„Dlatego właśnie obiecałam sobie jedno:
żadnych chłopaków, żadnych imprez w sobotnie wieczory, żadnego balu maturalnego
[…]
Nie pozwolę, by k t o k o l w i e k mnie
powstrzymał.
Tak mówiłam, zanim wszystko się zmieniło.
Zanim pojawił się on.”
Kobiety, jako małe dziewczynki śnią o księciu z bajki
wyobrażając siebie na miejscu Królewny
Śnieżki czy Kopciuszka. I choć
mija czas, a dorosłość odbiera ludziom wiarę w realizację nieprawdopodobnych
wizji, w głębi nas wciąż tkwi ułamek dawnych marzeń. Co zatem powiecie na
książkę, która uwspółcześnia stare baśnie, powieść, w której skrywana pod
kloszem niewinności nastolatka trafia na chłopaka, o którym nie odważyłaby się
nawet pomarzyć? Lubicie historie o miłości, w których uczucie nagina pewne
granice i burzy mury? Zapraszam na recenzję książki „Flower. Jak kwiat”.
ZARYS FABUŁY
Osiemnastoletnia
Charlotte miała jasno wytyczone plany. Nauka, studia i kariera. Wychowywana
przez babcię, biorąc pod uwagę rodzinne klęski małżeńskie, postanowiła, że
oderwie się od życia towarzyskiego nie rozglądając się na chłopakami i
przelotnymi przygodami, które kończą się przecież różnie. Nie uwzględniła
jednak jednej rzeczy - kaprysów losu. Nie mogła przewidzieć tego, że na jej
drodze stanie właśnie on.
Kiedy progi
kwiaciarni, w której pracuje Charoltte, przekracza Tate, dziewczyna nie ma
pojęcia, kim jest chłopak próbujący o nią zabiegać. Kiedy się dowiaduje, nie
potrafi pojąć faktu, że kamuflował przed nią swoją tożsamość. Od jednego
spojrzenia do wielkiego uczucia, które w realnym świecie nie ma prawa bytu. Czy
ta miłość ma szansę przetrwać? Czy w rzeczywistości wyzbytej magii można liczyć
na happy end?
Ta historia naprawdę przypomina baśń o Kopciuszku. Tutaj jednak piękny
mężczyzna okazuje się woźnicą, wróżką i
księciem w jednym, a młoda, ambitna dziewczyna skromną szarą myszką, do której nagle uśmiechnął się los.
BOHATEROWIE
Charlotte to
wkraczająca w dorosłe życie nastolatka, która z pewnością nigdy nie miała
łatwo. Niebojąca się ciężkiej pracy, inteligentna, chociaż nieco wycofana. Zwykła, sympatyczna, potrafiąca zjednać
sobie czytelnika, ale nieco denerwująca swoim niezdecydowaniem. Cóż, w końcu
nie na co dzień spotyka się… No właśnie, kogo?
Tate to chłopak, który od samego początku przynosi ze
sobą aurę niezwykłości. Sprawiający
wrażenie majętnego, chociaż absolutnie niechełpiący
się swoim bogactwem. Przez pewien czas zagadkowy,
zawsze miły, romantyczny,
zdecydowanie mający gest. Kim zatem jest i dlaczego tłumiona w jego umyśle
przeszłość dotkliwie go nęka?
BIG LOVE
Elizabeth Craft i Shea Olsen postawiły na miłość. To właśnie to uczucie stoi na pierwszym
planie, nieco przysłaniając poboczne wątki szkicowane przyjaźnią czy rodzinnymi
problemami. Od pierwszych chwil wyjątkowe, chociaż tak samo jak dojrzewający
owoc, potrzebujące czasu. Tworzące historię mało realną, jednak taką, o której wciąż wielu z nas nieśmiało marzy.
„Flower. Jak kwiat” to zdecydowanie książka
dla romantyczek uwielbiających słodkie, chociaż nieprzesłodzone scenariusze.
PRAWIE JAK FAN
FICTION
Przyznam, że fabuła
tej książki przypomina mi nieco historie spod gatunku fan fiction, chociaż
autorki nie nawiązały treścią do żadnego z żyjących celebrytów. Bohaterowie i
akcja są całkowitym wytworem ich wyobraźni, choć treści nie brak klimatu hollywoodzkiego luksusu, czaru bogactwa, ale i
skutków ubocznych popularności. Nie jest to z pewnością historia, która
rozbroiła mnie emocjonalnie, choć wzruszyłam się u jej boku, uśmiechnęłam i rozmarzyłam.
Lekka i w tej swojej magii niosąca przekaz. Stawiająca wartość człowieka ponad pieniądz i udowadniająca to, że
w obliczu prawdziwego uczucia nie ma granic nie do przebycia.
PODSUMOWANIE
„Flower. Jak kwiat”
to historia zakrawająca o współczesną baśń, to zdecydowanie powieść dla
romantyczek niebojących się marzyć. Wzruszająca, niewinna, magiczna. Wciągająca
- taka, którą czyta się w jeden wieczór, jednak w moim przypadku niepozostawiająca
książkowego kaca. Skąpana w zapachu kwiatów, płynąca w rytmach muzyki,
skropiona namiętnością i wrażliwością zarazem. Myślę, że ci bohaterowie nie
pozostaną ze mną na dłużej, chociaż gdybym jeszcze raz miała zadecydować o tym,
czy poświęcę tej powieści czas – nie zmieniłabym swojego wyboru Fankom
niezwykłych New Adult – polecam, w szczególności do przeczytania teraz – na
zbliżające się Walentynki.
Co wspólnego z fabułą ma ten przedmiot. Ja już wiem... A Wy, chcecie się dowiedzieć? |
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo:
Literackie
ilość stron: 332
premiera: 15
lutego 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu.
Słodka historia o Kopciuszku tak jak piszesz ma szansę spodobać się fankom Ta i romantycznym duszom. Nie wiem czy by mi się podobała, ale okładkę ma cudną:)
OdpowiedzUsuń*fankom YA, słownik jak zwykle wie lepiej co chcę napisać :p
UsuńBardzo ładna okładka, mocno kusi, aby sięgnąć po książkę, to może być bardzo przyjemne zaczytanie. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Okładka minimalistyczna, a jednak mająca w sobie to coś :)
UsuńJak dla romantyczek - to muszę ją mieć :P
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz takie historie, może Ci się spodobać :) Daj znać jak wrażenia, jeśli uda Ci się po nią sięgnąć :)
UsuńOdkąd zobaczyłam zapowiedzi mam ochotę na tę książkę. Teraz tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Magiczna i wciągająca opowieść, którą bardzo chcę poznać.
OdpowiedzUsuńMam nawet ochotę na taką powieść na jeden wieczór:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńWspółczesna historia Kopciuszka? O to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOpowieści o Kopciuszku nigdy mi się nie znudzą. Okładka tej książki też mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńKasia z Ebookowych recenzji
http://ebookowe-recenzje.blogspot.com
Jestem troszkę nieudolną romantyczką, więc mogłabym sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa podobnie ;) Przyznam, że trochę mnie kusi :)
Usuń