„Jedynym
sposobem, aby czegoś nie stracić, jest zupełna samotność, ale to głupie
wyjście. Chcę zaryzykować.”
Los zsyła ludziom
różne scenariusze, a my nie zawsze wiemy jak sobie z nimi poradzić. Wylewamy
swoje żale bądź zamykamy się w sobie często nie świadomi tego, że nasze wybory
kształtują naszą przyszłość, torują drogę do szczęścia, bądź bezpowrotnie je
odbierają. Życie bez dwóch zdań nie oszczędziło Anny, szanowanej pani doktor,
która w przeszłości utraciła ogromną część samej siebie. Co ją spotkało i jak
wiele zmienia upływający czas? Czy miłość jest w stanie przetrwać nawet wtedy,
kiedy upchnęło się ją w najgłębszym z możliwych kufrów? Zapraszam na recenzję
nowej powieści Elżbiety Rodzeń.
ZARYS FABUŁY
Anna i Michał
poznali się na studiach pozwalając na to, by połączyła ich niezwykle mocna
więź. I chociaż nic nie stało im na przeszkodzie, a przynajmniej tak by się
mogło wydawać, dziewczyna odeszła zostawiając chłopaka bez słowa wyjaśnienia,
tym samym skazując ich obu na prawdziwe cierpienie. Dlaczego?
Mija szesnaście
lat, upłynął szmat czasu unikania się i układania życia na nowo. Na jednej z
konferencji dla lekarzy przychodzi im jednak kolejny raz spojrzeć sobie w oczy.
Czy los przygotował dla nich plan naprawczy? Nie do końca. Kiedy dochodzi do
pierwszej konfrontacji wydaje się, że wciąż coś do siebie czują, a jednak
Michał ma u swojego boku córeczkę stanowiącą dowód na to, że zdążył już kogoś
pokochać. Wspólna podróż, przypadek i na jakiś czas zostają na siebie skazani.
Czy wykorzystają szansę na to, by zrozumieć, że wciąż siebie potrzebują? A może
upływające lata zmieniły zbyt wiele, by można było im nawzajem się kochać?
DOJRZALI BOHATEROWIE
Główna bohaterka i zarazem narrator tej powieści, Anna, to samotna kobieta sukcesu, zajmująca stanowisko dyrektora w klinice
chirurgii plastycznej. Uczciwa, choć zamknięta w sobie, konkretna i starająca
się nie ulegać emocjom skrywa tajemnicę,
którą z nikim nie chce się podzielić. Dlaczego? Bo czuje się przez to
wybrakowana. Z kolei Michał, lekarz pracujący w szpitalu dziecięcym
ma świetny kontakt z maluchami, w dużej mierze z powodu kroczącej obok niego
Zosi, ukochanej córeczki, która
zajmuje w jego życiu najważniejsze miejsce. Ciepły, opiekuńczy i zaradny nie
pozostaje obojętny wobec szans zsyłanych mu przez los. Nie każdą jednak da się
wykorzystać i nie każdy błąd da się naprawić. Czy pomimo wielu przeszkód tych
dwoje stanie na wspólne drodze, którą zaczną razem przemierzać?
HISTORIA O…?
„Zimowa miłość”, jak sugeruje sam tytuł, to historia z uczuciem na czele, nie ckliwa,
nieprzesłodzona, chwilami trudna, ale prawdziwa. Jakby w wyzbytym magii
świecie była szansa na odrobinę czaru rozgrzewającego serca. To przede
wszystkim powieść o ludzkich tragediach,
o dokonanych wyborach, które miały uchronić przed złem. Książka o miłości,
ale i śmierci, o szczęściu, ale i chorobie. Pełna ciepła, angażujących sytuacji
i zwierzeń. Elżbieta Rodzeń pokazała, że nie tylko letnie uczucie potrafi
rozpalać. To zimowe bywa niemniej ogniste, nawet jeśli wokół panuje wyjątkowy
chłód.
TŁO
Mało cywilizowana
chatka i walka o przetrwanie. Obok tego szpital, jako miejsce szans i nadziei pacjentów, ale także jako
miejsce niełatwej pracy. Trzeba przyznać, że do wymalowania tła przyłożyła się
autorka z pełnym zaangażowaniem fundując czytelnikowi sceny
działające na wyobraźnię. Jest przytulnie,
niebezpiecznie, przygnębiająco, ale i pokrzepiająco.
