„- Co
takiego mógłbym ci dać?
Zastanowiłam się.
Zastanowiłam się.
-
Pomagasz mi wierzyć.
- W
co?
- W
dobroć, w siłę.”
Mia Sheridan to nie
tylko dobra autorka. Jej nazwisko jest dla mnie jak marka, która jak dotąd
zawsze oferowała godny polecenia produkt. Historie przez nią tworzone potrafią
zagrać na najczulszych strunach duszy, a bohaterowie na długo pozostawiać
wyraźny ślad swojej obecności. Nie tak dawno, przy okazji jednej z jej książek,
dałam się ponieść wyobraźni buszując po starej winnicy. Tym razem przyszło mi
trafić do ubogiej wioski, która wciąż dźwiga ciężkie brzemię okrutnej tragedii
rozegranej w podziemiach kopalni. Ubóstwo, niesprawiedliwość i młodzi ludzie,
którzy dorastając w miejscu pozbawionym nadziei stawiają czoła codzienności.
Czy płomyk miłości może zrodzić się tam, gdzie wokół panuje całkowita ciemność?
Zapraszam na recenzję powieści „Bez szans”.
ZARYS FABUŁY
W ogarniętym biedą Dennville mieszkańcy nie
potrafią zapomnieć o katastrofie, która wielu rodzinom zabrała nie tylko szansę
na godne życie, ale także bliskich. Upadająca kopalnia przyćmiła nadzieję na
przyszłość, wprawiając ludzi w stan biernej egzystencji. To właśnie tam, pośród
głodu i samotności zrodziło się coś wyjątkowego, coś co połączyło Ten i
Kylanda.
Oboje marzą o lepszej przyszłości walcząc o
stypendium otwierające bramy do lepszego świata. Oboje wiedzą, że tylko jedno
będzie miało szansę na realizację ambitnych planów. Obarczeni piętnem
miejscowej tragedii są świadomi tego, że powinni stłumić łączące ich uczucie,
bo w obliczu niesprawiedliwości losu będą musieli się rozstać. Pytanie tylko,
czy będą potrafili to zrobić? Czy sprzeciwią się miłości? Czy spotykając się
kolejny raz będą w stanie sobie przebaczyć? Jak wiele zmienia upływający czas i
czy jest w stanie zmienić ludzi?
UBOGI, A JEDNAK BOGATY DUCHEM
Autorka kolejny raz
zdecydowała się na całkowite przeciwieństwo panującego obecnie trendu
dotyczącego stawiania w świetle reflektorów bohatera zamożnego, człowieka
sukcesu, który nie tylko swoją urodą, ale także grubym portfelem potrafi
zaimponować kobiecie. W jego miejsce wstawiła zaś Kylanda, chłopaka pozbawionego szans na udany start, a
jednak bardzo ambitnego. Ubogi, jak z resztą pozostali
mieszkańcy wioski, nie angażuje się w
związki zachowując bezpieczny dystans tak, by z nikim na poważnie się nie
wiązać. Co czułam, kiedy Kyland wkraczał na pierwszy plan? Podekscytowanie. To
bez dwóch zdań jeden z tych bohaterów, który wyglądem, ale przede wszystkim
siłą charakteru potrafi załatać wszystkie dziury i zniewolić damskie serce.
Naprzemienna
narracja, ale i świadomość konieczności dopracowania obu głównych postaci
pozwoliły Mii Sheridan wykreować także bardzo udaną i zapadającą w pamięć Ten. Pracowita, zamieszkująca przyczepę, wychowywana bez ojca i przekonana
o tym, że nikt poza nią nie zawalczy o
jej przyszłość okazuje się dziewczyną wrażliwą,
potrafiącą pośród całego nieszczęścia odnaleźć
iskrę nadziei.
To, jak ci dwoje do
siebie pasują i jak uzupełniają siebie
nawzajem staje się tylko potwierdzeniem czegoś, co już od dawna było mi
wiadome. Powieści tej autorki fundują nie tylko wulkan emocji, ale dają szansę
na poznanie ludzi, którzy chociaż wyimaginowani wywołują pragnienie spotkania
ich w rzeczywistości.
KOPALNIA
Upadła wioska. Tonący w śmieciach i głodzie mieszkańcy. Rodzinne tragedie i kopalnia, miejsce grozy, ale i honoru, miejsce,
które w życiu Kylanda zdążyło sporo już namieszać, ale też nie powiedziało
jeszcze ostatniego słowa. To właśnie tam, w mroku nietuzinkowego krajobrazu skonstruowała Mia Sheridan swoją kolejną,
niesamowitą powieść udowadniając, że jest
w stanie sięgnąć po coś, co dla wielu mogłoby okazać się nieatrakcyjne.
Pozory mylą, a ona jest tego najwyraźniej bardzo świadoma.
PODSUMOWANIE
Przyznam, że na
początku miałam pewne obawy. Akcja
toczyła się powolnym rytmem odkrywając przed czytelnikiem wiele kart, a co
za tym idzie, siejąc ziarno wątpliwości co do ciekawego biegu następnych
wydarzeń. Potem jednak rozwiała
wszystkie wątpliwości, porywając, angażując i pokazując, że całkiem sporo miała
jeszcze do ukrycia. Zakochałam się w
słowach tej książki, w jej bohaterach, w mizernym otoczeniu i nawet nieco
słodkawym zakończeniu. Pozostała pustka, która dla mnie staje się miarodajnym
wyznacznikiem atrakcyjności powieści. Ta
była świetna. Pokonała mnie, przywłaszczyła sobie, sponiewierała i
uszczęśliwiła. Polecam wielbicielom gatunku New Adult oraz wszystkim kobietom
lubiącym poruszające, romantyczne historie. Myślę, że nie pożałujecie.
moja ocena: 8/10
wydawnictwo: Otwarte
ilość stron: 337
data wydania: luty 2017
Książkę do recenzji przeznaczyła księgarnia
BookMaster.pl. Dziękuję!
Mam pewne obawy. Obawiam się, że "Bez szans" mnie rozczaruje. Z drugiej strony widać, że ta historia ma w sobie wiele do odkrycia. Muszę się zastanowić.
OdpowiedzUsuń"Calder" i "Eden" podobały mi się, za to poczułam zawód podczas czytania "Bez winy"/ Niemniej "Bez szans" wydaje się bardziej porywającą historią, więc pewnie dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńPowinnaś się przekonać :) Ja lubię, a wręcz uwielbiam wszystkie książki tej autorki. Seria z Calderem także mi się podobała, niemniej jednak w moim przypadku bardziej trafiają do mnie powieści Mii wydane przez wydawnictwo Otwarte. Przynajmniej jak dotąd.
UsuńSpodobała mi się jej książka Bez słów, druga zaś trochę zawiodła. I mimo iż zachęcasz i dobrze o niej piszesz, to jednak trochę się obawiam. No, ale na pewno się przekonam sama i kiedyś po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńWszystkie książki tej autorki są inne i ta również się do nich zalicza. A przez to, że autorka jest świetna stawiamy jej wysoką poprzeczkę. Mnie urzekła "Bez słów", była zniewalająca, kolejna 'Bez winy" również była świetna, a z kolei ta "Bez szans", dla mnie osobiście zbyt traumatyczna i chociaż cały czas chodzi i miłość to autorka trochę poszalała. Mimo wszystko to w końcu Mia Sheridan, to trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Masz po części rację co do tej książki. Niemniej jednak mnie to nie przeszkadzało. Uwielbiam wszystkie książki Mii, bo każda jest inna i ma swój wyjątkowy klimat, który mnie zniewala :D Czekam na więcej :)
UsuńPo lekturze Bez słów nie sądziłam, że jeszcze się pokuszę na twórczość autorki, bo nie za bardzo przypadłyśmy sobie do gustu, ale zaczynam się przekonywać do dania jej drugiej szansy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Właśnie skończyłam czytać 'Bez winy' autorki i jestem zachwycona i po tą książkę zabieram się już niedługo :)
OdpowiedzUsuńJa po przeczytaniu "Bez winy" czułam to samo. Ta książka jest równie dobra. Sięgaj po nią czym prędzej! :) Wpadnę potem sprawdzić, czy Ci się podobała :)
UsuńMoja ukochana Mia :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie bardzo. wierzę na słowo i z doświadczenia czytelnika wiem, że krajobrazy muszą być niezwykłe :)
Historia też przypadła mi do gustu, mam nadzieję, na wulkan emocjonalny jak w Twoim przypadku ;)
Myślę, że książka Cię nie zawiedzie. Ja tylko przez moment myślałam, że to zbyt banalna historia. Podczas czytania miałam mały kryzys. Ale kiedy minął, wpadłam w wir wrażeń. Cudna historia. Naprawdę polecam.
UsuńMam w planach tą książkę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu uda mi się zapoznać z twórczością tej autorki.
Pozdrawiam serdecznie
Naprawdę warto przekonać się jak pisze Mia Sheridan. Ja ją uwielbiam, ale wiadomo, że każdy może mieć na temat jej twórczości inne zdanie. Z tego co wiem, ma w Polsce wieeeeelu fanów. Bardzo możliwe,że także pokochasz jej prozę. Jest niesamowita.
UsuńOkładka jest po prostu okropna! Ale jeśli fabuła w końcu angażuje czytelnika, to może warto spróbować.
OdpowiedzUsuń