Życie jest zbyt kruche, by przechodzić obok niego
obojętnie. Szansa na przetrwanie kolejnego dnia to dar, za który każdy z nas
powinien być wdzięczny. A jednak radość z teraźniejszości, z prostej możliwości
bycia, jakoś mało nas obchodzi. Szukamy sukcesu, dążymy do wyznaczonych celów
nieustannie patrząc w przód. Zapominamy zaś o tych wartościach, które powinny
stanowić priorytet - o rodzinie, miłości czy przyjaźni. Jest jednak jeden taki
moment, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak cenne są właśnie te z
pozoru najbanalniejsze rzeczy. Wtedy też kariera, bogactwo czy samorealizacja
tracą na znaczeniu, gasną i znikają. Tym momentem jest utrata, bezpowrotna,
okrutna i bolesna. Bo to właśnie ona otwiera oczy serca i uświadamia to, czym
tak naprawdę jest, bądź już też i było dla nas szczęście. Przekonał się o tym
Michał, bohater nowej powieści Katarzyny Michalak – „Nie oddam dzieci!”. Co
zatem utracił? Jak wielka pustka zawitała w jego życiu i co w nim zmieniła?
Michał
to szanowany lekarz, całkowicie oddany swojemu zawodowi. Dyżury, nagłe
przypadki, nadgodziny... Każdy dodatkowy czas w pracy staje się okazją, by
komuś pomóc czy też nawet uratować ludzkie życie. I mogłoby się wydawać, że
wszystko jest w najlepszym porządku, gdyby nie wyczekująca go rodzina - trójka
pragnących ojca dzieci i żona Marta, która za miesiąc spodziewa się kolejnego
maleństwa. Nadgorliwie wypełniając własne obowiązki, Michał zaniedbuje tych
najbliższych, sporo im obiecując, aczkolwiek nie dotrzymując słowa. Nadchodzi
dzień trzecich urodzin Antosia - jego syna. Zapomniana okazja do świętowania
staje się kolejnym powodem rodzinnej zwady. Marta, która jednak kocha męża z
całego serca i pragnie szczęścia, odwiedza go w szpitalu. W drodze powrotnej
los okazuje się bezlitosny nie tylko dla niej, ale także dla trzyletniego
solenizanta. Pędzący po drodze pojazd nieobliczalnego mężczyzny, "pana życia
i śmierci" - jak sam siebie nazywa, zderza się z samochodem kobiety. Marta
i Antoś giną na miejscu, pozostawiając Michała samego z pozostałą dwójką dzieci
oraz ostatnim prezentem, jakim staje się odratowany i nienarodzony do czasu
wypadku Staś. Samotny ojciec zaczyna rozumieć, co tak naprawdę było jego sensem
istnienia. Bez ukochanych osób staje się bowiem kimś innym, jakby los pozbawił
go nie tylko części rodziny, ale także i duszy. Powoli popadając w depresję
musi wziąć się w garść, by walczyć o pozostałych bliskich, a pomimo okropnej
tragedii, jaka go spotkała, znajdują się tacy ludzie, którzy pragną odebrać mu
jeszcze także i żyjące dzieci. Michał rozpoczyna zacięty bój o szczęście, bo
chociaż z takowego niewiele już pozostało, wciąż istnieje nadzieja na lepsze
jutro.
Katarzyna Michalak jest znaną autorką książek dla kobiet.
Często dominuje w nich miłość - szczęśliwa i zrealizowana bądź też zakończona
smutnym finałem. Tym razem ukazane zostało jej inne oblicze - obraz ojcowskiego
uczucia, które tak jak w przypadku miłości dwojga zakochanych ludzi, ma swój
wielki początek. W tej powieści owym przełomowym momentem staje się tragedia,
która odbierając głównemu bohaterowi tak bliskie mu osoby, otwiera mu oczy na
istnienie istotnych wartości, których obecność dotąd była mu prawie obojętna.
Michał, wypełniając obowiązki lekarza, kochał swoją rodzinę, ale ta miłość była
w nim głęboko ukryta i nieczęsto wychodziła na wierzch. W momencie, kiedy ginie
jego żona i trzyletni synek, mężczyzna zostaje sam. Ani kariera, ani renoma nie
są w stanie wypełnić potężnej i rozrywającej umysł pustki, która zagościła w
jego sercu. Przystojny, zdolny i dotąd niezawodny, sięga po alkohol, ponieważ
nasilająca się depresja i chęć zemsty okazują się ponad jego siły. Jednakże
ukochana Marta pozostawia mu po sobie nie tylko dwójkę dzieci, ale także
noworodka, którego niestety sama nie zdążyła już zobaczyć. Cud jego ocalenia
powinien stać się dla Michała najlepszą pamiątką po żonie, jednakże początkowo
mały Staś nie jest w stanie wyleczyć poranionej duszy ojca. Bohater musi się
podnieść i zadbać o to, co mu pozostało, a to, jak się okazuje, jest o wiele
trudniejsze aniżeli mogłoby się wydawać. Jeżeli jednak się ugnie, straci
wszystko co najcenniejsze- ukochane dzieci.
Bohaterami książki są także Tadek i Alfred. Ten pierwszy,
oskarżony o spowodowanie wypadku, chociaż nie do końca winny, zapłaci za
wszystkie grzechy, jakie przyszło mu w życiu popełnić, a kara okaże się
naprawdę sroga. Alfred z kolei, nie człowiek, lecz diabeł, mając na sumieniu
śmierć niewinnych ludzi, unika sprawiedliwości dzięki pieniądzom zamożnego
ojca. Brak sumienia i pragnienie zła, choć wydają się nie mieć końca, także
znajdą rozwiązanie, bo życie, chociaż z pozoru nie do końca uczciwe, potrafi
przygotować adekwatną do popełnionego czynu zemstę.
