ściskając za serce, ale i przywracając o nich pamięć.
Bo na taką oboje niewątpliwie zasługują.
Chociaż powieść z pewnością nie jest żadną biografią, na
jej stronach odnajdujemy sporo faktów dotyczących życiorysu zarówno Krzysztofa,
jak i Barbary. Świadomość, że to wszystko miało miejsce naprawdę, wzrusza
jeszcze mocniej i nie pozwala o sobie zapomnieć, nękając przez długi czas po ostatecznym
zamknięciu tylnej okładki. Nie jestem w stanie przewidzieć tego, czy książka
spodoba się ludziom nie mającym żadnego pojęcia o tym, kim był Krzysztof Kamil
Baczyński. Jest to niewątpliwie historia cudownej miłości osadzonej w trudnych
czasach, przez co uważam, że powinna zdobyć uznanie nawet i takowych
czytelników. Aczkolwiek mam nadzieję, że tkwiących w niewiedzy Polaków jest
jednak niewielu, bo jako rodacy wybitnego poety koniecznie powinniśmy o nim
pamiętać. Jeśli zaś postać Baczyńskiego nie jest Wam obca, ta książka to nie
propozycja, a obowiązek. Satysfakcja w trakcie jej czytania - gwarantowana, a wzruszenie
z pewnością nie opuści Was przez długi czas, tak samo jak i mnie.
„Karmiono nas
hasłami patriotyzmu, wpajano poczucie wolności, uczono życia bez lęku… Jesteśmy
jak te ptaszki w klatce, które urodziły się poza nią, a teraz zostały zamknięte
za jej kratami.”
Jeżeli zdradziłam Wam za dużo – przepraszam. Jeżeli nie
skupiłam się szczegółowo na opisie narracji czy stylu – wybaczcie. Klimat wojny,
wiarygodne dialogi… Tutaj wszystko jest idealne, a fakt, że powieść skupia się
na życiu człowieka, którego talent ubóstwiam, odbiera mi umiejętność
obiektywnego spojrzenia na treść. Dla mnie jest zbyt emocjonalnie, bym mogła nakreślić
cokolwiek rozsądnego, zbyt pięknie – bym była w stanie opisać to lepiej i zbyt
prawdziwie – bym szybko zapomniała o całej historii. Polecam im Wam. Po takie
książki powinniśmy sięgać wszyscy.
moja ocena: 6/6
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 423
data wydania: lipiec 2014
Za książkę z całego serca dziękuję sympatycznej
pani Renacie, która zgłosiła się do mnie z propozycją wymiany i przesłała mi
powieść odnajdującą w moim sercu swoje stałe miejsce.
Na koniec chciałam pokazać Wam dwa wiersze Baczyńskiego,
które poruszają mnie do tego stopnia, że zgłębiając się w ich słowach nieraz
naprawdę płaczę.
„Elegia o …(chłopcu polskim)”
Oddzielili cię,
syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
Wyuczyli cię, syneczku ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś jak się jeży w dźwięku minut-zło,
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką,
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
Wyuczyli cię, syneczku ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś jak się jeży w dźwięku minut-zło,
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką,
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
20 III 1944 r.
----------------------------------------------------------
„Niebo złote ci otworzę…”
Niebo złote ci
otworzę,
w którym ciszy
biała nić
jak ogromny
dźwięków orzech,
który pęknie, aby
żyć
zielonymi
listeczkami,
śpiewem jezior,
zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro
mleczne
ptasi świt.
Ziemię twardą ci
przemienię
w mleczów miękkich
płynny lot,
wyprowadzę w rzeczy
cienie,
które prężą się jak
kot,
futrem iskrząc
zwiną wszystko
w barwy burz, w
serduszka listków,
w deszczów siwy
splot.
I powietrza drżące
strugi
jak z anielskiej
strzechy dym
zmienię ci w aleje
długie,
w brzóz
przejrzystych śpiewny płyn,
aż zagrają jak
wiolonczel
żal - różowe
światła pnącze,
pszczelich skrzydeł
hymn.
Jeno wyjmij mi z
tych oczu
szkło bolesne -
obraz dni,
które czaszki białe
toczy
przez płonące łąki
krwi.
Jeno odmień czas
kaleki,
zakryj groby
płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów
pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.
15 VI 1943
Koniecznie muszę się z nią zapoznać
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka :D
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Mnie ta książka bardzo wzruszyła. Wszędzie ją polecam, bo jest tego warta.
OdpowiedzUsuń"Elegię o chłopcu polskim" do tej pory pamiętam z podstawówki...
OdpowiedzUsuńMam ją w planach już od jakiegoś czasu. Zapowiada się bardzo ciekawa lektura :).
OdpowiedzUsuńWspaniała książka, żeby takie tylko omawiać w szkołach , "Elegię..."znam i wielce szanuję.
OdpowiedzUsuńTeż o tym pomyślałam. Ten tytuł z pewnością mógłby się nadawać na dobrą i wciągającą lekturę, która nie zniechęcałaby do czytania tak, jak obecny zestaw powieści proponowany uczniom.
Usuń