AKCJA
Bywały momenty, kiedy
akcja posuwała się do przodu niespiesznie, pozwalając czytelnikowi
delektować się daną chwilą. Nie miały jednak one nic wspólnego z nudą.
Pojawiały się także momenty zwrotu,
kiedy mocno zdziwiona biłam autorce brawa za takie posunięcia, szczególnie
w drugiej połowie. Są powroty do
przeszłości, choć na pierwszym miejscu bez dwóch zdań stąpa niepewna teraźniejszość. Zbolała i
szukająca swojego miejsca zabiera odbiorcę książki w pełną prób i oczekiwań
podróż ścieżkami ludzkiego serca.
PODSUMOWANIE
Powieść o utraconych, ale i pozyskanych szansach. Książka
o upływającym czasie, który zmienia wszystko, bądź nie zmienia prawie nic. Historia o miłości, wcale nie tej słodkiej,
za to prawdziwej, wzbogaconej o ludzkie dramaty, jakże rzeczywiste i
pouczające, bo nieraz otwierające oczy na to, co tak naprawdę bywa w życiu
najważniejsze. Elżbieta Rodzeń zaproponowała zimową scenerię, rozgrzewając
jednak akcję nie tylko rozpalonym ogniskiem, ale przede wszystkim płomieniem
gorejącym w serach bohaterów. To książka
dla dojrzałych kobiet, powieść z niełatwym do przełknięcia wnętrzem, jednak na
pewno z satysfakcjonującym zakończeniem. I chociaż naprawdę tego nie
oczekiwałam, w finale naprawdę się rozpłakałam. Dlaczego? To powinniście już sprawdzić
sobie sami. Myślę, że nie pożałujecie.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo: Zysk
i S-ka
ilość stron: 461
data wydania: luty
2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Uwielbiam książki, które wzruszają i nie wstydzę się łez w trakcie czytania. Może równie emocjonalnie odebrałabym to zakończenie?
OdpowiedzUsuńJa Ci powiem, że tym razem zakończenie wzruszyło mnie przez to, że jestem mamą. W innym wypadku pewnie by mnie tak to nie dotknęło. Więcej nie zdradzę :)
Usuńwidziałam tą książkę w zapowiedziach - muszę koniecznie przeczytać
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba. To taka tematyka, która raczej trafi w Twoje gusta.
UsuńŚliczna okładka! Przyznam, że mnie zainteresowałaś i jak będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńOkładka jak najbardziej przyciąga oko. A książka jest świetna, jednak dedykowana raczej dojrzałym kobietom, mającym swoje rodziny - męża, dzieci - przez to przeżywającym tę całą historię ze zdwojoną mocą.
UsuńUwielbiam takie historie ze spotkaniami bohaterów po latach. Na pewno tę książkę zdobędę, ale ja zawsze strasznie ryczę na książkach... no trudno, jakoś dam radę z tą, bo zrobiłaś mi na nią mega ochotę ;)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
Ja często staram się trzymać i nie płakać. Nie zawsze się udaje. "Zimowa miłość" wywołała u mnie łzy dlatego, że pojawił się tam element bardzo mnie dotyczący, jako matki. Jeżeli jednak lubisz się mocno powzruszać, zapraszam na recenzję książki, którą zakończyłam czytać dzisiaj - Ogień, który ich spala". Tu czeka na czytelnika emocjonalna petarda :)
UsuńA zatem mocno wzruszająca fabuła, a takie zawsze znajdą miejsce w moim sercu. Z przyjemnością zapoznam się z tą książką, tym bardziej, że pociąga mnie prawdziwość opisywanych historii, jakże często jeden nasz wybór determinuje pozostałe i decyduje o barwach losu. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Brzmi dosyć ciekawie, chociaż na pierwszy rzut oka nie spodziewałam się, że tematyka dla mnie. Po przeczytaniu recenzji, jednak zmieniam zdanie i myślę, że ,,Zimową miłość" mogłabym chętnie przeczytać!
OdpowiedzUsuń