„Nie oddam dzieci!” to ściskająca za serce opowieść o
bolesnej utracie, mającej wymiar nie tylko fikcji literackiej. Przecież takie
rzeczy stale dzieją się wokół nas. Giną ci, którzy mieli do spełnienia na tym
świecie tak ważne role, zaś pozostaje po nich rozpacz i pustka, której nie da
się wypełnić. Owa historia potrafi wycisnąć niejedną łzę. Sytuacje, kiedy
pozbawione matki dzieci pytają o jej powrót, wierząc w to, że mama z pewnością
by ich nie zostawiła, intensywnie przelewają się na samego czytelnika. Postawa
głównego bohatera, którego życie radykalnie ulega zmianie, wzbudza ogromne
współczucie, ale także staje się alarmem ostrzegającym i oznajmiającym to, że
także i w naszym własnym przypadku warto coś zmienić. Na co czekamy? Na lepszy
dzień? Na większe bogactwo? Na prestiż? A skąd mamy pewność, że ten moment nie
okaże się naszym ostatnim? Że już nigdy nie zobaczymy tych, których tak bardzo
kochamy? Że to, co wydaje się takie zwyczajne, ale niezbędne do życia, już
niedługo zostanie nam odebrane, zmieniając nie tylko nasze otoczenie, ale także
i nas?
źródło |
Autorka, ubierając całą fabułę w piękne słowa, stworzyła
obraz rozbitej rodziny, która musi nauczyć się żyć na nowo. Różni charakterem
bohaterowie, jakich przedstawiła, są doskonałym odzwierciedleniem świata, bo
przecież wokół nas, prócz dobra, pełno niesprawiedliwości i zła. Istniejemy w
otoczeniu, w którym rządzi pieniądz. Często za odpowiednią cenę można kupić
sobie dobre imię, wolność, czy też nawet czyjeś życie. Jednakże los, chociaż
czasami ślepy i bezlitosny, miewa przebłyski otrzeźwienia, a wtedy zwycięża
prawda miażdżąc to, co dotąd psuło urok całej rzeczywistości. Pani Michalak nie
byłaby sobą, gdyby w całej akcji powieści nie pojawiła się iskra nadziei na
lepszą przyszłość w postaci nowego, rodzącego się powoli uczucia pomiędzy
kobietą, a mężczyzną. Michał, czyli główny bohater, będzie jeszcze miał okazję
znaleźć lek potrafiący pokleić jego roztrzaskane serce. Ale kto okaże się
zastępcą Marty? Tego Wam nie zdradzę.
„- To właśnie chciałam usłyszeć, Michałku – odrzekła miękko. – Przyrzeknij, że nie oddasz dzieci.- Oczywiście, że nie oddam! Jak bym mógł… Kocham was nad życie i wreszcie to zrozu…”
Być może i z sentymentu do samej autorki, której
twórczość podziwiam, być może z powodu niesamowitej historii, jaką tym razem
przedstawiła, książka znowu całkowicie mnie pochłonęła. Kiedy przeczytałam
kilkanaście stron byłam już przekonana, że pani Michalak po raz kolejny z
łatwością mnie kupiła. Uwielbiam jej styl i umiejętność wzbudzania emocji.
Powieść „Nie oddam dzieci!”, mogąca się pochwalić wieloma niesamowitymi
momentami, niejednokrotnie zjeżyła na mojej głowie włos. To właśnie było to, na
co długo czekałam. Kiedy czytając spostrzegłam napis „epilog”, coś mi tutaj nie
pasowało. „Przecież takowy pojawia się na końcu” - pomyślałam. Okazało się, że
niepostrzeżenie dobrnęłam do ostatniej strony i do teraz nie mając pojęcia, jak
to możliwe, że przeczytałam tę książkę tak szybko.
Wzruszająca historia skupiająca się tym razem nie tyle
na miłości mężczyzny do kobiety, ile na rodzinie i jej wartości, poruszy
niejedno zlodowaciałe serce. Pouczająca, wywołująca głębsze refleksje, być może
w ostatniej chwili zmieni Wasze życie i okaże się szansą, z której nie zdążył
skorzystać główny bohater książki. Polecam wielbicielom powieści obyczajowych,
które nie grzeszą słodyczą i romantyzmem, zaś pokazują życie takim, jakim jest.
Przecież na co dzień spotykają nas momenty euforii i niewyobrażalnej radości,
ale każdy z nas doświadczył także niewyobrażalnego bólu, którego intensywność
zdała się nie mieć końca. A jednak czas leczy rany, tak samo jak nowa powieść
Katarzyny Michalak. Jeżeli macie ochotę zapoznać się z tą historią, gorąco
polecam.
„Widzisz gdzieś tu słowo „sprawiedliwość”?Tutaj nie, ale Tam na pewno.”
moja ocena: 5/6
wydawnictwo:
Literackie
ilość stron: 247
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Na pewno przeczytam, gdy będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńZ Pani Michalak przeczytałam 'Bezdomną'. Ciekawa, poruszająca książka, ale miałam wrażenie sztuczności. Nie wiem czy i tutaj to jest. Na pewno są to mocne, poruszające książki, o których nie da się zapomnieć.
OdpowiedzUsuńZe względu na wątek ojca warto jest chyba po nią sięgnąć?
Powoli się zabieram za poznanie twórczości tej autorki, ale wciąż mi coś wypada :)
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z piosenką ''Lullaby'' Nickelback...nie wiem czemu, niewielki ma związek, ale podobną uczuciowość. Wydaje się być ciekawą lekturą do przeczytania.
OdpowiedzUsuń