Lubicie oryginalne książki? I to takie w bardzo dosłownym
tego słowa znaczeniu? Macie czasami dosyć długich historii i marzycie o
beztroskim relaksie, o wyzbyciu się stresu i złości? A może w ogóle nie
przepadacie za czytaniem, bo wydaje się Wam ono nudne i mało ekscytujące? Czy
sądzicie, że papierowa książka ma swój oklepany schemat i wymiar, którego nie
da się zmienić? Że posiada tytuł, wypełnione po brzegi słowami strony i
zakończenie będące podsumowaniem całości? A może na rynku literackim czyha w
zanadrzu coś, co łamie sztywne reguły i przeczy wszystkim zasadom, jakie dotąd
spełniała każda książka. Chcecie się przekonać? Zatem zapraszam w małą podróż
poznawania własnej kreatywności u boku nowości autorstwa Roberta
Trojanowskiego, zatytułowanej „Książka pod tytułem. Tom 1”.
Wraz z otwarciem pierwszej strony wyruszamy do krainy
przeróżnych, dziwnych pomysłów. „Zrób
hełm z tej książki”, „Wytnij aureolę. Noś na głowie” czy też „Pocałuj się z
kimś przez tę kartkę”. To tylko kropla w morzu nietypowych poleceń, jakie autor
proponuje właścicielowi owej książki. A wyobraźnia pana Trojanowskiego nie ma
granic. Co jednak w tym wszystkim najlepsze, właściciel danego egzemplarza jest
nie tylko biernym odbiorcą, ale ma swój
udział w jego tworzeniu. Tylko od niego zależy to, jak zrealizuje poszczególne
polecenie i jaki okaże się tego efekt końcowy. Tym sposobem, „Książka pod
tytułem. Tom 1” nie będzie jedną z wielu, ponieważ każda z nich, na swój sposób,
stanie się niepowtarzalna i oryginalna.
Czy pomyślelibyście kiedyś, że będziecie mogli wyciąć w książce obrazki, wyrwać z niej kartkę czy też po niej popisać i wciąż będzie to normalne, a wręcz wymagane? W większości przypadków takie zachowanie byłoby oburzające, ale nie w tym. Ta książka została do tego stworzona. Jej zaletą jest odmienność i to, że podczas jej użytkowania nie trzeba obawiać się tego, by jej nie uszkodzić, bo tym razem właśnie to jest wskazane.
„Książka pod tytułem. Tom 1” to ciekawa propozycja na
specjalne okazje. Jakie? Przypominacie sobie sytuacje, kiedy szukacie sposobu
na odreagowanie stresu? No to do dzieła. Czy miewacie nudne lekcje, podczas
których malujecie po zeszytach zerkając na zegarek, byleby tylko przetrwać te
45 minut… Zabierzcie ze sobą tę właśnie książkę, a znajdziecie tam zajęcia,
które pozwolą Wam przetrwać. Taka przynajmniej jest sugestia samego autora
(żeby nie było na mnie).
Komu można to polecić? Dzieciom, młodzieży i tym, którzy
od czasu do czasu lubią zrobić coś dziwnego, odbiegającego od sztywnych zasad i
norm będących wyznacznikiem tego, co wypada. Jeżeli jesteście ciekawi, co z
tego wyniknie, zaryzykujcie i wypróbujcie ten pomysł. Książka może być także nietuzinkowym
prezentem dla kogoś lubiącego wyzwania, kto po zapoznaniu się z nią przeżyje
prawdziwe zaskoczenie. Jeżeli mieliście już styczność z bestsellerową książką
„Zniszcz ten dziennik” i przypadła Wam do gustu, ta także Wam się spodoba.
Nie polecam tradycjonalistom, osobom, które nigdy nie
pozwoliłyby na to, by na jakiejkolwiek książkowej kartce pojawiła się choćby
najmniejsza plamka. To, co będzie się bowiem działo we wnętrzu Książki pod tytułem. Tom 1, mogłoby
wywołać u Was palpitacje serca.
Eksperyment, jakim jest ta pozycja i inne do niej podobne, to odważny pomysł, który nie w każdym przypadku musi spotkać się z uznaniem. Zawsze jest bowiem tak, że oryginalne koncepcje zyskują fanów, ale i przeciwników. A jednak, jak się okazuje, tego typu książki otrzymują spore uznanie wśród szerokiego grona czytelników, nawet takich, którzy kochają typową literaturę. Może więc warto spróbować i wyrobić sobie na ten temat własną opinię.
Przyznam, że książka zdobyła moją sympatię i znam wielu
ludzi, dla których takowa byłaby nie lada rozrywką. Chociaż mój egzemplarz nie
zostanie popisany i tym samym, leżąc na półce, będzie jedną z wielu kopii, Wy
wciąż macie okazję pozyskać swój i stworzyć z niego Wasz własny i
niepowtarzalny oryginał.
wydawnictwo:
Kaktus
ilość stron: 224
rok wydania: 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Kaktus.
Słyszałam i chętnie bym złapała w swoje sidła. Wiele ludzi uważa że to kopia "Zniszcz ten dziennik" czy "To nie książka".
OdpowiedzUsuńJestem po raz pierwszy ale bede częsciej zaglądać.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://in-my-different-world.blogspot.com/
Kiedy czytam o takiej "książce", robi mi się lekko słabo, ale ze względu na to, że nie tak dawno świat szalał na punkcie "Zniszcz ten dziennik" i powyższa pozycja przypomina mi dokładnie coś takiego... Dlatego osobiście mówię zdecydowanie NIE, nigdy. Po pierwsze dlatego, że książka to coś, co ma konkretną treść, a nie... polecenia do wykonania (to jest oczywiście tylko moje zdanie), po drugie dlatego, że jestem chyba taką tradycjonalistką, jak napisałaś, należę do osób, które: "nigdy nie pozwoliłyby na to, by na jakiejkolwiek książkowej kartce pojawiła się choćby najmniejsza plamka." ;) Niemniej nie wątpię, że właśnie do młodzieży czy dzieci na pewno taki pomysł trafi! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A. :)
http://still-changeable.blogspot.com
To mamy ze sobą wiele wspólnego;) Ja też nie pozwoliłabym jakkolwiek zniszczyć książki, stąd też nie skorzystam z pomysłów zawartych w tym egzemplarzu. Aczkolwiek tak, jak napisałam, pomysł uważam za ciekawy i znam wiele osób, którym ta książka bardzo by się spodobała;)
UsuńMiłego dnia!
Niestety mnie takie wynalazki nie przekonują. I nie chodzi o to, że książka to świętość, ale po prostu takie czynności jak malowanie, rysowanie, wydzieranie czy co tam jeszcze wcale mnie relaksują :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że autor próbuje stworzyć coś jak "Zniszcz ten dziennik" Keri Smith, ale wydaje mi się, że ta książka nie będzie taka popularna.
OdpowiedzUsuńcudowny post
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Ach, kolejna wariacja na temat "Zniszcz ten dziennik"... Mam ten pierwszy i nawet go nie dokończyłam, choć, nie powiem, na stres i ku prokrastynacji jest naprawdę dobry. :)
OdpowiedzUsuńJa tego typu książką mam do czynienia po raz pierwszy. O "Zniszcz ten dziennik" słyszałam wiele, ale jednak ostatecznie nie przekonałam się do zakupu.
UsuńTakie książki to całkiem ciekawy pomysł, chociaż ja go raczej nie wykorzystam praktycznie;)
Rzeczywiście jak kopia ''Zniszcz ten dziennik'', często dziwi mnie, w jaki sposób takie pozycje osiągają sławę. Nie dla mnie, wolę zawiłe światy bohaterów, aniżeli stworzone przeze mnie.
OdpowiedzUsuńDo niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu takich książek jak "To Nie Książka" czy "Zniszcz Ten Dziennik" i o modzie na nie, aż przypadkiem trafiłam na oficjalny blog http://www.tonieksiazka.org/blog/ a potem na fanpage na facebooku i strasznie mnie to zainteresowało! Kupiłam obie książki i świetnie się przy nich bawię, relaksuję i odstresowuję - mam nowy sposób na spędzanie wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńsuper ksiązka dla moich dzieci w przedszkolu.
OdpowiedzUsuńsuper ksiązka dla moich dzieci w przedszkolu.
OdpowiedzUsuń