Poniżej macie króciutki zwiastun.
Zmieniając temat, chciałam Wam podać wyniki przeprowadzonej przeze mnie ankiety, która przez jakiś czas widniała na pasku bocznym bloga. Dziękuję wszystkim tym, którzy wzięli w niej udział.
Nie zdziwiło mnie to, że najchętniej czytujecie powieści pochodzące ze Stanów Zjednoczonych. Ale zobaczcie, że polscy autorzy, którzy znaleźli się na trzecim miejscu, tylko odrobinę przegrali z tymi angielskimi. Na szarym końcu Skandynawia i Południowa Europa. Chyba zbyt mało się tam starają ;)
Na koniec, jak dla mnie, radosna nowina. W zapowiadanych premierach wydawnictwa Otwarte widnieje już drugi tom serii Darningham Hall. "Ocalić Darningham Hall" ma zawitać w księgarniach już w styczniu.
Recenzja pierwszego tomu - TUTAJ
Anne Hathaway uwielbiam, więc muszę film zobaczyć;) Co do ankiety to ja chyba jednak odstaję, bo sama czytam głównie autorów polskich i skandynawskich;D
OdpowiedzUsuńA Daringham Hall najpierw muszę przeczytać pierwszą część;)
www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Filmu jeszcze nie oglądałam, ale na pewno poprawiłby humor przy tej sępie za oknem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Trzeba szukać sposobów, żeby takie dni jakoś przetrwać ;)
UsuńFilm zapowiada się ciekawie, chociaż ja niewiele filmów oglądam :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też ;) Aczkolwiek temu warto poświęcić swój czas.
Usuń"Ocalić Darningham Hall" na pewno przeczytam. Świetna wiadomość :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam jakoś za telewizją, ale gdy nadejdą zimowe wieczory pewnie będzie kilka okazji do obejrzenia tego filmu.. Mnie ankieta również nie zdziwiła, no ale nie chodzi raczej o starania autorów, a o samą ich ilość i popularność. Co do książki, to nie czytałam pierwszego tomu, ale już za mną chodzi od jakiegoś czasu, więc może, może..
OdpowiedzUsuńStosunkowo rzadko oglądam filmy, a telewizję to już w ogóle. Ale może obejrzę kiedyś polecony przez Ciebie film. :)
OdpowiedzUsuńOho, USA ma sporą przewagę. Ja tam ostatnimi czasy czytam głównie japońskich i skandynawskich autorów. :)
Pozdrawiam!
http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/
Druga część ma piękną okładkę :)
OdpowiedzUsuńzdziwiłam się, że skandynawskie tak nisko
Jeden dzień jako lek antysmutkowy? :'( Ja płakałam na tym filmie... :'( I to bardzo. :'(
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o to, że nie ma nic lepszego na smutne dni niż dobry film. A ten jest na pewno bardzo dobry. I chociaż bywają w nim wzruszające momenty, cudownie się kończy ;) A to na pewno poprawia humor.
UsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń