„Blatni
są pod opieką co bardziej szemranych, ci biją
w dach przed kolejnymi czompami.
Wszystkimi opiekują się kriuki, a
gdy zachodzi potrzeba i ich zabiurkowe pryncypały.”
Hazard, fałszowane dokumenty, eliminacja niewygodnych
jednostek. Ciemna strona przedwojennej Warszawy, której działający w półświatku
obywatele napisali swoją własną, intrygującą historię. Legendarne ulice,
wszechobecne gangi i śmierć. Do świata nieodległej przeszłości, z zapachem
zemsty zawartej w fabule, zaprasza Łukasz Stachniak. Lubicie aż nadto odważnych
bohaterów, dla których moralne granice zdają się nie istnieć? Macie ochotę na
podróż wstecz z nutką autentyczności w tle? Zapraszam na recenzję książki
„Czarny charakter”.
ZARYS FABUŁY
Ładeczek Lajzer
dorasta u boku dziadka, który z pewnością nie wpisuje się w kanon wzorca do
naśladowania. Podrzędny poborca haraczu przedstawia wnukowi środowisko
podziemi, w którym dzieją się rzeczy raczej niegodne wzroku młodocianego
obserwatora. Już z góry wiadomo, że z małego wyrośnie niezłe ziółko…
Zaprzyjaźniając
się z równie przebiegłym Ineczkiem, Ładeczek rusza na podbój miasta nieustannie
balansując na krawędzi. Przecież bez ryzyka nie ma zabawy. To właśnie on przeprowadza
czytelnika przez progi piwnic i burdeli, oprowadzając po Warszawie, której już
nie ma. Jesteście gotowi na takie wyzwanie?
BOHATERKA WARSZAWA
Jednym z czołowych bohaterów powieści, jak i zarazem
aktywnym narratorem, okazuje się młody
chłopiec, który wraz z każdą kolejną stroną dojrzewa, dorasta, wkracza w coraz ciemniejszy zaułek nielegalnych
procederów. Inteligentny, rządny
przygód, ale przede wszystkim odważny.
U boku niezawodnego przyjaciela Innocentego (swoją drogą – poznanego w klubie z
prostytutkami i to w latach dzieciństwa!) podejmuje się najróżniejszych prac od
fałszowania dokumentów, po szmuglerstwo.
Znani jako Szkoc i Szajgec powieściowi kamraci odkrywają przed czytelnikiem
obraz brudnego, ale jakże wiarygodnego świata. Ale pomimo istotnej roli ich
obojgu, to nie oni stoją na pierwszym miejscu, a Warszawa – stolica przyjmująca stanowisko intrygującego i
niebezpiecznego, głównego bohatera.
NAWET ZBRODNIA NIE
SZOKUJE
Specyficzna akcja tej książki, chociaż bogata w
różnorodne, jakże kontrowersyjne
wydarzenia, wbrew pozorom nie trzyma
w napięciu. Przyglądałam się jej z daleka, oczarowana ilością wrażeń, co
dziwne - czując się całkowicie bezpiecznie. Szczegółowy opis poszczególnych
procederów, pozytywne nastawienie bohaterów i wstęp konkretnie unaoczniający
czytelnikowi środowisko, z którym przyszło mu się zmierzyć… Nawet zbrodnia przestała mnie tutaj szokować, traktowana jako wyzwanie
jedno z wielu. Działo się tutaj sporo, choć przyćmiewające dialogi opisy przekształcały akcję w tło. Ciekawy
eksperyment, coś, do czego musiałam przywyknąć. Nie przeczytałam więc całości
jednym tchem, a delektowałam się
kolejnymi fragmentami. W ten sposób przebrnęłam do końca usatysfakcjonowana
zdobytym doświadczeniem. Jakim?
KWACZ, BOGDANKA I
CHINTY
Łukasz Stasiak nie tylko otwiera bramy podziemi, domów gry czy burdeli. Pozwala przypatrzyć
się złodziejom, fałszerzom czy nawet gangsterom. To, co według mnie absolutnie
zwycięża w tej książce, to język i nie chodzi tutaj wyłącznie o specyficzną budowę zdań z czasownikami występującymi
na końcu, ale o wkomponowane w treść słowa,
które w codziennej mowie zdążyły już wyginąć.
