Każdemu z nas przeznaczona jest jakaś historia. Można by
powiedzieć, że to właśnie życie pisze najlepsze książki. Przeżywamy chwile
bólu, ale dostajemy także wiele szans na szczęście i tylko od nas zależy to,
czy będziemy robili coś, aby je wykorzystać. Nikt jednak nie jest w stanie
przewidzieć swojej przyszłości. Dążąc do spełnienia, nieraz bowiem podejmuje
się niewłaściwe decyzje. I właśnie o tym jest kolejna książka, jaką miałam
okazję przeczytać. To opowieść o nieprzewidywalności ludzkiego życia, o
przyjaźni, miłości, niewykorzystanych szansach, ale i chwilach, w których wszystko
nabiera znaczenia. „Love, Rosie”, której autorką jest Cecelia Ahern, już od
chwili jej zapowiedzi wywoływała moją ciekawość. Co czuję po pochłonięciu całej
treści?
Rosie i Alex są przyjaciółmi od zawsze. Jako dzieci,
spędzają ze sobą sporo czasu i dzielą się każdym, nawet najmniejszym sekretem. Więź,
jaką ze sobą tworzą, trwa przez kolejne lata, toteż wiadomość o przymusowej przeprowadzce
chłopaka, a co za tym idzie, rozłące, sprawia im niewymowne cierpienie. Powoli
przyzwyczajając się do przyjaźni na odległość, każde stara się prowadzić własne
życie, nie przerywając wzajemnego kontaktu. Podczas ostatniego szkolnego balu
Rosie, na który Alex nie dociera z racji problemów na lotnisku, dziewczyna pod
wpływem alkoholu przesypia się z towarzyszącym jej chłopakiem i zachodzi w
ciążę. Perspektywa samotnego wychowywania dziecka, w tak młodym wieku, przeraża
ją, chociaż jej przyjaciel wspiera ją tak mocno, jak tylko potrafi. Czas mija i
dziewczyna powoli przyzwyczaja się do nowej roli stale uświadamiając sobie, że
być może uczucie, jakim darzy mieszkającego daleko Alexa, to nie tylko
przyjaźń. Kiedy postanawia go odwiedzić, dochodzi między nimi do dziwnej
sytuacji. Dziewczyna składa na jego ustach pocałunek. To wywołuje niezręczną
ciszę, bo już wkrótce okazuje się, że Alex planuje ślub z niejaką Sally, a tym
Rosie nie miała dotąd pojęcia. I tak każde stara się podążać własną drogą,
chociaż ich przyjaźń, mniej lub bardziej kulejąca wciąż trwa. Jak potoczy się
ich życie? Czy wybory, których dokonają, przyniosą im szczęście? I czy ta iskra
miłości, która pojawiła się w relacjach pomiędzy nimi, wygaśnie?
„Love, Rosie” to opowieść o prawdziwym życiu – pogmatwanym,
trudnym i stawiającym pod nogi kłody. Podczas naszej ziemskiej wędrówki człowiek
napotyka ludzi, którzy stają się celem całej egzystencji. Co jednak dzieje się
wtedy, kiedy ci ludzie dokonują wyborów, w których nas nie uwzględniają? A
bynajmniej nie stawiają nas na takiej pozycji, jakiej sami byśmy tego chcieli?
Jedni wierzą jednak w to, że warto czekać, bo przeznaczenia nie da się oszukać.
Taka idea bywa jednak ryzykowna i nieraz zwodnicza. W nowej powieści pani Ahern
pojawia się cały wachlarz emocji. Pochłonięty całością czytelnik przeżyje z
bohaterami liczne chwile wzruszeń. Radość, szczęście, życzliwość i miłość
miesza się tutaj z łzami, cierpieniem, bezradnością i nieraz nienawiścią. Bowiem
by móc osiągnąć wymarzony cel, trzeba mieć w sobie sporo odwagi, by pokonać tę
trudną, bogatą w przeszkody drogę. Czy bohaterowie powieści mają jej
wystarczająca ilość?
To, co charakterystyczne dla stylu autorki, to pomysłowe
przedstawienie treści. Tak, jak w książce „P.S. Kocham cię” bardzo istotną rolę
spełniał list, tak w „Love, Rosie” jest on głównym środkiem przekazu. Historia
Rosie i Alexa nie jest więc opowiadana przez nieujawniającego się narratora.
Relacji nie przekazują także główni bohaterowie. Tutaj pojawia się bowiem zbiór
listów – tych papierowych i elektronicznych i to za ich pomocą poznajemy całą
treść. Cecelia Ahern bardzo inteligentnie wprowadziła odpowiednią ilość
postaci, z którymi korespondują Rosie i Alex. Ich wzajemnie adresowane listy
nie oddałyby bowiem uroku powieści. Pojawiają się więc także i inni odbiorcy i
adresaci, dzięki którym cała historia nabiera pełnego kształtu .
Owa powieść, chociaż wyposażona w liczne nieszczęścia,
jest jednak historią pięknej przyjaźni przeradzającej się miłość. Wyjątkowe
uczucie, które się tutaj pojawiło sprawia, że zaciekawiony czytelnik, chcąc
zrobić sobie przerwę, postanawia przeczytać kolejna stronę, i kolejną, i
kolejną…
Książkę polecam kobietom w każdym wieku. To doskonała
pozycja dla tych, którzy szukają na kartach literatury tych istotnych wartości,
którymi człowiek powinien kierować się w życiu. Czy chcecie dowiedzieć się
tego, jak zakończą się losy Rosie i Alexa? Czy będzie im dane żyć razem, a może
między nimi na zawsze pozostanie tylko wiążąca ich przyjaźń? Jakie podejmą
decyzje i czy odnajdą w końcu upragnione szczęście? O tym musicie przeczytać
już sami.
„Ludzkie życie jest
zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza
wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę
na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek,
żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas kiedyś się kończy i w
głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy,
minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady”.
Moja ocena - 4,5 / 5
Tłumaczenie: Joanna
Grabarek
Wydawnictwo: Akurat
PREMIERA: 3 grudnia 2014
Liczba stron: 512
Książka była wcześniej wydana pt. "Na końcu tęczy".
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Akurat.
Ahern nigdy nie zawodzi, czekam na swój egzemplarz ;)
OdpowiedzUsuńA ja nadal czekam na tę książkę. Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńCzekam na film na podstawie książki, bo lubię takie historie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Ahern potrafi dobrze pisać i wnikliwie obserwować ludzi, dlatego jej książki są naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, jednak w kompletnie innym wydaniu. Nawet inny tytuł. Na końcu tęczy, jednak historia naprawdę ciekawie napisana.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Ahern i tę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJuż przeczytałaś tę książkę? A ja ciągle na nią czekam i liczę na wielkie emocje. Jestem ogromnie ciekawa jak zakończą się losy Rosie i Alexa.
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie porwał ów tekst - jakoś nie odczułam magii charakterystycznej dla powieści Cecelii Ahern. A szkoda.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już skrajnie różne opinie na temat "Love, Rosie", ale ja cały czas mam ją w planach. Może uda mi się ją przeczytać, wydaje mi się, że wpasowałaby się w moje gusta... Zresztą, mam jakąś słabość do 'przyjaciela z dzieciństwa'. :) Dlatego bardzo podoba mi się ten wątek w tej książce! ^_^
OdpowiedzUsuńhttp://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/
świetna recenzja. ja niedawno zamówiłam tę książkę i czekam teraz na nią :D
OdpowiedzUsuń