„ -Fajna perspektywa robić przez cały czas to,
na co ma się ochotę. Niestety, nie tak funkcjonuje życie.
- To ty sprawiasz, jak funkcjonuje twoje
życie, kochanie.”
Do książek Elle Kennedy nie trzeba mnie przekonywać.
Zdążyłam już zauważyć jedno, że autorka wie jak pisać historie nieobciążające
emocjonalnie, a równocześnie dalekie od nudy, powieści o młodzieńczych
rozterkach, przyjaźni, o fizycznym zbliżeniu, ale i relacji będącej czymś
więcej niż zauroczenie. Kiedy więc w zapowiedziach wydawnictwa Zysk i S-ka
pojawiła się kolejna jej książka, „Podbój”, nie mogłam jej przegapić. Czy Allie
i Dean, bohaterowie stojący na czele trzeciej części cyklu Off-Campus to postaci, z którymi da się zżyć? Czy i tym razem
autorka zaserwowała wyobraźni smakowitą ucztę? Zobaczcie.
ZARYS FABUŁY
Dean nie wie czym
jest zdobywanie kobiet. To one zdobywają jego. Przystojny hokeista, pochodzący
z zamożnej rodziny, wydaje się być lekkoduchem żyjącym chwilą, chociaż
starającym się nie wchodzić z nikim w konflikt. Otoczony wianuszkiem przyjaciół,
i przyjaciółek oczywiście, zderza się z Allie, którą niechętnie zgadza się
„poniańczyć” przez jeden wieczór. Nie ma jednak pojęcia, że zbliżająca się noc
zmieni nie tylko jego plany, ale także zasady.
Allie to ambitna,
marząca o aktorstwie dziewczyna, która z powodu rozstania z chłopakiem, po
trzyletnim związku, przeżywa wewnętrzny kryzys. Atakowana jego wiadomościami i
błagalnymi prośbami chowa się w mieszkaniu przyjaciół, by uwolnić się od
wspomnień i uniknąć spotkania z nim. Niespodziewanie jednak, przepełniony niepewnością
wieczór zmienia się w seans filmowy u boku alkoholu i przystojnego chłopaka, a
kończy jednorazową przygodą spędzoną w jego łóżku. Czy seks bez zobowiązań
faktycznie nie zobowiązuje?
MOCNA STRONA -
BOHATEROWIE
Cechą charakterystyczną twórczości Elle Kennedy są postaci z mocną osobowością. Duet
wystawiony na pierwszy plan tej książki to ludzie potrafiący zawalczyć o swoje,
nieobawiający się wyzwań, umiejący prowadzić otwarty dialog, chociaż miewający
swoje rozterki. Dean to chłopak
bardzo pewny siebie, jednak
nieodpychający egoizmem. Żartobliwy,
szczery aż do bólu, w tym swoim męskim doborze niektórych określeń potrafiący
wywołać na twarzy autentyczny, niekłamany uśmiech. Być może nie ideał wyrwany z
mojej wyobraźni, ale na pewno ktoś, kto w przypadku tej historii znalazł się na
odpowiednim miejscu. Z kolei Allie w
niczym nie przypomina szarej myszki i chociaż na pozór może sprawiać wrażenie
„łatwej”, nie do końca taka jest. Sympatyczna, absolutnie nie zasługuje na
miano książkowej zdziry. Bo przecież uległa Deanowi, a na niezobowiązujący seks
z takim bohaterem można przymknąć oko.
Naprzemienna narracja, której pałeczka przechodzi kolejno
z rąk Allie w ręce Deana, pozwala czytelnikowi przyswoić sobie myśli i emocje
obu głównych bohaterów. Mocno skupiona na wątku uczuciowym powieść posiada
także tematy poboczne, delikatnie nakreślone problemy związane z natrętnym ex
czy nieprzychylnym, wymagającym trenerem. Nie odgrywają one jakieś
istotniejszej, wyraźnej roli. Nie ma
tutaj mroków przeszłości czy przesadnego rozpamiętywania krzywd. Jest teraźniejszość, skupiona na
miłości, być może nie od początku
romantycznej, jednak charakteryzującej się etapami samodoskonalenia.
LOVE, LOVE, LOVE
Skoro to wątek
uczuciowy przyćmiewa tutaj wszystkie pozostałe elementy książki, łącznie z
tłem, warto przyjrzeć się mu bliżej. Elle Kennedy nie postawiła na skromność i niewinność. Rozpoczęła z grubej rury,
zapoznając bohaterów tym, czym wiele miłosnych powieści się kończy. Nie brak
więc tutaj odważnych scen erotycznych,
które co prawda nie zawsze bywają romantyczne, jednak stronią od dewiacji i wypaczeń.
Jest namiętnie, śmiesznie, a pod
koniec także rozczulająco. I chociaż autorka jakoś szczególnie nie gra na
emocjach, potrafi zabawić i odprężyć.
AKCJA
Jeżeli nastawiacie się na wielkie zwroty akcji, możecie się rozczarować. Fabuła płynie
powolnym rytmem, wypełniona przez dialogi i sceny, które nie wnoszą nic
szokującego, ale też nie nużą. Nie galopowałam u boku tej historii z
palpitacjami serca, z pewnością nie jest też ona najlepszą z wszystkich trzech,
wydanych dotychczasowo części cyklu. Nie mogę jednak narzekać, bo jeżeli
miałabym jeszcze raz podjąć decyzję o przeczytaniu tej książki, nie
odpuściłabym jej sobie. Chociażby ze względu na to, że Elle Kennedy pisze o
seksie całkiem smacznie i na pewno pisze z humorem.
PODSUMOWANIE
Polecam pełnoletniej
młodzieży, czytelniczkom szykującym się na akcję z młodzieńczym, jednak
wcale nie niewinnym seksem na czele. Poszukiwaczkom
lekkiej treści okraszonej żartem, fankom historii miłosnych, które nie szarpią
serca na części, jednak bawią – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Elle
Kennedy wie jak pisać, chociaż jak już wspomniałam, według mnie nie jest to jej
najlepsza powieść. Kupiła mnie bohaterami oraz paroma scenami (m.in. w wannie)
i tylko troszeczkę rozczarowała brakiem czegoś głębszego. No ale na to mogę
przymknąć oko, bo całość wypadła całkiem dobrze i z pewnością sięgnę po kolejne
jej propozycje.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo: Zysk
i S-ka
ilość stron: 447
data wydania: luty
2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Nie mogę patrzeć na tą okładkę, ale książkę z pewnością przeczytam, bo dwa pierwsze tomy były bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńSkoro poprzednie Ci się spodobały, jest duża szansa, że ta książka także Cię przekona. Co do okładki - mam podobnie. Coś mi nie pasuje w tym chłopaku :)
UsuńPo książkę muszę sięgnąć bo dwie poprzednie z serii bardzo mi się podobały, zwłaszcza Układ :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się - "Układ" jest zdecydowanie najlepszą częścią i sądzę tak także teraz, po przeczytaniu tej najnowszej :)
UsuńChociaż Błąd mnie trochę rozczarował to po Układzie i ta będę czytać wszystko co wydane tej autorki. Pisze po prostu świetnie. I przynajmniej się uśmieję :)
OdpowiedzUsuńNie zaczęłam jeszcze czytać tej serii, ale muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać, totalnie zauroczyłam się w poprzednich częściach i już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam tę. Trochę niezbyt ładna okładka, ale da się przeżyć.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Masz rację, okładka nie powala na kolana, ale można przymknąć na nią oko :) Skoro poprzednie książki tej autorki Cię porwały, ta pewnie też to zrobi.
UsuńPodobały mi się dwie poprzednie, więc z chęcią się skuszę. Chociaż jak czytam Twoją recenzję, to chyba "Podbój" nie przebije mojej ulubionej części "Układu" :)
OdpowiedzUsuńObstawiam, że nie przebije :) Trzecią część oceniam na równi z drugą. "Układ" stanowczo nad nimi góruje.
UsuńCzytałam tom pierwszy, drugi będzie z BT. Może i jakoś trzeci trafi w me ręce...
OdpowiedzUsuń