Autor systematycznie funduje niewielką ilość obcobrzmiących, choć stosowanych
niegdyś w Polsce wyrazów, które tworzą w efekcie pokaźny słowniczek będący
poniekąd skarbnicą wiedzy. Coś takiego warto mieć w swoim domu, jako językowy relikt połączony z wielowątkową przygodą. Teraz już będę
wiedzieć, że kwacz to areszt, bogdanka – kochanka, a chinty – policja.
PODSUMOWANIE
Niezwykły debiut,
ze specyficznym klimatem i zanikającym językiem. Książka z przedwojenną, ale i
pochłoniętą wojną Warszawą w roli głównej bohaterki. Dla wielbicieli fabuły z
półświatkiem nie tylko w tle, ale przede wszystkim w akcji. Nieschematyczna
publikacja, która być może nie pochłonęła mnie w całości, jednak zaimponowała sposobem
przekazu, wiarygodnością i upamiętnieniem fragmentu Polski zamierzchłych lat.
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo: Znak
Horyzont
ilość stron: 542
data wydania:
marzec 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Horyzont.
Jeżeli książka nie zachęca do lektury, to tytuł recenzji już jak najbardziej zwraca uwagę :-)
OdpowiedzUsuńI przyznam szczerze, że pewnie gdyby nie ten chwytliwy tytuł raczej bym się nie zdecydowała na tę książkę.
A tak po przeczytaniu Twojej opinii istnieje duże prawdopodobieństwo, że przy odrobinie szczęścia (czytaj stosik książek nie sięgający sufitu i chwila wolnego czasu) przeczytam tę książkę z czystej ciekawości :-)
Pozdrawiam, Ania
Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że udało mi się zwrócić w ten sposób Twoją uwagę :) Książka jest naprawdę ciekawa, bo prezentuje coś świeżego - pomimo tego, że jej akcja dotyczy przeszłości.
UsuńTytuł recenzji chwytliwy, ale i prawdziwy ;)
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo mnie zainteresowała. Troszkę boję się tych przewazajacych opisów, ale język zapewne mi to wynagrodzi ;)
Ta książka składa się z prawie samych opisów, z tym, że większość nie dotyczy otoczenia, a akcji. I to jest ten plus. W innym wypadku nie dotarłabym do końca, bo nie cierpię rozwleczonego tła.
UsuńPrzyznam, że ten specyficzny klimat najbardziej mnie intryguje. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje, najbardziej tym zapomnianym słownictwem :) Przedstawia obraz Polski, o którym wielu z nas po prostu nie słyszało. Tego nie uczą na historii :)
UsuńSpecyficzny klimat przedwojennej Warszawy wabi mnie i jestem gotowa sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to książka dla Ciebie. Fajny klimat, intrygujące słownictwo i wydarzenia, które pokazują nieznany wielu ludziom obraz Polski zamierzchłych lat.
Usuńksiążka którą można się delektować, Warszawa w roli głównej bohaterki, debiut - to zdecydowanie coś na czym można zawiesić oko ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa, coś świeżego na naszym rynku wydawniczym (chociaż paradoksalnie dotyczącego przeszłości). Nie porywa tak, że trudno się oderwać, ale do czytania w odpowiednich proporcjach jak najbardziej ok.
UsuńZa pewne napisanie książki utrzymanej w powojennym klimacie było dla autora nie lada wyzwaniem :)
OdpowiedzUsuńLubię uciekać w historię, więc jeśli autor dobrze oddał klimat ówczesnych czasów, książka mogłaby być naprawdę ciekawą lekturą :)
Pozdrawiam :)
To z pewnością było wyzwanie - w szczególności ze względu na zawarte w książce słownictwo. Na koniec widać, z jak wielu źródeł korzystał Łukasz Stachniak. Ta powieść wymagała od niego ogromnego przygotowania.
UsuńSzkoda, że książka nie trzyma w napięciu zwłaszcza, że porusza taką tematykę. Mam wrażenie, że wynudziłabym się przy niej :) tym razem odpuszczę.
OdpowiedzUsuńSkoro to nie Twoje klimaty, lepiej odpuścić. Przyznam Ci się, że to także nie do końca moje klimaty. Sięgnęłam po ten tytuł z ciekawości, zaintrygowana pojawiającym się tutaj słownictwem (które zdążyło już w codziennej mowie wyginąć). I bardzo to doceniłam :)
Usuń