Niegdyś, kiedy to ludzie nie znali jeszcze komputera i
telewizji, spotykali się razem snując różnorodne historie i opowieści o
zjawiskach dziwnych i nietypowych. Takowe pobudzały wyobraźnię, wywoływały
strach, ale także z pewnością zaciekawiały. Wierzono w pojawianie się
paranormalnych postaci, których
istnienia nie potrafiono wytłumaczyć. I tak rodziły się baśnie, które
przekazywane z ust do ust stały się legendami, a każdy region Polski miał
takowe swoje. Z czasem o nich zapomniano, bo dzisiaj nie każde dziecko ma
ochotę na słuchanie opowieści starszych. I tak niektóre z legend mogłyby
zaginąć, aczkolwiek ratunkiem dla nich jest literatura. Spisane w książkach
pozostaną nieśmiertelne na zawsze, a ci, którzy mają ochotę się z nimi
zapoznać, mają je na wyciągnięcie ręki. Jedną z takich książek jest zbiór
opowieści, autorstwa Korneli Dobkiewiczowej, „Sztolnia w Sowich Górach”. Możemy
tutaj zapoznać się z baśniami ziemi opolskiej, Beskidów i Dolnego Śląska. A w
co wierzyli ludzie tychże regionów?
„Sztolnia w Sowich Górach” to pełna magii, przedziwnych
postaci i tajemniczości książka. Baśnie krążące wokół legendarnego świata
regionów Polskich są częścią naszej kultury. Czytelnik ma okazję spotkać tutaj
przykładowo Utopca. To postać zamieszkująca w rzece, a ci, którzy mieli okazję
ją widzieć, musieli coś przeskrobać. Pojawiają się więc baśnie o młodzieńcach,
których Utopiec oduczył lenistwa, oszustwa czy kradzieży. A w jaki sposób?
Złośliwy, podstępny i bezwzględny potrafił „naprawić” niejednego łotra, a
kontakt z nim, chociaż przerażający, zawsze wychodził komuś na dobre. Legenda
Utopca nie jest jednak jedyną. Pojawiają się opowieści, w których bardzo ważną
rolę odgrywa smok, czy też wąż potrafiący mówić. Jest oryginalny Zloty Kaczor i
jest także skarb! A wszystko to w pięknie opracowanych legendach, zebranych w
ciekawym i pełnym magii tomiku „Sztolnia w Sowich Górach”.
Czytając niesamowite historyjki człowiek przenosi się w
odległe czasy. Przypominają o nich nie tylko opisy otoczenia i ludzi, ale także
język. Całe słownictwo odwzorowuje styl mówienia, który stosowany był w
przeszłości, bo dzisiaj już nikt nie powie przecież „beskurcyja” na bestię czy
też „jurta” na namiot. Nie ma jednak obaw o to, że coś nie zostanie zrozumiane.
Otóż książka zawiera słowniczek, który objaśnia trudniejsze wyrazy. Dzięki nim
bajki mają bowiem swój niepowtarzalny urok, który zniknąłby po wprowadzeniu
aktualnych zwrotów. To nie byłoby już to samo.
Stare legendy są darem naszych przodków, stąd warto je
pielęgnować. Każda z nich, chociaż jest bajką, posiada swój morał. A jakże
lepiej wpajać sobie właściwe postępowanie, aniżeli nie na przykładzie innych? W
ten sposób najlepiej uczą się dzieci, bo to one często starają się iść za przykładem.
„Sztolnia w Sowich Górach” może się więc stać dla nich nie tylko ciekawą
lekturą, ale także nauką zachowania oraz skarbcem wiedzy na temat wierzeń,
które przeminęły. Książka z pewnością spodoba się także rodzicom, którzy czytając
wraz z młodszym pokoleniem będą sobie przypominać lub też poznawać historie
tworzące kulturę naszego kraju. Ja uważam to za niesamowitą przygodę.
Pod względem kompozycji, książka została podzielona na
trzy główne działy: „Baśnie z ziemi opolskiej”, „Baśnie z Beskidów” oraz „Baśnie
z Dolnego Śląska”. Każdy dział zawiera zaś niewielką ilość tytułów różnych legend.
Dzięki temu czytelnik wie, jaki region Polski był „rodzicem” danej historyjki.
Oprócz treści, książka zawiera także przepiękne, kolorowe
ilustracje oraz szkice będące odzwierciedleniem tego, co zostało napisane. Polecam
więc do wspólnego czytania rodzicom i dzieciom. Nie macie pomysłu na rodzinne spędzanie
wspólnego czasu? Niechże na zbliżające się długie wieczory będzie nim ta
książka.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 165
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz