Świat japońskiej gejszy budzi różne skojarzenia. Jedni
błędnie utożsamiają owe panie z prostytutkami, inni widzą w nich artystki,
których dziełem jest ich własne ciało zwinnie i płynnie poruszające się podczas
codziennych czynności. Gejsza to także biała twarz, wyraźne usta, czarne, upięte
włosy oraz drogocenne kimono – przynajmniej według tych, którzy niezbyt
zgłębiają się w niezwykły świat tychże kobiet. Byłam więc ogromnie ciekawa, o
czym będzie książka „Cień gejszy”. Myślami krążyłam po kwiecistej Japonii, a
tymczasem akcja rozgrywa się generalnie w Polsce!
Zaś zamiast opisu świata gejsz pojawiają sie
niewyjaśnione i brutalne zbrodnie …
Pewnego dnia, słynny dziennikarz Emil Żądło dowiaduje się
o tym, że na forach internetowych pojawiają się dziwne wiadomości podpisane
jego nazwiskiem. Narażony na kpiny, postanawia dowiedzieć się tego, któż taki
postanowił sobie z niego zadrwić. Tajemnicze wpisy odnoszą się do japońskich
drzeworytów, które pomimo swojego piękna, nie zyskały w Polsce zbyt wielu
kolekcjonerów. Wkrótce Emil odbiera serię głuchych telefonów. Postanawia więc
skonsultować sprawę z dobrym znajomym trudniącym się w policji. Marek Zebra –
bo tak nazywa się ów mężczyzna strzegący prawa, oczywiście zgadza się przyjrzeć
całej sprawie. A ta okazuje się o wiele bardziej skomplikowana, aniżeli mogłoby
się na początku wydawać. Niedługo potem obrabowany zostaje niewielki
antykwariat, z którego ginie japoński drzeworyt. Poszukiwania złodzieja nie
trwają jednak długo, gdyż wkrótce sam zgłasza się na komisariat prosząc się o
wymiar kary. Wyraźnie wystraszony chłopak niepokoi policję, która próbując
wymusić od niego jakiekolwiek informacje niczego się nie dowiaduje. Drzeworyt jednak
przepada, a dziwnie zachowujący się złodziej popełnia samobójstwo. Sprawa jest
o tyle dziwna, że owe japońskie drzeworyty nie są na tyle cenne, aby opłacało
się je kraść. Podłoże tychże wydarzeń musi mieć więc jakieś ukryte dno. Czy ma
ono coś wspólnego z przeszłością i tajemniczym światem gejsz? Jeżeli tak, to jest to coś niezwykle ważnego,
ponieważ wkrótce pojawiają się kolejne ofiary…
Anna Klejzerowicz, będąca autorką książki „Cień gejszy”,
oferuje nam całkiem interesujący kryminał, w którym pojawiają się wątki sztuki
japońskiej. Życie zwykłych ludzi zmienia swój bieg, a to za sprawą czegoś, co
miało miejsce w przeszłości. Ciężko rozwikłać wydarzenia, które działy się
dawno temu. Mogłoby się także wydawać, że nierozwiązane zbrodnie, które zostały
popełnione w odległych latach, nigdy nie zostaną odgadnione. A jednak czasami
okazuje się, że ich rozwiązanie pojawia się o wiele później, a mało tego, może
mieć ogromny wpływ na teraźniejsze życie przypadkowych ludzi.
wlodekfenrych.bloog.pl |
W owej powieści pojawiają się elementy historyczne, które
jednak nie są czymś nużącym, a wręcz przeciwnie – potrafią zainteresować. Jest
sporo zagadek, tajemniczych dokumentów i jest także gejsza, taka prawdziwa,
chociaż już nie żyjąca.
Gdybym polegała wyłącznie na tytule książki, wysunęłabym
na temat tejże powieści błędne wnioski. Przywodzi on bowiem na myśl raczej
skojarzenia związane z historią opowiadaną przez jakąś japońską dziewczynę,
tymczasem głównym bohaterem jest Emil – Polak z krwi i kości i to w dodatku
mało znający się na kulturze i sztuce Japonii.
Całkiem ciekawa historia, pełna zagadek akcja oraz motyw
sztuki – te wszystkie elementy tworzą interesującą książkę, którą polecę
wielbicielom lekkich kryminałów. Nie ma tutaj bowiem krwawych opisów czy
budzącego niepokój napięcia. Jest przyjemnie, tajemniczo i chociaż pojawia się świat
przestępczy, raczej zaciekawia, aniżeli przeraża.
Moja ocena – 3,5 / 5
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję blogowi Przegląd Czytelniczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz